Rozejm?

734 33 7
                                    

 – Pani profesor, to jedno wielkie nieporozumienie – zaczęła Nadia, choć wierzyła we własne słowa tak samo, jak stojąca przed nią kobieta.

– Nadio, w swojej nauczycielskiej karierze miałam styczność z wieloma nieporozumieniami wśród uczniów i pewna jestem, że to wydarzenie do takowych się nie zalicza. Usłyszałam już wersję panny Dox i panny Woodkin, teraz chciałabym usłyszeć twoją, żeby w końcu dotrzeć do sedna tej całej sprawy.

Nadia westchnęła. Wiedziała, że najlepszym wyjściem z sytuacji jest powiedzenie całej prawdy, bo każde kłamstwo lub niedopowiedzenie mogły natychmiast zostać przejrzane przez profesor McGonagall. Nie zwlekając dłużej, zaczęła od początku.

– Mhm, rozumiem – mruknęła dyrektorka w zamyśleniu, gdy Nadia skończyła opowieść. – Czyli prowokatorem całego zajścia był pan Riddle?

– Nie... to znaczy może... to znaczy... – Dziewczyna nie wiedziała, co odpowiedzieć. Najpewniej to Mattheo zaczął bójkę, ale gdyby nie Magnus, do niczego by nie doszło.

– Zapytam ostatni raz – czy to Mattheo Riddle pierwszy uderzył Magnusa?

– Pani profesor, naprawdę nie mam pojęcia. Kiedy zeszłam na dziedziniec, oni już się bili i każdy zadawał drugiemu ciosy. Próbowałam ich rozdzielić, a wtedy Aimee rzuciła się na mnie i...

– Co do panny Dox... – zaczął stojący do tej pory w milczeniu profesor Longbottom – Pani Pomfrey poinformowała mnie, że w skrzydle szpitalnym próbowała rzucić zaklęcie na pannę Piperpot.

Dyrektorka westchnęła, rozmasowując skronie.

– Co się dzisiaj dzieje z tą młodzieżą... Albusie, jeśli miałeś podobne sytuacje, to podziwiam cię za zachowanie zdrowych zmysłów – mruknęła kobieta do obrazu przedstawiającego uśmiechniętego staruszka z siwą brodą. – Jakie to było zaklęcie?

– Nie wiem – szepnęła Nadia, spuszczając głowę. – Mattheo powstrzymał Aimee, nim zdążyła wypowiedzieć choćby słowo.

– I wszystko to przez to, że jedna zakochana dwójka złamała serce innej zakochanej w nich dwójce. Na brodę Merlina... – rzuciła profesor McGonagall. Nadia przetwarzała słowa nauczycielki raz po raz, ale miała problem z ich zrozumieniem. Nim zdążyła zapytać, dyrektorka ponownie zabrała głos. – Muszę w tej sytuacji znaleźć kogoś, kto widział całe zdarzenie od początku. Oczywiście obaj panowie, także panna Dox, zostaną ukarani, ale jeśli okaże się, że to pan Riddle zaczął tę bójkę, będę zmuszona podjąć surowe kroki. To kolejny w krótkim czasie wyskok Mattheo, a ja nie mam zamiaru tolerować takiego zachowania. Neville, idź proszę po chłopaka. Z Magnusem porozmawiam na końcu.

Myśli Nadii natychmiast przeskoczyły na inny tor.

– Chyba nie myśli pani o wydaleniu go ze szkoły? – zapytała, nie kryjąc przerażenia. Nie rozumiała dlaczego, ale nie mogła dopuścić do takiego rozwiązania sprawy.

– Jeszcze nie, ale nie mogę puścić płazem takiej agresji. Myślę, że miesiąc pracy w kuchni i pomaganie Hagridowi zniechęcą go do kolejnych bójek. I oczywiście koniec z projektem. Nie wiem, jak prędko uda mi się znaleźć dla ciebie nowego partnera, ale postaram się, by twoja dotychczasowa praca nie poszła na marne.

Oczy Nadii rozszerzyły się do granic możliwości. Jej umysł pracował na najwyższych obrotach. Nałożenie szlabanu to jedno, ale wyrzucenie Mattheo z projektu, który ewidentnie mu pomagał poprawić oceny i zachowanie, dawał jakiś cel, odciągał go od jego okropnych znajomych, pozwalał Nadii być bliżej... nie, nie mogła do tego dopuścić. Choć marzenia o zostaniu dyplomatką przestały dla niej mieć znaczenie już kilka lat temu, dziewczyna postanowiła wykorzystać wszystkie swoje umiejętności, które tak cenił jej ojciec.

Gra pozorów || MATTHEO RIDDLEWhere stories live. Discover now