Rozdział 14

73 7 0
                                    

Poprzedni wieczór spędziliśmy na oglądaniu filmów i jedzeniu pizzy, którą postawił Deucalion. Po północy, kiedy wszyscy poszli już spać, z Aidenem stwierdziliśmy, że pójdziemy na krótki spacer, który okazał się o wiele dłuższy, ponieważ do loftu wróciliśmy dopiero po trzech godzinach. Obejrzeliśmy jeszcze jeden film tym razem sami i poszliśmy spać.

Z samego rana budzą mnie głośne krzyki dobiegające z salonu. Postanawiam to od razu sprawdzić.

– Co się dzieje? – pytam Kali, wychodząc z pokoju.

– Bliźniacy się znowu kłócą. – odpowiada obojętnie.

– To nie moja wina! – warczy Ethan.

– No pewnie, że nie! Ty zawsze jesteś niewinny! – wykrzykuje Aiden.

Patrzę w stronę chłopaków i ledwo powstrzymuję się od śmiechu. Zachowują się jak dzieci, które kłócą się o zabawkę, ale muszę przyznać, że to całkiem urocze.

– Chodź, za kilka minut się pogodzą i będą się śmiać. – mówi Kali.

– Oni tak zawsze? – pytam, kiedy idziemy w stronę kuchni.

– Tylko przed pełnią.

Faktycznie za dwa dni jest pełnia. Zaczynam się bać tego, co może stać się w tym miesiącu. Potrafię nad sobą zapanować i kontroluję przemianę, jednak podczas pełni może być zupełnie inaczej.

Po kilku minutach dołączają do nas bliźniacy. Aiden siada obok mnie, a Ethan zajmuje miejsce po drugiej stronie stołu.

– Skończyliście? – Patrzy Kali na obu z braci, na co oboje przewracają oczami.

– Jak się spało? – Szepcze do mojego ucha Aiden.

– Dobrze. – odpowiadam krótko i dostaję buziaka w policzek od bruneta.

Po skończonym śniadaniu razem z Aidenem idziemy do pokoju, w którym spałam, abym się spakowała. Jest za dwadzieścia druga, więc powinnam wracać do domu. Chętnie bym została, chociażby na pół godziny, ale muszę przygotować się do szkoły.

– Może zostaniesz jeszcze trochę? – Kładzie się na łóżko. – Nie musisz wracać tak wcześnie.

– Muszę przygotować się na jutro.

Słyszę tylko, jak wzdycha i już więcej nic nie mówi.

Spakowanie się i pożegnanie ze wszystkimi zajmuje mi dobre czterdzieści minut. Po tym czasie Aiden odwozi mnie do domu.

– Przyjadę jutro po ciebie z rana.– mówi, kiedy zsiadam z motocyklu.

Kiwam głową i już mam odejść, gdy łapie mnie za nadgarstek i przyciąga do siebie, by złożyć czuły pocałunek na moich ustach.

– To do jutra Harper.

– Do jutra.

Uśmiecham się i idę w stronę mojego domu.

Otwieram drzwi i staję jak wryta.

– Niespodzianka!

– Cami! – Rzucam się na przyjaciółkę, która odwzajemnia uścisk równie mocno. – Co ty tu robisz?? – pytam, nie odrywając się od blondynki.

– Mówiłam, że przyjadę.

– Nie wierzę, że naprawdę tu jesteś.

Tkwimy tak w tej pozycji kilka minut i dalej nie mogę uwierzyć, że to prawda. Zapraszałam ją ostatnio do siebie, ale nie sądziłam, że tak szybko przyjedzie. Już nie mogę się doczekać, aż pokażę jej Beacon Hills i zapoznam z Lydią. Mają podobne charaktery, więc jestem pewna, że od razu się dogadają.

New lifeМесто, где живут истории. Откройте их для себя