XI.

351 23 19
                                    

Od rana nic tylko wczesne wstawanie i szkoła. Czasem chciałoby się być dorosłym i bajecznie bogatym, aby nie musieć robić nic, ale nie zawsze jest to dobre. Nie mam pojęcia, jakby to wyglądało w moim przypadku i no raczej nigdy się nie dowiem.

Siedziałam w szkole pierwszą godzinę. Myślałam o wszystkim i o niczym dopóki nie zobaczyłam przechodzącego Naruto.
Byłam na niego wściekła. To co zrobił było perfidne. Może nie powiedziałabym Sasuke, że Cherry to ja - a przynajmniej nie tak szybko - jednak wciąż nie zmienia to faktu, iż naprawdę wolałabym, żeby dowiedział się ode mnie.

Wstałam z zimnej podłogi, na której cały czas siedziałam i skierowałam się ku blondynowi. Był sam dzięki czemu nie musiałam się niepotrzebnie stresować.

-Naruto - Dotknęłam jego ramienia, gdyż stał do mnie plecami. Mój głos nie był zbyt miły, ani tym bardziej przyjazny. Nie chciałam robić nie wiadomo jakiej sceny, a tylko wyrazić swój gniew.

Chłopak odwrócił się i uśmiechnął na mój widok. Nie rozumiem, dlaczego się cieszy z tego, że zaraz dostanie po głowie.

-Co się stało Cherry-Chan? - Rzecz jasna nie mógł się powstrzymać i musiał powiedzieć to jak najgłośniej, a najlepiej, żeby cała szkoła usłyszała.
Rozejrzałam się sprawdzając, czy nikt nie zwrócił na nas większej uwagi -i na szczęście nie. No może Karin posyłała mi pełne złości i zazdrości spojrzenia, ale nią to się akurat najmniej przejmowałam.

-Nie udawaj głupka i nie mów tak do mnie - Od razu spochmurniał słysząc ton mojego głosu. Zapewne domyślił się, że nie przyszłam do niego z przyjaznymi zamiarami.

-Dlaczego? O co ci teraz chodzi, co?! Nie widzisz, że staram się znów z tobą zaprzyjaźnić, a ty jak zwykle wszystko niszczysz?! - Jego twarz aż kipiała ze złości, ale czego się spodziewał? Myślał, że będę mu za to wszystko dziękować? Jeśli tak to był w ogromnym błędzie.

Usłyszałam za sobą jakieś szepty. Ludzie widząc, że w końcu się coś dzieje nie szczędzili sobie widoku i plotek.
Zaraz zobaczyłam mojego chłopaka idącego w naszym kierunku razem z ich paczką. Zmarszczył czoło, jakby próbował zgadnąć o co poszło.

Podszedł do mnie i cmoknął w usta trochę zmartwiony. Potem spojrzał na Naruto, który nie odwracał ode mnie wzroku.

-Naruto uspokój się - Powiedział Shikamaru I podszedł do chłopaka, ale on go odepchnął. -Ej co ty robisz?

Każdego po trochu zdziwiło zachowanie blondyna. Na co dzień spokojny i pełen radości facet, a tu nagle taki agresywny? Tsa zdziwili się wszyscy poza mną, która znałam tego prawdziwego Naruto.

-Niewdzięczna suka - Głos pełen jadu echem roznosił się po całym korytarzu. Te słowa były skierowane do mnie i chyba każdy się domyślił. Widziałam te zdziwione twarze.

Sasuke objął mnie ramieniem i zacisnął dłonie w pięści. Trochę się zdenerwował, ale kto stałby tak obojętnie, kiedy osoba, którą się kocha była wyzywana bez powodu? No właśnie..  kocha. Piękne słowo i czasem wciąż ciężko uwierzyć w to, co się działo między nami.

-Jeszcze raz ją tak nazwij, a nie ręczę za siebie - Zagroził przyjacielowi Uchiha. Miałam wrażenie, że powstrzymuje się, aby nie mu nie zrobić - przynajmniej na razie. Silny z niego chłop i na pewno w jakimś małym stopniu współczułabym Uzumakiemu, gdyby dostał od niego po ryju.

-Przecież to prawda - Zadrwił i opierając się o ścianę ułożył ręce na piersi -Ja się starałem zaprzyjaźnić. Pomogłem jej powiedzieć ci kim jest Cherry, a nawet zostaliście parą! A jej nadal w dupie mało. Saki naprawdę nie dziwię się twojemu ojcu, że was zostawił. Jesteś tak samo chciwa, jak Twoja matka - Ledwo zdołał dokończyć słowo, kiedy przywaliłam mu z dłoni. Mało brakowało i by się przewrócił, ale niestety utrzymał równowagę.

Miałam ochotę zakopać się głęboko pod ziemię i po prostu ryczeć. Rozmowy o ojcu zawsze mnie dołowały i był to bardzo ciężki dla mnie temat, a Naruto o tym wiedział. Żałuję, że kiedyś mu zaufałam i się zwierzyłam, ale stało się.

Powiedział dokładnie to samo, co parę lat temu i jest to jeden z trzech powodów, przez które nie zamierzałam mu wybaczyć.

-Nigdy więcej nie wspominaj o moim ojcu - Posyłając mu pełne nienawiści spojrzenie odwróciłam się i udałam w kierunku wyjścia ze szkoły. Nie byłam w stanie dłużej tam siedzieć, gdyż mogłam wybuchnąć płaczem w każdej chwili.

-Sakura! - Słyszałam za sobą kroki i krzyki Sasuke przez co się zatrzymałam. Nie chciałam, żeby widział mnie w takim stanie, ale również potrzebowałam pocieszenia. -Kochanie spokojnie - Przytulił mnie i głaskał po głowie delikatnie, a zaraz poczułam jego usta na moim czole.

Objęłam go rękami w tali, a głowę położyłam na ramieniu wdychając jego zapach. Cieszyłam się, że był przy mnie w takiej chwili i mogłam na niego liczyć. 

-Dziękuje, że jesteś - Wydukałam z siebie pociągając nosem, a łzy spływały mi po policzkach i moczyły jego koszulę, co mu nie przeszkadzało.

-Zawsze będę - Przywarłam do niego mocniej. Byłam jednocześnie smutna, jak i szczęśliwa - nie potrafię ładnie dobrać tego w słowa, ale było mi po prostu dobrze w jego objęciach. Zastanawiam się czym sobie zasłużyłam na kogoś takiego, jak on. Na razie jednak muszę odłożyć te przemyślenia, gdyż czas wracać do domu.

Uchiha odprowadził mnie, a nawet wszedł do środka. Rodziców na szczęście nie było więc mieliśmy trochę czasu dla siebie. Weszliśmy do mojego pokoju, gdzie Sasuke od razu zaczął się rozglądać. Było mi trochę wstyd, bo na biurku leżało całe mnóstwo moich prac, którym się bezwstydnie przyglądał.

-Ile razy mnie rysowałaś? - Zapytał nagle, a ja stanęłam w miejscu osłupiała. Na pewno więcej niż raz. Na jego przystojnej twarzy pojawił się złośliwy uśmiech, a w oczach błysnęło rozbawienie. Ciekawe co go tak bawiło - pewnie moje zawstydzenie. -No kochanie, odpowiedz - Zrobił kilka kroków w moją stronę i cały czas się zbliżał.

-Emm.. No było parę razy - Odparłam zakłopotana i odwróciłam wzrok w stronę ściany, która na ten moment wydawała się dużo ciekawsza. 

Uchiha, będąc już na tyle blisko, położył dłonie na mojej tali i przyciągnął łącząc nasze wargi w romantycznym pocałunku. Nie zamierzałam się opierać i niemal natychmiast odwzajemniłam pocałunek.

Spędziliśmy razem parę godzin, nie pytał o mojego ojca - za co byłam mu wdzięczna. Zamierzałam mu powiedzieć, ale może innym razem. Nie chciałam teraz psuć nastroju zanudzając go dramatyczno-romantyczną historią moich rodziców.

-Dobra, a może powiesz mi teraz co to za rany na twoich udach, hm? - Te pytanie wprawiło mnie w niemałe zdziwienie. Jak, gdzie i kiedy zobaczył? Na pewno nie dzisiaj, bo ubrana byłam w zwykłe dresy - tak jak zwykle. Spojrzał na mnie troskliwym i zmartwionym spojrzeniem, a ja nie miałam pojęcia, jak mam mu o wszystkim opowiedzieć.

-Może innym razem? Nie psujmy tego nastroju - Przytuliłam go kiedy skinął głową w odpowiedzi na moją propozycję, chociaż wiedziałam, że nie był zbyt zadowolony.


Dowiem Się Kim Jesteś  | sasusaku |Where stories live. Discover now