Rozdział 5

14.2K 1.2K 422
                                    

Nowy rozdział, życzę miłego czytania <3 Proszę o krytykę i takie tam ^^


***



-No nareszcie jesteś! Już myślałam, że mnie wystawisz! Nawet nie dzwoniłeś! Wiesz jak się martwiłam? Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego ile strachu się najadłam? Mogłeś... - Wyłączyłem się. Kochałem Agatę, ale gdy się rozgadała, potrafiła mówić  naprawdę długo. A zwłaszcza, gdy była zdenerwowana. Czyli dokładnie tak jak teraz. Mimo wszystko nie żałuje wczorajszej decyzji. Przez te parę godzin podróży pociągiem, nie zmrużyłem oka, po prostu nie potrafiłem. Cały czas miałem przed sobą Mike'a, jego pachnące włosy, czekoladowe oczy, malinowe usta... Scena naszego pocałunku majaczyła mi w głowie jak sen, tak, że po pewnym czasie nie wiedziałem już, czy to tylko przelotne myśli, czy prawdziwe zdarzenie. Z całych sił pragnąłem dowiedzieć się, co myśli o tym Mike. Podobało mu się? Żałuje? Tęskni? Nie chce mnie znać? Za dużo pytań, na które nikt nie jest mi gotów odpowiedzieć.

-Jace! Halo! Mówię do ciebie! Mógłbyś wyrazić jakąś skruchę czy coś! Ech, co ja z tobą mam... - skończyła swój jakże pouczający monolog i widząc moje zmęczenie, westchnęła. 

-Gdzie twoje bagaże? - zapytała zdziwiona, rozglądając się wokół, jakby myślała, że je gdzieś ukryłem.

-Nie mam niczego - odpowiedziałem, wzruszając ramionami. Często do niej przyjeżdżałem, więc sporo rzeczy po prostu zostało w jej domu. Zresztą większość część wakacji zamierzałem przeleżeć w łóżku. Kto mi zabroni?

-Dobrze, że wyprałam twoje koszulki... - powiedziała, uśmiechając się lekko - cieszę się, że cie znowu widzę Jace, tęskniłam - dodała i przytuliła mnie mocno. Sięgała mi mniej więcej w okolice szyi. Oparłem swój podbródek na jej głowie i po raz pierwszy od dawna poczułem się naprawdę kochany.

-Ja za tobą też siostrzyczko. Ja też. 

***

-Kogo spotkałeś?! - Krzyknęła Agata, gwałtownie wstając od stołu. Właśnie jedliśmy kolację... ekhem pizzę, bo ona nie umiała gotować. 

-Też się zdziwiłem, ale raczej mnie nie poznał.

Moja siostra była jedyną osobą, która wiedziała jakie uczucia żywiłem do Mike'a. To jej zawsze wszystko mówiłem, a ona pomagała mi jak mogła. Rodzice nawet się tym nie interesowali, więc nie musiałem się obawiać. 

-I co? To dlatego nie przyjechałeś na czas? - Zapytała, nie kryjąc oburzenia - Pamiętasz co czujesz jak wyjechał bez słowa? Co jeśli to się znowu powtórzy? - Tak, pamiętałem. Przez kilka miesięcy chodziłem jak cień, nie potrafiąc się z tym pogodzić. Byłem, że tak powiem, nie do życia.

-Wiem. Ale nie rozumiesz, że ja nadal go kocham?

-Więc co zrobisz?

-Będę walczyć.

***

Wysiadłem z pociągu z gotowym planem w głowie. Od razu udałem się w stronę domu Mike'a. Chciałem się z nim w końcu zobaczyć i poznać odpowiedź na pytanie, które nurtowało mnie od naszego pierwszego spotkania.

Nienawidzisz mnie?

Przechodziłem przez tą rozmowę, każdej nocy, kiedy nie umiałem zasnąć, czyli praktycznie codziennie. I każdy scenariusz zdawał się być mniej prawdopodobny od poprzedniego. Stanąłem przed domem Mike'a, który był położony w dobrej i dość spokojnej dzielnicy. Nic dziwnego, w sumie mieszkają tu same dziadki. 

Uspokoiłem oddech, otarłem dłonie o materiał dżinsów i głośno przełknąłem ślinę. Tak, denerwowałem sie i to jak cholera. Co jeśli nie otworzy? Zazdzwoniłem do drzwi i czekałem. Czemu nie wziąłem jego numeru telefonu? No czemu? Poczekałem trochę i zadzwoniłem ponownie. Po chwili usłyszałem jak ktoś majstruje coś przy zamku. Drzwi się otworzyły, a przede mną stał Mike w pidżamie i zaspanymi oczami patrzył na mnie jak na ducha. Musiał chyba się skapnąć, że to ja, bo momentalnie się zarumienił. Ale bardziej był chyba zły.

-Jace... co ty tu do cholery robisz o 3 w nocy?! - krzyknął. No dobra, może trochę przesadziłem, ale chciałem go zobaczyć, a pociąg akurat tak nieszczęśliwie przyjechał. To nie moja wina. 

-Eee... no bo wiesz... em, obudziłem cie? - zapytałem jak ostatni palant. Myśl, myśl, myśl, myśl.

-A jak myślisz? - zapytał wyraźnie zmęczony i wściekły. No to tyle z uścisków radości i miłosnych uniesień. Schrzaniłem, ale co mi tam.

-Wybacz... Mogę u ciebie przenocować? - zapytałem, odzyskując pewność siebie. Nie odmówi mi, znam go. 

-Cholera Jace, nienawidzę cie - powiedział zrezygnowany i otworzył drzwi szerzej. A nie mówiłem? Chodząca dobroć. 

-Śpisz na kanapie. Przynieść ci jakiś koc, czy sobie poradzisz? - Mike wyglądał na osobę, która zrobi dosłownie wszystko, byleby móc wrócić do łóżka. Nie dziwię się, jakby mi do domu o 3 w nocy zadzwonił jakiś napalony idiota, chcąc się u mnie przekimać, to też miałbym dość. Ale jako iż to ja jestem tym idiotą, to co mi szkodzi.

-Boję się spać sam - rzuciłem podchodząc do niego.

-Jace, jesteś debilem. Dać ci jakiegoś pluszaka czy coś? - zapytał, gotów jak najszybciej czmychnąć do pokoju. Oj nie. 

-Hm za małe. Masz coś w rozmiarach człowieka, najlepiej z brązowymi oczami? - zapytałem, cały czas się przysuwając. 

-Em nie, wątpie. Mam misia, jest brązowy. Styknie?

-Ubolewam nad tym faktem, ale to mi nie starczy - zatrzymałem się, dzieliła nas bardzo nikła odległość. Mike przewrócił oczami i przygryzł wargę. Wyglądał słodko w tych rozczochranych włosach.

Coś się zmieniło. Już nie spuszczał wzroku, tylko pewnie i  zadziornie patrzył się na mnie. Nawet się nie odsuwał. Zmarszczyłem brwi, nie wiedząc co zrobić. Spodziewałem się, że będę musiał go gonić po całym domu, aż sie podda. 

-Jace... ja nie zamierzam uciec - powiedział cicho, trochę nieśmiało kładąc mi dłonie na policzkach i całując delikatnie.


Kocham Cię idioto |yaoi|Where stories live. Discover now