*forty eight*

370 19 9
                                    

Ten bezszelestnie przemknął się przez drzwi do pokoju starszego, zamykając je za sobą z cichym kliknięciem. Ostatnie czego potrzebował to robienie hałasu ponad godzinę po rozpoczęciu ciszy nocnej.

Pomieszczenie pogrążone było w przyjemnym półmroku, z jedynym źródłem światła będącym niewielką lampką stojącą na biurku. Ten musiał przyznać, że zaraz po przekroczeniu progu pokoju ogarnęło go poczucie bezpieczeństwa. Liczne noce spędzone w łóżku Johnny'ego, czując bijące od niego ciepło, niewątpliwie robiły swoje.

— Najedzony? — spytał na wejściu blondyn, odwołując się do wspomnianej we wcześniejszej wymianie wiadomości kolacji Taja.

— Najedzony — potwierdził Ten, gdy pokonywał krótki dystans między drzwiami a łóżkiem, miękko stąpając futrzastymi skarpetkami po wykładzinie. — Ale za to okropnie spragniony uwagi.

Johnny wydał z siebie coś na wzór cichego, uciętego śmiechu, bardziej przypominającego nieco głośniejszy wydech, niż cokolwiek innego, podczas gdy Ten wygodnie układał się obok niego, wciskając się w jego bok.

— Czyli wszystko w normie — skwitował blondyn, na co Ten spojrzał na niego z dołu z mieszanką emocji, których Johnny nie mógł do końca rozszyfrować, widoczną w jego ciemnych oczach. Te z kolei, mimo słabego oświetlenia, wydawały się błyszczeć bardziej, niż zazwyczaj.

— Mniej więcej — odparł krótko czarnowłosy, po czym wyprostował się nieco i złożył na ustach starszego wyjątkowo słodki i delikatny pocałunek. Rzadki ewenement.

Pomimo zdziwienia, Johnny nie pozostawał bierny dłużej niż dwie sekundy i ujął twarz Tena w dłoń, gładząc jego policzek kciukiem. Nie trwało to jednak zbyt długo, gdyż chwilę później Taj przerwał pocałunek, w zamian przystawiając swoje czoło do czoła blondyna, nie chcąc przerywać intymnej atmosfery, jakby w obawie przed rozbiciem szklanej bańki, która w tym momencie ich otaczała. Ten chciał chwilę dłużej pozostać w tym niemalże sennym stanie, gdzie nic nie było zbyt czułe, zbyt do przodu.

— Wszystko w porządku? — wyszeptał Johnny, nieco zaskoczony, lecz w żadnym wypadku nie przeciwko zachowaniu Tena.

— W porządku — upewnił go Taj. — Po prostu jestem szczęśliwy.

— A z jakiej to okazji? — spytał starszy z niewielkim uśmiechem.

— A muszę mieć jakąś okazję? — odpowiedział pytaniem na pytanie Ten, w pełni odwracając się przodem do blondyna i podnosząc się do klęku, dzięki czemu twarz Johnny'ego mogła być na wysokości jego wzroku bez niewygodnego zginania karku. Natomiast jego dłoń, po krótkiej utracie kontaktu z policzkiem Tena, z powrotem odnalazła swoją drogę do jego ciała, a konretnie jego talii, podczas gdy ręce młodszego wylądowały na kolanach Johnny'ego dla podtrzymania balansu. Wystarczyło tylko, by ich spojrzenia spotkały się raz, a w następnym zainicjowanym spotkaniu udział wzięły ich usta. W przeciwieństwie do pierwszego pocałunku tej nocy, temu daleko było do epitetów pokroju "słodki" czy "delikatny". Niemniej jednak nie brakowało w nim innych emocji, na które żaden z nich nie miał zamiaru narzekać.

Pod wpływem tych właśnie emocji Johnny postanowił złapać nadgarstki czarnowłosego i zdjąć je ze swoich ud, aby pchnąć chłopaka do tyłu, prosto na swoją poduszkę. Poskutkowało to kolejną przerwą między pocałunkami, tym razem spowodowaną jedynie siłą grawitacji, w wyniku czego, gdy tylko plecy Tena napotkały materac, Johnny ruszył w pogoń za ustami Taja. W międzyczasie nogi młodszego zgrabnie owinęły się wokół bioder blondyna, przyciągając go bliżej i gdyby nie uścisk chłopaka, wciąż pozostający na jego nadgarstkach, Ten zapewne wplątałby swoje palce w zagrożone wyginięciem długie blond włosy starszego.

no bitches? ↳johntenWhere stories live. Discover now