Rozdział 29. Dom.

431 21 11
                                    

Nie chce wiedzieć ile spędziłem w szpitalu. Jednak jedyne co mnie cały czas uspokajało to obecność pana Jonthana i Damienia. Pamiętam jak się wybudziłem po utracie przytomności. Na widok pana Jonathana rzuciłem się mu na szyję z płaczem. Byłem spokojniejszy widząc, że im obu nic złego się nie stało. Jednak czując jak mnie obejmuje poczułem się bezpiecznie. Mimo, że za każdym radem gdy spałem miałem koszmary przez które budziłem się z krzykiem i płaczem. Lecz w międzyczasie odwiedzali mnie też Jack, Chase, Simon i Colin. Patrzyłem jak Damien pakował moje rzeczy. Siedziałem na szpitalnym łóżku w piżamie trzymając kocyk i misia. Spojrzałem kiedy do sali wszedł pan Jonathan.

-Damien schowasz to do jego torby dobrze?- Zapytał się pan dając jakąś teczkę z dokumentami ochroniarzowi. Ten skiną głową przyglądając się szefowi. Pan Jonathan wziął ubrania które wcześniej przygotował na krześle. Mężczyzna podszedł do mnie i wyciągnął dłoń. Złapałem ją ostrożnie i powoli wstałem. Udałem się z mężczyzną do łazienki znajdującej się w sali. Z jego pomocą rozebrałem się i zmieniłem ubrania. Piżamę schował do reklamówki, a nieco mokrą pieluchę wyrzucił do kosza. Od tego pojawienia się w szpitalu ciągle mam nakładane pieluchy. Lepsze w końcu to niż moczenie co chwilę ubrań. Kiedy byliśmy gotowi nałożyłem kurtkę i czapkę. W międzyczasie Damien nałożył mi buty które zawiązał delikatnie. Po chwili razem udaliśmy się do wyjścia ze szpitala. Trzymałem się blisko pana bojąc się, że gdzieś w pobliżu może czaić się ktoś kto może mnie skrzywdzić. Po dotarciu di auta wsiadłem. Zauważyłem koło siebie fotelik. Gdy pan Jonathan wsiadł posadził mnie w foteliku i przypiął pasu. Dodatkowo zdjął mi czapkę i rozpiął kurtkę.- To dla bezpieczeństwa Levis.- Powiedział podając mi tablet. Włączył na niej jakąś bajkę. Mężczyzna umieścił urządzenie na pewnym uchwycie co ułatwiało mi oglądanie. Szczególnie gdy piłem sok z butelki. Drgnąłem kiedy kierowca zaparkował pojazd pod posiadłością. Gdy dwaj mężczyźni wysiedli Damien otworzył drzwi z mojej strony i odpiął pasy po czym wyszedłem z fotelika z jego pomocą. Gdy byłem poza pojazdem udałem się z panem Jonathanem do domu. Zaraz po wejściu powoli zdjęliśmy nie potrzebne ubranie. Spojrzałem słysząc kroki.

-Levis!- Słysząc wołanie spojrzałem. Już po chwili poczułem jak pani Sonya mnie przytula.- Całe szczęście, że już jesteś. Myślałam, że zawału dostanę na informację od Damiena o porwaniu ciebie.- Powiedziała pani Sonya przytulając mnie do siebie. Wtuliłem się ze łzami. Zadrżałem mając w głowie słowa Ray'a o tym, że ta jest w Niemieckim burdelu.

-O-On mówił, że... Ż-Że pani jest w Niemieckim burdelu.- Powiedziałem zaczynając już po chwili płakać niczym małe dziecko. Kobieta na moje słowa przytuliła mnie gładząc mój tył głowy.

-Pójdę zanieść ubrania Levisa do łazienki.- Odparł Damien który po chwili udał się do pralni. Za to pani Sonya zabrała mnie do kuchni. Z nami udał się pan Jonathan który posadził mnie na taborecie.

-Zaraz zrobię ci coś porządnego kochanie. O już wiem. Zrobię zapiekankę z makaronem.- Powiedziała i już po chwili kobieta zaczęła gotować z uśmiechem. W międzyczasie pan Jonathan poszedł otworzyć drzwi. Ale kiedy wrócił zauważyłem Chase'a, Colina, Jacka i Simona razem ze swoimi właścicielami.

-Jak się czujesz Levis? Jonathan nam mówił, że dziś wracasz do domu. Kiedy nasi chłopcy się o tym dowiedzieli postanowiliśmy ciebie odwiedzić.- Powiedział pan Jasper z uśmiechem przyglądając się mi. Przełknąłem ślinę przyglądając się im.

-J-Już lepiej.- Powiedziałem lecz schodząc ze stołka mało się nie wywróciłem. Mój pan pośpiesznie mnie złapał. Na widok moich łez spowodowanych odezwaniem się moich siniaków przypiął mi do bluzy smoczek który włożył mi do ust. Nerwowo zacząłem go ssać.

-Powiedz gdy obiad będzie gotów. Pójdę z resztą do salonu.- Powiedział pan Jonathan na co ta skinęła głową. Udałem się z panem i pozostałymi do salonu gdzie akurat dwóch ochroniarzy rozkładało na dywanie duży koc. Dali też duże pudełko klocków. Razem z chłopakami usiedliśmy i zaczęliśmy budować co tylko wymyśliliśmy. W międzyczasie nasi panowie pili kawę i rozmawiali. Przerwaliśmy naszą zabawę kiedy pani Sonya zawołała nas na posiłek.

Delikatny PsiakWhere stories live. Discover now