184

835 71 1
                                    

Przed godziną dwudziestą Sabina z Dagmarą były zmuszone opuścić dom swoich przyjaciółek.
Kamila poszła kąpać Alicję a Basia próbowała zagonić chłopców do spania. Jak to miał w zwyczaju Mateusz, nie odstępował Dagmary na krok i ciągle próbował ją zagadywać. Nie uszło to uwadze Sabiny, która nie mogła wyjść z podziwu, jak doby kontakt ma jej dziewczyna z chłopakiem. Nie zmieniło to jednak faktu, że była na nią zła za tą scenę, jaką odstawiła, gdy ta trzymała na rękach dziecko.
Do domu Dagmary dojechały w ciszy. Ona również nie zamierzała po raz kolejny poruszać tematu, który ją nie interesował. Od razu po wejściu ruszyła do barku, gdzie nalała sobie podwójną whisky z lodem do szklanki
-Długo masz zamiar być na mnie obrażona?

- Zgadnij....

- O co ci tym razem chodzi?

- Może o to, że traktujesz mnie jak swoją własność. Wszystko ma być dokładnie tak, jak ty powiesz.

Dagmara spojrzał na rozłożoną na kanapie Sabinę. Jak zwykle wyglądała obłędnie. Odkąd zaczęły się spotykać, przestała czuć satysfakcję z seksu ze swoimi dziewczynami. Sabina była bardzo seksowna i niesamowita w łóżku. - Nie rozumiem.

- Dziwne... Musiałaś odstawiać taką szopkę, gdy trzymałam dziecko na rękach?

- Dobrze wiesz, jakie mam do tego podejście...

- Ale cieszysz się, że Kamila ułożyła sobie życie!

- Jest moja przyjaciółką! Chcę, żeby była szczęśliwa! To źle? - Sabina wstała z kanapy, Wyminęła brunetkę i podeszła do barku nalać sobie wódki z cytryną i lodem. Dagmara widząc to, dodała wzdychając. - Wiem, że masz mnie za potwora.

- Nie będę wyprowadzać się z błędu...

- Sabina posłuchaj... - Kobieta usiadła obok niej na kanapie. - Bardzo mi na tobie zależy a uwierz mi, to jeszcze się nie zdarzyło...

- Oprócz Kamili. - Przerwała jej.

Sabina zastanawiała się chwilkę.
- Nie, Kamila była raczej jak zraniony ptak. Wiedziałam, że w końcu wyleci z klatki. Chodzi mi o to, że... Wiesz, czym się zajmuje, prawda? - Kobieta kiwnęła głową. - No, więc...ja już nie sypiam z nimi. Po prostu nie mam ochoty, nie chce mi się. Nie czuję takiej potrzeby. Na początku czułam się z tym źle, ale później było mi jakoś lżej. - Dopiła swój alkohol i odstawiła szklankę na szklany stolik.

- To dla mnie nic nie znaczy, dopóki nie zgodzisz się na dziecko.

- O Boże...ty ciągle o tym samym.

Sabina odstawiła szklankę na kuchenny blat i blado uśmiechnęła się do Dagmary. - Ja będę mieć dziecko. Sama dam sobie radę. Niepotrzebnie mąciłaś mi w głowie, niepotrzebnie ci uległam.

- Może dlatego, że nikt nie potrafi cię przelecieć tak, jak ja?

- Ty nie umiesz rozmawiać o czymś innym? Tylko seks ci w głowie?

Dagmara podeszła do Sabiny i chwyciła ją za biodra. - Nic nie poradzę na to, że cholernie mnie kręcisz.

- Słyszałaś co ja do ciebie powiedziałam?

Dagmara przyjrzała się dokładnie pięknej kobiecie. Chociaż z całych sił pragnęła przystać przy swoim, to z drugiej strony nie chciała stracić tej kobiety. - Przylecę do ciebie za dwa tygodnie i ci powiem, dobrze?

- Tak... - Sabina poczuła usta swojej kochanki na szyi.

- W takim razie, czy możemy zająć się tym, co obu nam sprawia przyjemność?

- Jesteś okropna...

- Ale mnie kochasz... - Wypaliła nie zastanawiając się nawet nad tymi słowami.

Sabina nic nie odpowiedziała. Chwyciła Dagmarę za kark i przyciągnęła do namiętnego pocałunku. Lubiła ostry seks i w końcu z nią taki właśnie uprawiała.
Zawsze, gdy się rozstają, tęskni. Tak zwyczajnie, jak nigdy za nikim.
Złapała ją za rękę i pociągnęła do sypialni. Gdy tylko przekroczyły próg, pchnęła ją na zamknięte drzwi i przycisnęła do nich. - O osiemnastej mam samolot.

- W takim razie mamy dwadzieścia godzin.

- To mało...

Dagmara przybliżyła swoje usta do ucha kochanki. - Przelecę cię tyle razy, że przez kolejne dwa tygodnie nie pomyślisz nawet o seksie.

Kobieta poczuła, jak jej ciało zaczyna pokrywać gęsią skórka.
- Zobaczymy.... - Wydukała.


Stara Miłość Nie RdzewiejeWhere stories live. Discover now