Rozdział 6

12.9K 1.1K 211
                                    

Hej, oto nowy rozdział, jest trochę krótki, ale postaram się szybko napisać następny ^^ Za nie długo wakacje i już się nie umiem doczekać, ostatnio było tak dużo nauki :( Miłego czytania....

W TYM ROZDZIALE ZNAJDUJĄ SIĘ SCENY powiedzmy EROTYCZNE, WIĘC JEŚLI NIE CHCESZ - nie czytaj.

PS. Po raz pierwszy pisałam taką scenę, w sumie nie wiem jak to wyszło, długo nad tym myślałam i to właśnie dlatego ten rozdział pojawił się tak późno ;)

Liczę na krytykę, komentarze i gwiazdki :3

***


Momentalnie odwzajemniłem pocałunek, walcząc o dominację. Nasze języki szalały w namiętnym tańcu, nikt nie chciał przegrać.

-Pokój - wyszeptał Mike w przerwie na zaczerpnięcie tchu. Podniosłem go i trzymając w ramionach, ruszyłem w stronę jego pokoju, a przynajmniej taką miałem nadzieję. Chłopak składał pocałunki na mojej szyi, co było tak podniecające, że nawet nie pamiętam kiedy rzuciłem go na usłane, małżeńskie łóżko i pozbyłem się jego ubrań, zostawiając jedynie bokserki. Sam nie zostałem w tyle i już po chwili pochylałem się nad nim w samej bieliźnie. Leżał przede mną, taki niewinny, patrząc na mnie rozpalonym wzrokiem, w którym zobaczyłem pozwolenie. Uśmiechnąłem się mimowolnie i zacząłem całować najpierw jego usta, potem szyję, przechodząc niżej na brzuch i podbrzusze. Ściągnąłem jego fikuśne bokserki z Iron Man'em. Nachyliłem się i pocałowałem go delikatnie. Miał zamknięte oczy.

-Mike, spójrz na mnie, proszę - zrobił to - Kocham cię - powiedziałem i znowu go pocałowałem, chwytając jego penisa, który stał już na baczność i powoli zacząłem ruszać w górę i w dół. Moje ruchy stawały się coraz szybsze, a ja schodziłem na dół, zataczałem mokre kręgi na całym jego ciele. Mike jęczał i wił się pode mną, co mnie jeszcze bardziej podnieciło. Polizałem jego główkę, cały czas ruszając ręką, raz wolniej raz szybciej. Po chwili uznałem, że takie torturowanie mu styknie i wsadziłem sobie jego penisa całego do ust, doprowadzając go do granicy wytrzymałości. Mike krzyknął, a ja poczułem ciepłą maź, którą połknąłem. Podczas gdy on dochodził do siebie, ja ściągnąłem bokserki i rozejrzałem się za jakimś olejkiem czy coś. Spojrzałem na chłopaka. Był cały czerwony i oddychał ciężko. Również na mnie patrzył, z miłością i jakby...niepokojem? Uśmiechnąłem się. Nie chce go skrzywdzić, ani tym bardziej przestraszyć. Chyba sobie trochę poczekam. Mimo wcześniejszych planów, po prostu położyłem się i wtuliłem do niego. Wydawał się być zaskoczony.

-Jace, ja... bez obaw... emm 

-Mamy dużo czasu, Mike - przerwałem mu, choć musiał wyczuwać moją erekcję. No cóż, coś za coś. Po chwili usłyszałem jak wymruczał najpiękniejsze słowa na świecie

-Kocham cię.

Poczułem się lekki i szczęśliwy. Nie minęło kilka minut, jak zaczął chrapać. Serio? Jak można tak szybko zasypiać? Ech. Wstałem powoli i udałem się do łazienki. Zegar na ścianie w przedpokoju wskazywał godzinę 4:37. Gdy już byłem na miejscu, a zajęło mi to trochę czasu (więcej drzwi na korytarzu być nie mogło) spojrzałem w dół. No coś z tym trzeba zrobić. Szybko się z tym uporałem, choć miałem nadzieję, że Mike prędko zwalczy w sobie lęk i nieśmiałość, bo długo tak nie pociągnę. Właśnie myłem ręce, gdy usłyszałem jakieś dźwięki. Zamarłem, szybko zakręcając wodę i nasłuchując. 

-Cicho George! Mike pewnie już śpi, zdurniałeś? - ten głos musiał należeć do jakiejś kobiety, chyba już starszej. 

-Jasne, pewnie ogląda jakieś denne filmiki na tym swoim laptopie. Powiedz mi Monica, kto w dzisiejszych czasach jeszcze śpi? - mężczyzna, na pewno. Również stary. 

-Ty to jednak masz... - głosy oddaliły się. Kurwa. Nie wierzę, że to jego dziadkowie. To nie mogą być jego dziadkowie! Czemu niby wrócili tak późno? To są chyba jakieś jaja. Stałem tak jeszcze chwilę, starając się zebrać myśli. Nie miałem na sobie nic, wszystkie moje rzeczy zostały w pokoju Mike'a, porozrzucane na podłodze. On sam leżał nago w łóżku i wątpie by cokolwiek obudziło go przed świtem. No może bomba jądrowa. Jego dziadkowie są w domu i raczej nie ucieszą się na wieść o gołym zboku pod ich dachem. Odpuszczę sobie chyba nawiązywanie bliższych kontaktów z jego rodziną. Przynajmniej na razie. 

Jedno było pewne. Utknąłem. 



Kocham Cię idioto |yaoi|Where stories live. Discover now