Rozdział 2. Utrata wolności.

1.7K 68 5
                                    

Nie wiedziałem co zrobić. Rodzice serio to zrobili. Sprzedali mnie jak jakieś zwierzę. Miałem dwa wyjścia. Jedno to wezwanie policji, a drugie to ucieczka do szefa. Jednak się strasznie bałem. Odsunąłem się od drzwi gdy dwóch mężczyzn weszło do środka. Jeden z nich mnie złapał, a drugi założył mi kajdanki z łańcuchem. Tak szarpnęli za łańcuch, że wylądowałem na ziemi. Szarpiąc mną zabrali mnie do salonu. Podszedł do mnie mężczyzna z ciemnobrązowymi włosami i kasztanowych oczach.

-A teraz posłuchaj dzieciaku.- Powiedział biorąc od jednego z goryli łańcuch. Po głosie zorientowałem się, że to on nazywa się Mateo Green.- Twoi rodzice dokonali z nami wymianę. Daliśmy im kasę, a oni dali nam ciebie więc radzę się słuchać bo moi chłopcy dadzą ci po łbie tam gdzie będziemy.- Powiedział po czym szarpnął za łańcuch na co padłem na ziemie. Ponownie. Ten cały Green zabrał mnie do czarnego wana. Wrzucił mnie przez co uderzyłem głową o bok pojazdu. Po chwili cała czwórka mężczyzn wsiadła do auta. Człowiek który zrobił wymianę z moimi rodzicami usiadł w fotelu, a łańcuch przypiął do jakiejś barierki przy "ścianie" auta. Wiedziałem, że muszę zadzwonić do szefa.

-Muszę zadzwonić do szefa. Jeśli on zauważy, że mnie dłuższy czas nie ma to pewnie wezwie policję, a moi rodzice pewnie pod wpływem się wygadają.- Powiedziałem niepewnie patrząc na mężczyznę. Ten tylko westchnął patrząc na mnie.

-Dobra bachorze. Ale bez numeru jasne? Inaczej będziesz miał dosłownie przejebane, a ty chyba nie chcesz bym się wkurwił.- Powiedział podając mi telefon. Przełknąłem ślinę i kiwnąłem głową. Wziąłem telefon i zacząłem wpisywać numer do szefa. Wziąłem głęboki wdech i wydech. Wcisnąłem zieloną słuchawkę i dałem na głośnik. Nie musiałem długo czekać by odebrał.

-No co się dzieje Levis?- Zapytał się mój szef. Nie chciałem go okłamywać ale nie miałem wyjścia. Musiałem go okłamać tylko dla tego by nie narazić go.

-Szefie... Bo ja w tym tygodniu będę wyjeżdżać z wujostwem do Niemczech. Zamieszkam tam na stałe.- Powiedziałem obserwując mężczyznę. Oczywiście szef się wypytywał o to. Jednak ja w skrócie okłamałem go po czym się rozłączyłem i oddałem gościowi telefon. Nie wiem nawet ile jechaliśmy bo w pewnej chwili zasnąłem. Obudziło mnie gwałtowne, mocne szepnięcie. Spojrzałem na mężczyznę który dokonał wymiany z moimi rodzicami. Zostałem gdzieś zabrany. Szliśmy długo. Słyszałem krzyki, płacz oraz jakieś odgłosy jak w czasie torturowania. Jednak zostałem wepchnięty do jakiegoś białego pomieszczenia. Dwóch mężczyzn zdarło ze mnie ubrania. W tym czasie wystraszony tym zacząłem się szarpać. Kiedy byłem nagi zaczęli mnie oblewać zimną wręcz lodowatą wodą z dwóch pryszniców przypominające węże strażackie. Kiedy przestali rzucili mi jakiś ręcznik. Szybko się nim wytarłem skrępowany tym, że obcy ludzie widzą mnie nagiego. Po chwili dali mi podkoszulkę, cienkie spodnie oraz bieliznę. Pośpiesznie się przebrałem po czym ponownie założono mi obrożę i smycz. Ponownie ten cały Mateo mnie zabrał gdzieś. Podeszliśmy do drzwi windy. Po wejściu zauważyłem, że zjechaliśmy nią na bardzo niski poziom. Aż ciarki mnie przeszły. Mężczyzna zaczął mnie gdzieś prowadzić. Szczerze. Ciarki po plecach mi bez przerwy chodziły. Wyglądało tu jak w horrorze. Jakby sam Jeff the Killer mnie tu zaciągnął by torturować mnie godzinami by na samym końcu pozbawić mnie życia. W pewnej chwili mężczyzna stanął gdzieś po czym otworzył coś na wzór celi. Pstryknął palcami, a mężczyzna w stroju ochroniarza podszedł, zdjął mi obrożę po czym mocno wepchnął do środka. Upadłem na beton raniąc sobie dłonie i kolana. Odwróciłem się i zauważyłem jak zamykają drzwi. Przyczepili jakąś tabliczkę na kraty.


Delikatny PsiakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz