*fifty three*

340 18 8
                                    

Ten wparował do pokoju starszego maksymalnie trzy minuty po otrzymaniu od niego wiadomości o treści "jestem". Tym, czego się nie spodziewał, chociaż może powinien, był Johnny popychający go na drzwi, gdy tylko przekroczył próg wejściowy. Będąc zupełnie szczerym, Ten nie śmiał nawet zaprotestować, bo taki obrót sytuacji ekscytował go bardziej, niż kiedykolwiek przyznałby na głos.

— Dzień dobry tobie również — rzucił z uśmiechem czarnowłosy, gdy jego plecy z niemałym impetem napotkały imitację drewna, ale nie dostał ani odpowiedzi, ani też szansy na dopowiedzenie czegoś więcej, bo Johnny skutecznie zatkał mu usta niezwykle zachłannym pocałunkiem. Ten mruknął zadowolony i nawet chwili nie pozostawał dłużny, bo praktycznie od razu przejechał językiem po wargach blondyna, przez co wszystko stało się dużo bardziej chaotyczne, wręcz desperackie, a temperatura w pomieszczeniu wzrosła o kilka stopni.

W międzyczasie palce Johnny'ego zgrabnie wsunęły się między te młodszego, a druga dłoń bez zbędnego ociągania się powędrowała pod jego bieliznę, aby spocząć na jednym z pośladków i stanowczo się na nim zacisnąć.

Ten sapnął cicho w pocałunek i wygiął plecy w łuk, jakimś cudem zbliżając ich ciała do siebie jeszcze bardziej, a w odwecie jego wolna ręka znalazła się na kroczu blondyna, delikatnie je masując. Tym razem to Johnny wydał z siebie dźwięk zaskoczenia i wyplątał ich dłonie z uścisku, żeby na ślepo przekręcić zamek w drzwiach. Chwilę później złapał Tena za nadgarstek, żeby pozbyć się bariery między nimi w postaci jego ręki i pewnie wypchnął biodra do przodu, aby otrzeć się o krocze młodszego. Krótki jęk wyrwał się z gardła Taja i powędrował prosto między nogi blondyna, przez co Johnny w końcu odsunął się z zamiarem zaproponowania przeniesienia się na łóżko. Ten jednak natychmiastowo wsunął swoje palce wskazujące w szlufki spranych dżinsów starszego i stanowczo przyciągnął go z powrotem do siebie, aby znowu złączyć ich usta i powtórzyć poprzedni ruch Johnny'ego.

Desperacja niemalże wisiała w powietrzu.

Dlatego też palce czarnowłosego zaraz zmieniły okupację ze szlufek spodni Amerykanina na ich rozporek, z którym wyjątkowo szybko się rozprawiły, dając Tenowi lepszy dostęp do powoli prężniejącego członka chłopaka.

— Ten, łóżko — Johnny'emu w końcu udało się wydusić między pocałunkami.

— Za daleko — odparł Taj, po czym jeszcze raz złączył ich usta, aby złapać dolną wargę blondyna w zęby, zanim kontynuował. — Przeleć mnie tutaj, na tych drzwiach.

— Wykluczone — zaprzeczył Seo, ujmując szczękę młodszego, żeby więcej mu nie przerywał. — Cały korytarz by cię słyszał.

Ten spojrzał mu prosto w oczy z figlarnymi iskierkami tańczącymi w jego ciemnych, niemalże czarnych tęczówkach.

— I dobrze — stwierdził chłopak, przyciągając blondyna bliżej za kark. — Niech wszyscy wiedzą, jak na mnie działasz.

Ich usta spotkały się po raz kolejny tego dnia, ale Johnny nie pozwolił, by ów spotkanie było zbyt długie, żeby móc kontynuować ich rozmowę.

— Chociaż cholernie mnie to podnieca, to nie mogę się zgodzić — przyznał niechętnie. — Nie żyjemy w średniowieczu, ale i tak nie wydaje mi się, żeby półpubliczny gejowski seks był dla nas bezpieczny.

Ten westchnął niezadowolony.

— Ty i to twoje przeklęte trzeźwe myślenie zawsze rujnujecie mi zabawę — żachnął się Taj, oplatając szyję starszego obiema rękoma. — Nie pozostaje mi nic innego, jak przystać na twoją propozycję.

Johnny przewrócił oczami, żeby pokazać, że teatralny dramatyzm niższego wcale go nie ruszał, ale zrozumiał podprogowy przekaz i ułożył dłonie zaraz pod jego zgrabnymi pośladkami w ramach asekuracji, by Ten mógł owinąć się nogami wokół jego bioder, po czym zaniósł go do łóżka. Spotkaniu jego pleców z materacem towarzyszyło charakterystyczne skrzypnięcie metalowej ramy, na które żaden z nich nie zwracał już uwagi. Na pewno nie teraz, gdy na głowie mieli dużo ważniejsze sprawy, jak na przykład wyjątkowo zawzięta wymiana śliny. Lub, w przypadku Johnny'ego, rozpięcie paska w spodniach Taja jedną ręką, podczas gdy drugą podtrzymywał się na łóżku, żeby nie zgnieść młodszego swoją masą. Kiedy już udało mu się rozprawić z działającą mu na nerwy, metalową klamrą, zabrał się za guzik i suwak spodni i nieudolnie zsunął je razem z jego bokserkami na tyle, by mieć dostęp do przyrodzenia chłopaka. Ledwie kilka sekund później jego duża, ciepła dłoń pewnie je oplatała, wyrywając z gardła Tena ciche sapnięcia i urywane pojękiwanie, które blondyn łapczywie spijał z jego ust.

no bitches? ↳johntenWhere stories live. Discover now