Rozdział 8

11K 893 174
                                    

W końcu wzięłam się za nowy rozdział. Szkoła jednak potrafi dobić. 

Przy okazji opublikowałam go zanim skończyłam, więc kilka osób mogło przeczytać to trochę wcześniej xD Żebyście widzieli moją panikę, gdy zorientowałam się, że kliknęłam Publikuj zamiast Zapisz :D A jeszcze nie wiedziałam jak to odkręcić :'( Ale mam nadzieję, że przyjmiecie mój mały błąd z uśmiechem i miłego czytania! Mam już połowę następnego rozdziału napisane, więc myślę, że w tym tygodniu opublikuje ^^ Wszystko zależy od Was :*

Miłego czytania!

***

- Wiesz co, za cholerę nie wiem, gdzie te wakacje się podziały... - powiedziałem do mamy zdruzgotany, schodząc po schodach na parter.  Moja rodzicielka również nie tryskała radością. Stała przy kuchennej ladzie, w dłoni ściskając kubek z kawą, jakby miało jej to pomóc w nadchodzących miesiącach. Jej ciemne worki pod opuchniętymi z niewyspania oczami wyraźnie odznaczały się na bladej jak ściany domu psychiatrycznego skórze. Dodać do tego artystyczny nieład, a raczej zwykły burdel na głowie i szkołę uważam za otwartą. 

- Eh, nie rozumiem co za niedowartościowany geniusz zadecydował o tak wczesnym wstawaniu - ziewnęła i zakryła ręką usta, po czym wskazała na mnie od niechcenia - wystarczy spojrzeć na ciebie. Przez resztę dnia będziesz marudny jak niespełniony urzędnik w wielkiej korporacji, a jedyne czego się nauczysz to jak zabić babkę od matematyki. Przy okazji wyglądasz jak zombie. To nie ma sensu - skończyła swój poranny wywód, a ja prychnąłem. 

- Ty też nie wyglądasz jak milion dolarów - przewróciła oczami i podeszła do mnie.

- Ale ja nie muszę się nikomu pokazywać - uśmiechnęła się i poczochrała moją cudownie już poczochraną fryzurę. 

To była prawda. Moja mama nie pracowała jak każdy normalny człowiek, spotykany o 6 rano na ulicy. Zajmowała się pisaniem książek, których i tak nikt nie czytał. To że miała z tego pieniądze, to był tylko szczęśliwy zbieg okoliczności. Poczułem wibracje, sięgnąłem więc po telefon do kieszeni swoich spranych dżinsów. 

Nowa wiadomość od: Mikuś 

Cholera J - gdzie ty jesteś?! Spóźnimy się przez ciebie debilu jeden

Uśmiechnąłem się i odpisałem. Ostatni raz widziałem Mike'a prawie 2 tygodnie temu podczas niefortunnego spotkania z jego dziadkiem i od tamtego dnia cały czas ze sobą piszemy. Okazało się, że on idzie do tego samego liceum i być może oboje będziemy w tej samej klasie maturalnej. Jego dziadek nie poruszył więcej tematu nagiego zbrodniarza, ale mimo wszystko ograniczamy się tylko do SMS'ów. W szkole też będziemy musieli się pilnować, ale nie wykluczam lekkiego molestowania go w łazience. W końcu trzeba sobie jakoś życie urozmaicać. 

- Okej, ja lecę. Narka - zawołałem i ruszyłem do drzwi. 

- Skarbie, jeśli myślisz, że matematyczka poleci na twoją nagą klatę i postawi ci piątkę, to raczej się rozczarujesz.

***

Ubrany i odświeżony podjechałem pod dom Mike'a starym fordem mojej matki. Prawo jazdy już miałem, co do samochodu - z tym już było gorzej. Mój ukochany stał już na chodniku z miną obrażonego dziecka. Oj oj, przecież spóźniłem się tylko jakieś 20 minut. Wsiadł, a ja pochyliłem się żeby go pocałować. Odskoczył, przerażony.

- Zwariowałeś?! Obserwują nas. Idiota! - krzyknął i spojrzał w stronę swojego domu.

- Wiem, ale inaczej przez całą drogę byś się do mnie nie odezwał - puściłem mu oczko i ruszyliśmy do piekła zwanego szkołą. 

***

Rozpoczęcie roku ciągnęło się niemiłosiernie, zwłaszcza, że Mike gdzieś zniknął na samym początku. Jego nowy wychowawca wziął go w obroty, dając mnóstwo dokumentów i oprowadzając po szkole. A ja stałem sam jak durny, obserwując te przeklęte mordy i zabijając w myślach osobę, która dała moje kochanie do innej klasy. Nie żeby coś - ja lubię ludzi. Ale dzisiaj po prostu działają mi na nerwy. 

- Elo stary, co tam? - poczułem czyjegoś łokcia, boleśnie lądującego na moim lewym boku. 

- Hej David - wycharczałem, zginając się w pół - do tej pory jakoś żyłem, a co u ciebie? - rzuciłem mu krzywe spojrzenie. Oto i jeden z moich dawnych przyjaciół z czasów gimnazjum. Zanim Mike się przeprowadził bardziej się przyjaźniliśmy. Niestety wraz z pójściem do liceum, do innych klas, wszystko się popieprzyło. 

- Życie jak życie - powiedział od niechcenia - podobno mamy mieć nowego chłopaka w klasie - chwila. Chwila. CHWILA. Lampka ostrzegawcza w mojej głowie zaczęła świecić na czerwono. Mike mnie nie poznał na początku. W ogóle nie wiedział, że ja to ja. Ale David go pozna, on pozna Davida. Wszystko się wyda. Usłyszałem przytłumiony krzyk zza tłumu ludzi. No oczywiście, o wilku mowa.

- Jace! Niestety jesteśmy w innych kla... - Mike stanął za mną i zamilkł w pół słowa. Spojrzałem na niego. Nie wiem co działo się akurat w jego głowie, ale takiej miny to jeszcze u niego nie widziałem. 

- Mike? Chłopie, nie wierzę, że to ty! Nic się nie zmieniłeś! - krzyknął David i uśmiechnął się od ucha do ucha. A ten z czego się tak ryje? W tej chwili miałem ochotę dać mu w łeb.

- Em... tak, cześć David, kope lat. Ja, ja muszę iść do łazienki, cześć!

Rzucił mi ostatnie przerażone spojrzenie, odwrócił się i uciekł. 



Kocham Cię idioto |yaoi|Where stories live. Discover now