▹ Rozdział 36

19.4K 1.1K 321
                                    

10 lat wcześniej.

- Uważaj, rozsypiesz! - Krzyczy Niall, nie mogąc przestać się śmiać. Patrzy jak stoję pośrodku salonu, nieudolnie balansując na jednej nodze, ale jest zbyt rozbawiony, żeby mi pomóc. Wzdycham, próbując utrzymać równowagę. W jednej ręce trzymam miskę z M&M'sami i ciastkami, a w drugiej szklankę wypełnioną po brzegi pepsi.

Zbyt skupiona, by odezwać się na głos posyłam mu ostrzegawcze spojrzenie, próbując przekazać, że się staram, a on rozprasza mnie swoim zachowaniem. Widząc moje wzburzenie, łapie się za brzuch nie mogąc opanować kolejnej fali śmiechu, a ja widząc ten widok wydaje z siebie piskliwe dźwięki, z trudem zachowując powagę. Wiem, że kiedy zacznę się śmiać wyląduje na podłodze, a wszystkie przekąski znajdą się tam razem ze mną.

- Niall! - Piszczę rozbawiona, kiedy widzę jego błyszczące oczy. Zawsze z trudem hamuje łzy, kiedy coś go bardzo bawi, a ja widząc jak próbuje się opanować zazwyczaj zaczynam chichotać jak szalona. Teraz jednak za bardzo boję się o nasze jedzenie.

Wydłużam kroki, czując jak pepsi spływa mi po ręce i w końcu stawiam wszystko na stole. Podbiegam do niego i wycieram dłoń o jego koszulkę, bo przecież to przez niego jestem mokra. Jęczy próbując się odsunąć, ale chwytam go za rąbek koszulki i wciąż przejeżdżam po niej ręką, choć ta jest już w zupełności sucha.

- Głupek!

Blondyn parska po raz ostatni i podchodzi do kanapy skąd z roztargnieniem zgarnia pilot. Podchodzę do niego i nachylam się przez jego ramię, próbując dorwać się do M&M'sów. Uśmiecha się, zasłaniając mi półmisek, a ja uderzam go lekko, wiedząc, że robi to złośliwie. Wie, że te słodycze są moją słabością.

W końcu siadamy na kanapie, ja z miską na kolanach, on popijając pepsi. Choć teraz moja kolej na wybieranie filmów Niall oczywiście puścił „auta" nawet nie chcąc słyszeć tytułu „małej syrenki", bo uważa, że jako facet nie może zniżyć się do takiego poziomu. Co kilkanaście minut wymieniamy się szklanką pepsi, niechlujnie wycierając brzegi szklanki. Ustaliliśmy, że wymienianie się śliną jest obrzydliwe, ale z niewiadomych powodów nigdy nie pomyśleliśmy o rozlaniu napoju do dwóch szklanek.

- Nie wytarłeś. - Mówię w pewnym momencie, zdradzając, że go obserwowałam.

Wzrusza ramionami, całkowicie pochłonięty filmem na ekranie. I mimo, że to wbrew zasadom jakie ustaliliśmy od tamtej pory również nie wycieram szklanki.

***

Od mojego ostatniego spotkania z Niallem mija kilka dni, w czasie których każda godzina wydaje się dłużyć w nieskończoność. Nie chodzę do szkoły, nie wspominając o pracy, gdzie z pewnością nie mam już po co wracać, jako że sama wzięłam sobie tak wiele dni wolnego. Do mojego szefa na pewno doszły już pogłoski o tym co się stało i chociaż jest cień szansy na to, by mi wybaczył perspektywa kolejnej współczującej twarzy jest zbyt nieprzyjemna, żebym chociaż próbowała odzyskać dawną posadę. W ciągu tego tygodnia kilkakrotnie wzywano mnie na policję, żebym rozwiała niepewności funkcjonariuszy w każdym temacie, który wiązał się z Jacksonem, Aaronem czy też Liamem, choć na większość pytań i tak nie umiałam odpowiedzieć.

Sobota jest pierwszym dniem od czasu śmierci Jacksona, w którym pozwalam sobie w całości wykorzystać swoją wolność. Schodzę na dół i mówię tacie, że idę do sklepu. Mimo, że przez chwilę mierzy mnie niezdecydowanym wzrokiem jestem pewna, że pozwoli mi wyjść chociażby po to, bym mogła poczuć się jak normalna nastolatka. Problem w tym, że dziewczyny w moim wieku robią wszystko, żeby uniknąć obowiązków, a nie tak jak ja w tym momencie płaszczą się, by otrzymać listę zakupów.

Get You // Niall Horan ✔Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum