Rozdział 5

166 9 0
                                    


Budzę się wpół do siódmej i od razu dostrzegam, że na mojej ręce nie ma już zadrapania, a to oznacza, że naprawdę zostanę wilkołakiem. Przez cały czas miałam cichą nadzieję, że to jednak nie będzie prawdą, że bliźniaki się mylili, ale teraz już nie ma żadnej nadziei.

Idę do łazienki i myje dokładnie całe moje ciało. Nakładam na siebie koszulkę, jeansy oraz krótkie skarpetki standardowo wszystko w kolorze czarnym, włosy zostawiam rozpuszczone, ale na nadgarstek nakładam gumkę do włosów, jakbym jednak chciała je związać, myje zęby i jestem gotowa. Zazwyczaj się nie maluję, więc po trzydziestu pięciu minutach siedzę już w kuchni, jedząc śniadanie. Naleśniki z nutellą. Uwielbiam je, szczególnie gdy robi je moja mama.

Nakładam czarne buty Nike, biorę plecak, klucze i wychodzę z domu za dwadzieścia ósma. Lekcje zaczynam o równo o ósmej, a do szkoły mam zaledwie dziesięć minut pieszo, więc wybiorę dłuższą drogę ze względu na pogodę.

Zachodzę do szkoły pięć minut przed dzwonkiem, odkładam kilka książek do szafki, żeby nie nosić ich przez cały dzień i idę do Sali, gdzie jest już cała klasa. Zajmuję swoje miejsce obok Lydii.

– Hejka. – Wita się, gdy tylko siadam.

– Hej. – odpowiadam krótko.

Chwilę później dzwoni dzwonek, jest o wiele głośniejszy niż zwykle. Krzywię się na ten hałas, co nie uchodzi uwadze Lydii.

– W porządku? – pyta zmartwionym głosem.

– Tak, jest okej. – mówię, kiedy dźwięk ustaje.

Bliźniacy wspominali mi, że moje zmysły będą wyostrzone, ale nie spodziewałam się, że aż tak.

Kilka minut po dzwonku wchodzi nauczyciel.

– Dzień dobry wszystkim. – Wita się i odkłada kilka książek na swoje biurko.

Po raz kolejny krzywię się na tak głośny dźwięk.

Kiedy zadzwonił dzwonek oznaczający koniec zajęć niemal, że wybiegam z klasy. Czuję ulgę, lecz nie na długo. Po chwili wszyscy uczniowie wychodzą z klas, przez co robi się jeszcze większy hałas niż był na lekcji. Kieruję się w stronę łazienki i tam dopiero mogę odetchnąć i cieszyć się ciszą, która niestety potrwa jedynie kilka minut. Zaczynam zastanawiać się nad wagarami, jednak szybko rezygnuję. Niedawno się tu przeniosłam i nie chce robić złego wrażenia.

Po kilku minutach wychodzę z toalety i idę do klasy, gdzie mam kolejną lekcję. Biologię.

Zajmuję swoje miejsce obok Scotta i wyjmuję potrzebne mi rzeczy, po czym słyszę trzask drzwi, który dobiega z korytarza. Staram zachować się naturalnie, jednak nie za bardzo mi to wychodzi. Czuję na sobie wzrok Scotta, jednak postanawiam nie zwracać na to uwagi. Modlę się w duchu, aby o nic nie wypytywał.

– Dobrze się czujesz? – pyta po chwili Scott.

Moja nadzieja mija wraz z zadanym pytaniem.

– Tak, wszystko w porządku. – Uśmiecham się do chłopaka, by niczego nie podejrzewał.

– Na pewno? Nie wyglądasz za dobrze.

– Jestem trochę zmęczona to pewnie dlatego. – Kłamię, aby uniknąć kolejnych pytań. Chłopak jedynie kiwa głową na znak, że rozumie, co mnie trochę uspokaja. Nie kłamię zbyt często, więc bałam się, że może mi nie uwierzyć.

Kiedy po skończonej lekcji zaczynam się pakować, widzę jak Scott przygląda się mojej ręce dokładnie w te miejsce, gdzie była moja rana. Wydaje mi się to dosyć dziwne. Czy to możliwe, że on wie? Nie, nie może wiedzieć, pewnie po prostu mi się wydaje.

New lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz