Syriusz wracając do swojego mieszkania nie przestawał się uśmiechać.
Odłożył przemoczony płaszcz i federo do wyschnięcia.
Poszedł pod ciepły prysznic, aby sie rozgrzać, następnie ubrał ciepły sweter i zrobił sobie herbaty. Sięgnął do czarnego telefonu stacjonarnego.
Wziął słuchawkę, oparł ją sobie między ramie, a ucho i na ślepo z pamięci wybrał numer do przyjaciela.-Dom Potterów. Lily z tej strony.
-Cześć ruda, Syriusz z tej strony.
-Jaki Syriusz?
-Dama raczy się nie zgrywać tylko dać mi do telefonu szanownego małżonka… . Black, a kto inny dzwonił by tej pierdoły!
-Dobra, dobra masz.. Jeju… James Potter, kto mówi?
-Łosiek! Co tam? Nie widziałem cie ostatnio za sceną.
-Aaa miałem dzień wolnego. Byłem u teściów…A wy już wróciliście do prób.
-Tak. Tak… słuchaj muszę ci opowiedzieć o takim jednym… Remus sie nazywa i..
-Remus?! A ten nowy co sprząta? Świetny chłopak.
-Znacie się?
-Zaprzyjaźnił się z Lily. I w sumie ze mną też. Kurde szkoda, że nie udało mu się dostać do waszej grupy. Moja ukochana mocno za niego kciuki trzymała. Był u nas potem przepić to zderzenie z rzeczywistością.
-Oh… Byłem z nim dziś na kawie.
-Czyżbyś zabrał się za swoje głupie zaloty?
-Owszem! Jest… ah. W pracy jest uniżony. Zna swoją pozycję, ale kiedy dochodzi do (hah) flirtu… Jest odważny i zgrywa się… chociaż nie zawsze mu wychodzi. Wybacz za sformułowanie, ale sprawia wrażenie przesłodkiej panny. Bardzo ułożonej.
-Tyle, że to bardzo ułożony mężczyzna.
-Mnie to kręci jeszcze bardziej.
-Jesteś niemożliwy. I co? Pobawisz się, aż ci się znudzi?
-A wiesz, że… niekoniecznie? Zaintrygował mnie. Nawet bardzo. Czuje sie przy nim bardzo swobodnie i wolno… Jest…
-Oho. Lilka! Wyjmij wtyczkę od telefony! Syriusz się zauroczył i będzie przez godzinę opowiadał o tym Lupinie. -Usłyszał w słuchawce nieco stłumione słowa przyjaciela. -Wiesz, że jak przyłożysz słuchawkę do klatki to i tak cie będę słyszał nie?
-Ugh hahaha. Wybacz. Słuchaj. Może spróbuj mu załatwić miejsce w zespole. Albo jakąś mniej uwłaczającą pracę w tym teatrze. Chłop się marnuje..
-Dobry pomysł! Jutro skocze do Traversa! Dzięki.
-No. Ja już kończę. Chciałbym zjeść kolację z małżonką.
-Smacznego. Cześć. -Rozłączył się. W sumie sam by coś zjadł.
Wstał do kuchni i usmażył sobie chleb maczany w jajku.Następnego dnia zamiast wpierw udać się do garderoby poszedł do gabinetu antreprenera.
Zapukał do dużych, ładnie zdobionych drzwi.
-Otwarte. -Usłyszał.-Dzień dobry.-Przywitał się. Facet siedział z głową w papierach. W zębach trzymał cygaro.
-Dzień dobry. Spocznij- Powiedział wskazując na fotel po drugiej stronie biurka.
-Mam sprawę.
-Mhm. Szybko.
-Chodzi o jednego mężczyznę, który został tu zatrudniony jako woźny.
-Który? -Dyrektor nawet nie podniósł na niego wzroku.
-Remus Lupin sir.
-No co w związku z nim?
-Tak się złożyło, że miałem okazję poznać go trochę bliżej. Widziałem też jego umiejętności taneczne. Nie rozumiem dlaczego nie został przyjęty jako nowy członek naszej trupy.
-Lekceważysz moje decyzję? - Dopiero teraz podniósł wzrok.
-Ależ skąd. Chciałem tylko wiedzieć czy moja opinia jako zawodowego tancerza… bardzo popularnego zresztą… nie miałaby wpływu jednak na..
-Nie zmienię co do niego decyzji. Nie nadaje się, a i tak mamy komplet.
-Ugh…
-To wszystko?
-Nie. Mam inną propozycję. -Nagle go olśniło.
![](https://img.wattpad.com/cover/309326199-288-k326030.jpg)
YOU ARE READING
El Tango De [WOLFSTAR]
FanfictionObaj zakochani w tańcu. Jeden brytyjczyk, który spełnił już marzenia. Tańczy dla Paryskiego teatru, znanego z kontrowersyjnych performance'ów. Drugi śniący o takim sukcesie. Przyjeżdża do francji, aby spełniły się jego pragnienia. Ich oboje połącz...