5

317 30 10
                                    

Syriusz zaszył się na chwilę między wieszakami. Grzebał szukając czegoś w jak najbardziej zwyczajnego. W końcu mamy rok 1954.

W tym czasie Remus stał w miejscu rozglądając się. Na blacie leżał scenariusz -"Roxanne" -Przeczytał cicho. 

-Tak się będzie nazywać to nowe przedstawienie. Nie jest całkowicie autorskie. Przeszło kilka przeróbek. Oryginał jest z Ameryki. - Odpowiedział mu mężczyzna w końcu wychodząc z szafy. W ręku miał niemal identyczną do tej, którą nosi woźny. Beżowa, całkiem prosta… jakby sie przyjrzeć w dużo lepszym stanie niż tamta przed rozerwaniem. 

Remi już chciał wyciągnąć dłoń po nowe ubranie, ale tancerz podszedł do niego blisko zarzucając je sobie na ramie i złapał za jego guziki. 

Jasnowłosy zrobił duży krok do tyłu rumieniąc się i samemu za nie chwytając. Los chciał, że poczuł za plecami ścianę. 
-Cóż za zuchwałość- mówi nieśmiało. 

-Nie zwykłem należeć do bojaźliwych. -Odpowiada stając dużo bliżej. Dotknął jego policzka. 

-Nie ośmieli się pan. - Zadrżał pod wpływem tego gestu. Jego lica zarumieniły się słodkim, dojrzałym pomidorem. 

-Śmiałość mam we krwi- zjechał kciukiem do dolnej wargi mężczyzny. Uniósł jego twarz ku sobie za podbródek. 

Wyglądali jakby odgrywali scenę w jakimś romantycznym spektaklu. Lupin wyglądał naprawdę przeżywać obecną chwilę. W oczach miał wiele podekscytowania, ale też lśniły w nich iskierki strachu czy niepewności. 

Black ustąpił od niego na pół kroku oddając mu jego przestrzeń osobistą. Uśmiechnął się łagodnie- Proszę wybaczyć. Tracę głowę nie tylko w tańcu. -Powiedział ściągając z ramienia koszulę dla jasnowłosego- właśnie tracę ją dla ciebie… -Dodał w myślach. 

-Nie szkodzi… -Mruknął niepewnie Remus rozpinając swoje ubranie. Zdjął je, a czarnowłosy zabrał mu z rąk i rzucił gdzieś na kanapę, zanim ten zdążył zaprotestować. Sprzątacz ubrał się grzecznie i dosyć wartko. Róż nie schodził mu z twarzy. 

-Dziękuję panu.. 

-Noż przecież mówiłem. Po co tak oficjalnie? Syriusz mi mów. 

-Ugh.. Nie mogę się przestawić.. Oh późno już. Muszę dokończyć i wychodzić. Jeszcze raz dziękuję i.. 

-Nie. To ja dziękuję za ten taniec i rozmowę i za to, że przyjąłeś ode mnie ten skromny prezent. Faktycznie już późna godzina. Też będę się zbierał. - Mówił, gdy wychodzili z pokoju. Ubrał na głowę czarną fedorę i swój płaszcz- Do zobaczenia Remusie. 

-Do zobaczenia panu.. Znaczy Syriuszu… 

Posłali sobie jeszcze po uśmiechu i tancerz udał się do swojego mieszkania. 
Remi jeszcze długo siedział w teatrze miotłując scenę. Nie mógł się skupić, gdyż przy każdym dużym przymknięciu powiek, widział sytuację z garderoby. 

W końcu zebrał swoje rzeczy z kantorka i ruszył do domu. Banan nie schodził mu z twarzy. Gdy tylko wszedł do domu usiadł przy lampce i wyjął kartkę papieru. 

Droga mateczko! 

Zaprawdę powiadam ci na nic twe zmartwienia i współczucia. Praca w teatrze jest… ciężko to opisać słowami. 
Pisze do Ciebie cały w skowronkach! 

Sprzątałem scenę. Znasz mnie i wiesz, że nie dałbym rady bez podrygiwania… trochę mnie poniosło i po prostu zacząłem tańczyć z miotłą. 

Nagle niczym we śnie. Za mną pojawił się sam Syriusz Black. Tak! Ten! Mój idol… nie pozwolił mi przestać nucić i zaczął prowadzić mnie w tańcu! 
Dalej nie wierzę, że to stało się naprawdę. Boję się pójść spać, aby nie okazało się to tylko pięknym snem. 

Tańczyliśmy część układu z ich nowego performance'u. Zakładał on pewien… ruch przez co moja koszula się roztargała. 

Przeprosił mnie i zaprosił do swojej garderoby. Dał mi swoją. Powtarzam. Swoją koszulę. Mam ją teraz na sobie jak to piszę. Według jego woli jesteśmy na "Ty". Wiem, że moja reakcja na to jest mało dorosła… dlatego może nie wspominaj ojczulkowi o tym liście. Nie mogę się doczekać spotkać go i jeszcze kiedyś z nim porozmawiać. 

Twój kochający syn Remus

Zagiął list i schował do koperty z zamiarem wysłania go z rana przed pracą. 

El Tango De [WOLFSTAR]حيث تعيش القصص. اكتشف الآن