▹ Rozdział 08

31.1K 1.5K 238
                                    

- Przeleciałam czterech facetów w sam weekend! - Piszczy na powitanie Nina wprost do mojego ucha, a ja przerażona podskakuje w miejscu, wywołując tym samym u niej cichy chichot. Staram się opanować napad wściekłości. Przez cały tydzień tyrałam, myśląc, że leży w łóżku i walczy z chorobą, a ona szlajała się w tym czasie po okolicznych klubach. - Brałaś coś? Wyglądasz naprawdę okropnie zgredzie.

Burczę pod nosem, przypominając jej, że nienawidzę tego przezwiska i grzecznie proszę, żeby się odwaliła, bo nie znoszę, kiedy zaczyna pracę szydzeniem z mojego niskiego wzrostu. Nina przez chwilę próbuje opanować rozbawioną minę i wyglądać na oburzoną, ale doskonale po niej widać, że uwielbia mi dokuczać. Zazwyczaj nie mam nic przeciwko, bo jej teksty potrafią być naprawdę zabawne (nawet jeśli używa ich w moim kierunku), ale dziś nie mam najmniejszej ochoty na żarty. Jeszcze nie doszłam do siebie po wczorajszym śledztwie i dopiero teraz uświadamiam sobie jakie miałam szczęście, że odeszli w zupełnie innym kierunku, nie zdając sobie sprawy, że przez cały czas ich podsłuchiwałam.

Przygładzam swój mundurek, przewracając oczami na denerwujące narzekanie Niny. Jak co dzień skarży się, że ubranie, w którym każą nam chodzić ukrywa wszystko co w kobietach dobre.

- Robisz się nudna. - Jęczę, związując włosy w kucyka na czubku głowy.

Przygląda mi się, przez chwile mrużąc idealnie wymalowane oczy, a ja parskam rozbawiona tym widokiem.

- Uważaj, bo sama będziesz musiała radzić sobie z Niallem i Amy. - Ostrzega żartobliwie wymierzając mi kuksańca, a ja pojednawczo mierzwię jej fryzurę, bo wiem, że długo nad nią pracowała.

Chowam swoją torbę w metalowej szafce i łapię protestującą Ninę za łokieć, ciągnąc ją w stronę drzwi. Zmieniamy się ze starszymi dziewczynami, które pracują na poranną zmianę i zabieramy się za własną robotę – Nina odbiera zamówienia, a ja stoję za barem i wydaję obleśnie śmierdzące drinki jeszcze bardziej obleśnym facetom. Jestem świadoma tego, że po mojej skrzywionej minie bez trudu można poznać, iż nie lubię swojej pracy, ale mam nadzieję, że nie odstraszam klientów. Wzdycham cicho i podaje kufel piwa grubemu gościowi, który wypił już i tak zdecydowanie za dużo. Nie znoszę patrzeć jak zdesperowani ludzie, upijają się do nieprzytomności, by zapomnieć o swoich kłopotach. Wiele razy myślałam o rzuceniu tej pracy, ale nie znalazłam, żadnej zastępczej roboty, z której miałabym tyle samo zarobku. Po skończeniu liceum chciałabym wyjechać na jakieś dobre studia, ale wiem, że to nigdy nie będzie możliwe - Tata nie poradziłby sobie sam, a ja nie mogłabym tak po prostu go zostawić, uciekając od wszystkich problemów. Mam tylko nadzieję, że Will nie będzie musiał martwić się o przyszłość tak jak ja.

Widzę jak Armando wychodzi z zaplecza i zmierza w moją stronę, więc posyłam mu uśmiech, mając nadzieję, że już wybaczył mi to czego nie zrobiłam. Przeczesuje włosy i w odpowiedzi unosi lekko kącik ust, a mnie po raz kolejny zaskakuje jego dziecinny wygląd. Tyle osiągnął w tak młodym wieku.

- Mogłabyś zostać dzisiaj na nocną zmianę? - Pyta, patrząc na mnie tak, jakbym była ostatnią deską ratunku. Uśmiech powoli znika mi z ust, ale on zdaje się tego nie zauważać.

- Jutro mam szkołę. - Przypominam, próbując się jakoś wymigać, ale on dalej nie łapie.

- To naprawdę ważne, możesz przecież raz odpuścić. - Mówi, a ja marszczę brwi.

- Przecież, zwykle to ty się zajmujesz imprezami. - Odpowiadam skonsternowana. Od kiedy Armando przejął ten lokal, wieczorami grzeczna kawiarnia zmienia się w klub striptizerski, a ja naprawdę nie znoszę takich miejsc. Mój szef w przeciwieństwie do mnie uwielbia swoją wieczorną robotę i zazwyczaj nie pozwala nikomu innemu stać za barem, więc jestem naprawdę ciekawa co jest na tyle ważne, by oderwać go od rozlewania drinków, napalonym panienkom. Armando wzdycha ciężko, jakby męczyła go moja upartość.

Get You // Niall Horan ✔Where stories live. Discover now