7

292 29 2
                                    

Wszedł do środka zamykając za sobą drzwi. 
-Chciałeś mnie widzieć. -Mruknął niepewnie podnosząc wzrok. 
Gdy tylko go ujrzał poczuł jak nogi mu miękną. 

Syriusz siedział z rozpiętą koszulą bez guzików, nonszalancko oparty łokciem o swoje biurko, siedząc na taborecie. W ustach miał papierosa, którego dym ulatniał się powoli do wentylacji. 
Mężczyzna wstał unosząc jeden kącik ust. Zaciągnął się palonym tytoniem i obszedł go dookoła wypuszczając ostrą chmure za jego uchem. 

Lupin wyprostował się śledząc za nim wzrokiem. 

-Chciałem. Usiądźmy. -Powiedział z łagodną twarzą. Zgniótł niedopałek w kryształowej popielniczce i spoczął wygodnie na swojej kanapie. Remus kiwnął głową i zrobił to samo, z tym że jego postawa była bardziej spięta i elegancka. 

Syriusz przysunął się i zaśmiał krótko pod nosem- No widzisz mam jakiś problem z tymi koszulami. Tym razem zniszczyłem swoją… 

-To tym razem tylko guziki… mogę ci je przyszyć- Powiedział patrząc przed siebie. 

-To naprawdę miłe z twojej strony. Chętnie skorzystam z twojej usłgi… 

-Gdzie trzymasz igłę i nitkę?.. I guziki? -Wstał nagle gotowy do pracy. Trochę to zaskoczyło tancerza, ale nie dał się zbić z tropu. 

-W tamtej półce- Wskazał miejsce. Zaraz jasnowłosy siedział przed nim z nawleczoną już nitką. -Mogę prosić pańską koszulę? 

Black oparł się wygodniej i zabrał ręce bardziej do tyłu. Lupin wyczytał aluzje. Poczuł motylki w brzuchu- Nie.. Nie boisz się, że mógłbym cie ukłuć? 

-Wierzę, że przyszyjesz guziki bez większego rozlewu krwi. 

Remus zwilżył usta językiem i zaczął przebijać igłę przez materiał. Niechcący jego dłoń zetknęła się z odsłoniętą klatką gwiazdora. W jego odczuciu, skóra Syriusza zdawała się być tak gorąca, że aż parzyła go. Jednak starał się tego nie ujawniać. Jedyne co mogło go zdradzić to dreszcze jakie przeszły po całej ręce i łopatce. 

-Dasz się zaprosić na kawę?... Auć. 

Remi na jego pytanie rozproszył się i niechcący przebił igiełką kłując go lekko. Aż wciągnął powietrze ustami- Bardzo cie przepraszam… 

Black zaśmiał się rozbawiony i zauroczony jego skromnością- No teraz to nie masz wyjścia. Musisz iść ze mną na kawę. Kończymy dziś za trzy godziny. Wyrobisz się ze swoją pracą do tego czasu? 

-Um… postaram się. Będę zaszczycony wychodząc z tobą. -Uśmiechnął się pogodnie. W miarę szybko uporał się ze wszystkimi jasnymi kółeczkami. 

Black złapał go za podbródek i podniósł jego wzrok na siebie. Remi wstał odchodząc na krok. Miał minę poważną. Zgrywał niedostępnego, co podobało się srebrnookiemu. -To widzimy się za trzy godziny przed teatrem. Będę czekał.-Syriusz wstał i wyszedł z garderoby. 

Lupin oddychał ciężko. Z jednej strony chciał być uprzejmym sługą, z drugiej nie chciał być łatwy. Nie miał zamiaru zostać zabawką celebryty. Przełknął ślinę… po chwili zrozumiał co oznaczały jego ostatnie słowa. W pędzie pobiegł zająć się swoją robotą. Starał się skończyć nawet przed czasem. Dla takiej szansy był gotów zostawić wszystko w pizdu, aby tylko sie nie spóźnić… ale głowa przypominała, że trzeba rachunki zapłacić. 

El Tango De [WOLFSTAR]Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ