Brudna robota

929 32 37
                                    

 – Czekaj. Że co?

– W wolnych chwilach mam podchodzić do uczniów i rozmawiać z nimi o mugolach, by rozwiewać wszystkie wątpliwości dotyczące tego tematu – powiedziała Nadia, chowając twarz w dłoniach.

– Słodki Merlinie. Twojego starego naprawdę pogrzało – odezwał się Jesper, który postanowił dosiąść się do swojej korepetytorki przy obiedzie. Noelle była wyraźnie zadowolona z tego faktu.

– Za niedługo ma mi wysłać jakieś materiały, gazetki i przypinki, które mam rozdawać. A jak urobi McGonagall, to będę miała nawet prowadzić jakieś prelekcje czy coś...

– Autentycznie ci współczuję. Nie dość, że jako prefekt masz dwa razy więcej roboty, to jeszcze twój ojciec robi wszystko, żeby ludzie mieli cię dość. Dodajmy do tego jeszcze Riddle'a i...

– Słyszałam o tym! No, koleżanko, nieźle się podziało – powiedziała Peggy.

– Nie dobijajcie mnie, błagam – niemal zawyła Nadia.

– Bycie wrzodem na tyłku aż tak cię męczy? – zawołała jedna ze współlokatorek Nadii siedząca nieopodal.

– Uważaj, kochaniutka, bo za chwilę będziesz wciągać ten pudding nosem! – krzyknęła oburzona Noelle. Jesper spojrzał na nią z zachwytem. Przynęta dziewczyny złapała, choć wcale nie planowała tego w tym momencie i w taki sposób.

– Muszę z nim porozmawiać, jakoś się dogadać. Jeśli oboje niczego nie zepsujemy, może szybciej uda się skończyć ten koszmar – westchnęła Nadia, nie reagując na zaczepki dziewczyn.

– No nie wiem, słyszałem, że niektóre zadania projektowe mogą trwać kilka miesięcy. Niewiadomo, co czeka nas na eliksirach i opiece nad magicznymi zwierzętami.

– Biedna Nadia może tyle nie wytrzymać – rzuciła Noelle, choć w jej głosie, oprócz współczucia, czaiło się rozbawienie. Najwyraźniej postrzegała całą sytuację jako zabawne wydarzenie, którego skutki mogą być naprawdę nieprzewidywalne.

– Co jak co, ale wiedziałam, że mogę liczyć na pełne wsparcie z waszej strony – odpowiedziała Nadia, nie szczędząc sarkazmu. Spojrzała w kierunku Mattheo. – No nic, najwyższy czas umówić się na jakieś spotkanie.

– Zapomniałabym – wtrąciła szybko Peggy, zanim Nadia wstała. – Jutro grupy projektowe mają spotkać się z Hagridem o dwunastej w rezerwacie. Możesz przekazać Riddle'owi, bo ja jakoś nie mam ochoty z nim rozmawiać. Boję się go.

Nadia przewróciła oczami i zebrała w sobie całą odwagę, po czym ruszyła do stołu Ślizgonów.

***

– To naprawdę są jakieś jaja – warknął Mattheo, gdy omawiał z przyjaciółmi obecną sytuację.

– Ja tam nie narzekam – mruknął Scorpius, który od dawna podkochiwał się w Aimee, choć wiedział, że dopóki w pobliżu jest Mattheo, niczego nie wskóra.

– Bo tobie trafiła się Aimee, która nie będzie się wymądrzać i jeśli nie dopuścisz jej do kociołka, to jakoś zaliczycie to gówno. A mnie się trafiła mądralińska panna, która myśli, że świat usłany jest różami! Pieprzona córusia tatusia.

– O wilku mowa – rzucił Zabini, spoglądając w kierunku nadchodzącej Nadii z głupkowatym uśmiechem na ustach.

– Cześć. Mattheo... – jej głos nie był tak pewny jak podczas wczorajszego wystąpienia. – Możemy porozmawiać?

– Zamieniam się w słuch – powiedział oschle Riddle, nawet nie spoglądając na dziewczynę.

– Może na osobności? – zapytała Nadia niepewnie.

Gra pozorów || MATTHEO RIDDLEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz