*twenty one*

562 31 4
                                    

Piątek, w mniemaniu Johnny'ego, nadszedł wyjątkowo szybko i nim sie obejrzał, stał przed drzwiami studio tanecznego. Blondyn wziął głębszy wdech, po czym w końcu nacisnął klamkę i niepewnie wszedł do środka, a widokiem, który go przywitał, było niewielkie pomieszczenie z biurkiem, za którym siedziała starsza pani popijając herbatę. W rogu stał też biały, skórzany narożnik, a nad nim znajdowało się kilka półek, zupełnie zastawionych pucharami. Poza nimi ściany zdobiły jeszcze dyplomy oraz zdjęcia tancerzy w ruchu i Johnny poświęcił im chwilę uwagi, zanim głos recepcjonistki przypomniał mu, po co tu przyszedł.

— Mogę w czymś pomóc? — spytała kobieta, odstawiając kubek z herbatą obok laptopa i wtedy Seo zdał sobie sprawę, że nie miał pojęcia, co powiedzieć, dlatego jedynie głupawo rozchylił usta, aby po trzech sekundach z powrotem je zamknąć. Z opresji wybawił go chłopak o srebrnoszarych włosach, który właśnie wychodził z szatni, znajdującej się za drzwiami na ścianie prostopadłej do biurka.

— Johnny? — powiedział, zmuszając blondyna do zwrócenia na niego uwagi. — Mam rozumieć, że to ciebie Ten miał na myśli, mówiąc, że spodziewa się dzisiaj widowni, tak?

— O ile nie zaprosił nikogo innego, to tak — odparł Johnny, na co Taeyong uśmiechnął się pod nosem.

— Chodź na salę, jesteśmy spóźnieni — mruknął niższy, kiwając głową w stronę szklanych drzwi, przez które widać było kawałek białej ściany, szarej podłogi i kilku rozgrzewających się tancerzy, po czym ruszył w ich kierunku, licząc na to, że blondyn pójdzie w jego ślady.

— Ten, twój chłopak przyszedł — rzucił Taeyong, gdy tylko przekroczyli próg sali.

— Pragnę zaznaczyć, że to nie jest mój chłopak — zaprzeczył Ten, przerywając rozgrzewkę, aby podejść do Johnny'ego.

— A ja pragnę zaznaczyć, że zapraszasz tu ludzi tylko po to, żeby się z nimi przespać po zajęciach — odparł srebrnowłosy, otrzymując w odpowiedzi środkowy palec Tena.

— Czyli miałem rację, nazywając to boleśnie długą grą wstępną? — spytał nieco rozbawiony Seo, a jego głupi uśmieszek sprawił, że czarnowłosy po raz kolejny chciał gniewnie go pocałować, najlepiej gryząc go w te jego nieznośne, seksowne, pełne usta.

— Już mówiłem, że tak — zauważył Ten, oszczędzając swoim znajomym widoku dosyć niesmacznego pocałunku, na który tak bardzo miał ochotę.

— A, rozumiem, że już powiedziałeś Johnny'emu o swoich zamiarach — wydedukował Taeyong, po czym zaczął oddalać się od pary, dzięki czemu czarnowłosy powstrzymał się przed odpowiedzeniem mu "żeby tylko raz".

— Możesz usiąść sobie gdzieś pod ścianą — mruknął Ten, przenosząc wzrok na blondyna, po czym sam poszedł w ślady Taeyonga i wrócił do reszty grupy. Johnny natomiast, zgodnie ze słowami Taja, wybrał miejsce w kącie z tyłu sali, nie chcąc zbytnio rozpraszać tancerzy podczas zajęć. Jak się okazało, w efekcie to tancerze, a dokładniej jeden z nich, rozpraszali jego. Albowiem Ten postanowił natychmiastowo wypiąć się prosto w jego stronę pod pretekstem niewinnego skłonu. Tym, co zupełnie nie było niewinne, był jednak zuchwały uśmiech na ustach chłopaka oraz zalotne mrugnięcie posłane Johnny'emu chwilę później. Oczywiście na jednym podejściu się nie skończyło. Ten starał się robić wszystko, byle tylko oczy blondyna nie opuściły go na chociażby sekundę i szło mu doskonale, bo Seo nie był w stanie odwrócić od niego wzroku, nieważne jak bardzo by tego chciał. Nawet, gdy czas na rozgrzewkę minął i Ten zupełnie porzucił jego osobę, by skupić się na choreografii, Johnny wciąż wlepiał w niego swoje ślepia jak zahipnotyzowany, bo sposób, w jaki poruszał się Taj, był iście niezwykły. Mimo że całokształt jego ruchu był płynny i miękki, było widać, że miał całkowitą kontrolę nad wszystkimi, nawet tymi najmniejszymi, mięśniami, dzięki czemu każdy krok wyglądał czysto, wręcz perfekcyjnie. Kontrast ruchów Tena nie pozwalał widzowi spuścić z niego wzroku, gdy jego ciało zdawało się być na przemian zrobione z lejącego, miękkiego aksamitu i twardego, ciężkiego metalu, połączonego zębatkami i śrubami, a najbardziej zadziwiające było, jak szybko i płynnie potrafił przejść z jednego stanu w drugi i z powrotem. Widok ten złapał blondyna w garść i nie miał zamiaru puścić, co powoli zaczynało doprowadzać go do szaleństwa, zwłaszcza, że Johnny wciąż doskonale pamiętał uczucie ciała Tena pod opuszkami swoich palców. Sensacja ta, nieważne jak ciężka do zniesienia, była też uzależniająca i to do tego stopnia, że Johnny zupełnie nie zauważył, kiedy minęło półtorej godziny i tancerze zaczęli zabierać swoje rzeczy. Blondyn ocknął się prędko, podnosząc się z podłogi, aby skomplementować cały zespół i pogratulować im ciężkiej pracy, chociaż szczerze nie był w stanie przypomnieć sobie żadnych uwag na ich temat w swojej głowie, bo cały czas skupiał się jedynie na Tenie.

no bitches? ↳johntenWhere stories live. Discover now