Rozdział 2

19.2K 1.3K 309
                                    

Hejo ^^ Przychodzę z nowym rozdziałem, mam nadzieję, że będzie się podobał, w końcu miałam trochę czasu, by coś napisać :D Komentarze oczywiście mile widziane :)

Miłego czytania!

***

38 nieodebranych połączeń od: Agata.

Westchnąłem. Od jakiś 2 godzin siedziałem w przytulnej kawiarni z osobą, którą pokochałem 3 lata temu i do której najwidoczniej nadal coś czułem. Mike oczywiście mnie nie poznał i traktował jak przypadkowego nieznajomego, którego musiał, powiedzmy, zaprosić na kawę. Nie ważne nawet, że to ja go do tego zmusiłem, przecież nie protestował.

-A właściwie co cie sprowadza w te strony? - zapytałem, kiedy kelner przyniósł nam kolejne 2 cappuccino i następne ciastka czekoladowe, które wręcz uwielbiam. Pamiętam, że na początku 3 klasy gimnazjum Mike przeprowadził się i tyle go widziałem. Ciężko było mi wtedy dojść do siebie, zwłaszcza, że byliśmy całkiem dobrymi kumplami. A, no i oczywiście kochałem go, do czego nigdy się nie przyznałem. Obiecałem sobie wtedy, że gdy znowu się spotkamy, wyznam mu co czuję. Byłem wtedy jeszcze młodziakiem i nie sądziłem, że kiedykolwiek na niego wpadnę. A nawet jeśli, to na pewno nie w ten sposób. Ale skoro już to się stało, nie zamierzałem zmarnować tej szansy.

-Wprowadziłem się jakiś tydzień temu do dziadków. W sumie już tu kiedyś mieszkałem... - przerwał i wypił trochę kawy. Pokręcił głową i uśmiechnął się delikatnie, najwyraźniej nie zamierzając dalej ciągnąć tego tematu. Szkoda, byłem naprawdę ciekawy co spowodowało, że się wyprowadził. Nikt nic nie wiedział, nawet nauczyciele - a ty gdzie tak pędziłeś dzisiaj, co?

-Spóźniłem się na pociąg - powiedziałem, wzruszając ramionami. I nie chciałem zostać posiłkiem obrzydliwych robali.  Mike wyglądał na szczerze zmartwionego, jakby obawiał się, że to jego wina. Był słodki, gdy tak niezdarnie marszczył nos. Czym prędzej dodałem - ale to nawet lepiej. Pojadę w nocy.

Zobaczyłem wyraz ulgi na jego uroczej, niewinnej twarzy. Kolejne 2 godziny minęły bardzo szybko. Zanim się obejrzałem, staliśmy przed kawiarnią, gapiąc się na siebie niezręcznie.

-Odprowadzę cię - powiedział Mike. Spojrzałem na niego zaskoczony. Że to on wychodzi z taką inicjatywą? Łał, nie spodziewałem się. Mimo wszystko nadal byłem dla niego nieznajomym, który taranuje wszystko i wszystkich. Do tego nie miałem zbyt dużo kasy, a rachunek, cóż, mały nie był. Super. Taran, naciągacz i nieznajomy w jednym. 

-A co, boisz się, że mnie jakiś pedobear zaatakuje? - zaśmiałem się widząc jego zdradliwe rumieńce.

-Bardziej bym się martwił o niego, gdybyś go spotkał - powiedział, wzruszając ramionami i zaczął iść razem ze mną w stronę dworca. Zadrżałem pod wpływem wiatru. Noc była dosyć chłodna, a ja miałem tylko bluzę. Na szczęście następny pociąg powinien być za nie długo.

***

-3 godziny?! - krzyknąłem przerażony do starszej pani w okienku. Miała na oko 50 lat, włosy farbowane na czarno i wzrok zmęczonej życiem kobiety, której już wszystko jest jedno - dlaczego tak długo!

Mike stał obok mnie z rękami w kieszeniach. Wyglądał, jakby się głęboko nad czymś zastanawiał. Jest cholernie zimno, 3 godziny na nieosłoniętym peronie zabiją mnie szybciej, nim zdąży to zrobić Agata. Cholera jasna!

-Pociąg ma małe opóźnienia...

-Tak?! 2 godziny to kurwa tylko małe opóźnienia?! - Prychnąłem i odwróciłem się w stronę wyjścia, zanim oburzona moim zachowaniem kobieta zdążyła cokolwiek odpowiedzieć. Trzęsąc się z zimna, wyrywałem sobie włosy z głowy, chodząc tam i z powrotem po praktycznie pustym parkingu. Miałem 2 wyjścia. Czekać na pociąg i zamarznąć na śmierć. Nie, nie podoba mi się. Wrócić do domu, do którego mam ponad 20 km. Na jedno wyjdzie. Równie dobrze mógłbym stać tutaj i udawać latarnię.

-Odpuść - powiedział Mike, który stanął tuż za mną. Spojrzałem na niego wściekły, ale on bez wahania kontynuował - możesz zaczekać u mnie. Mieszkam niedaleko, więc bez problemu zdążysz tu wrócić.

-A co z twoimi dziadkami?

-Wyjechali na parę dni. Nie ma problemu.

Pomysł serio wydawał się rozsądny. Uśmiechnąłem się, a cała złość jakoś magicznie wyparowała. Kolejnym plusem było spędzenie z nim jeszcze paru godzin. Popatrzyłem w jego brązowe, dobre oczy. 

-Dziękuję. 

Kocham Cię idioto |yaoi|Where stories live. Discover now