Impreza w lochach

1.1K 37 44
                                    

Tej nocy nie dręczyły go żadne koszmary, ale cały dzień miały mu doskwierać porządne zakwasy. Mimo kilku godzin snu i bólu przy każdym ruchu, Mattheo czuł się wypoczęty jak jeszcze nigdy. Po raz pierwszy od dawna otworzył oczy z chęcią, a jego pierwsza myśl nie była pesymistyczna. Cieszył się na nowy dzień i nie mógł doczekać się tego, jak się on potoczy.

Prędko wstał, zaliczył poranną toaletę i zszedł do pokoju wspólnego. Jego przyjaciele siedzieli już przy kominku i żywo ze sobą dyskutowali.

– To nie wystarczy, trzeba zorganizować więcej – powiedział Dante.

– Jak będzie więcej, to zrobi się tu bydło, a jako prefekt nie mogę na to pozwolić! Już i tak wystarczająco nadstawiam karku, żeby to wszystko w ogóle się odbyło.

– Przecież nie zaprosimy byle kogo.

– Wieść i tak się rozniesie, więc będę musiał zaprosić innych prefektów, żeby nie czuli się urażeni. Mniejsze prawdopodobieństwo, że nas podkablują – rzucił Malfoy.

– Coś się dzisiaj kroi? – zapytał Mattheo, siadając na sofie.

– Robimy małą imprezkę, czas najwyższy rozkręcić ten semestr – powiedział Zabini z szerokim uśmiechem.

– Ale Scorpius boi się, że nauczyciele się dowiedzą i będzie mieć przechlapane – zachichotała Aimee, natychmiast przesiadając się obok Mattheo.

– Nie boję się nauczycieli, tylko tego, że ludzie rozniosą nasz pokój wspólny po takiej ilości alkoholu, jaką chce sprowadzić Dante – warknął Malfoy, zalewając się rumieńcem wstydu na słowa Aimee. Pewnie pluł sobie w brodę, że wyszedł na trzęsidupę przed dziewczyną, której chciał zaimponować.

– To zaprośmy takich ludzi, którzy po mojej ognistej whisky nie będą zachowywali się jak stado szympansów – westchnął Zabini.

– To musi być epicka impreza. W zeszłym roku Gryfoni postawili poprzeczkę wysoko, a my musimy im pokazać, kto tu tak naprawdę rządzi – powiedziała Aimee.

– Riddle, a ty co myślisz? Impreza stulecia czy smutna posiadówka a la Malfoy? – zapytał Dante.

Mattheo uśmiechnął się i odpowiedział:

– Idź na całość albo idź do domu.

– No i to mi się podoba! – krzyknął chłopak z triumfem. – To ja zorganizuję nam napoje, Scorpius zajmie się przekąskami, Aimee ogarnie ludzi do przygotowania sali, a Mattheo pomoże nam z ciężkimi gabarytami. Trzeba jeszcze pomyśleć o muzyce, oświetleniu i...

– Wyluzuj, Zabini. Jeszcze śniadania nie zjedliśmy, a ty już szalejesz – zaśmiał się Mattheo.

– Scorpius – odezwała się po chwili Aimee – chyba nie zamierzasz zapraszać tej nudziary Piperpot?

Siedzący obok niej chłopak zmarszczył brwi. Mattheo udawał, że nie interesuje go ta rozmowa, ale niecierpliwie czekał, co odpowie Malfoy.

– Skoro zaproszę wszystkich prefektów...

– Aimee ma rację. Zapraszasz prefektów, żeby nas nie podkablowali, ale Piperpot na pewno na nas nie naskarży, więc po co ją spraszać? Jej obecność jest nam potrzebna jak zeszłoroczny śnieg – powiedział Dante, a Aimee zawtórowała mu śmiechem.

Mattheo poczuł, jak jego szczęki się zaciskają. Nie podobała mu się ta rozmowa i nie podobało mu się podejście jego przyjaciół.

– Albo zapraszamy wszystkich, albo nikogo – powiedział.

– Tylko nie mów, że chcesz tu tę panią perfekcyjną? No, chyba że zlecimy jej podawanie drinków. To powinno jej wyjść, w końcu ma wprawę w słuchaniu poleceń. – Aimee zaczęła szydzić, wyraźnie się rozkręcając.

Gra pozorów || MATTHEO RIDDLEWhere stories live. Discover now