26

745 29 0
                                    

Kolejne dni mijały, a moja codzienność się nie zmienia. Nico był zajęty meczami, przez co nie mogliśmy za bardzo gdziekolwiek wychodzić. Ja z tego powodu wróciłam do sesji, których szczerze mi brakowało. O treningach nawet nie było mowym. Od czasu do czasu wstawiałam coś na insta, ale to były głównie zdjęcia z sesji.

Dziś nadszedł dzień układania rzeczy w mojej garderobie. Dziś też był dzień, w którym nie miałam sesji, z tej racji psoatnowiłam zrobić porządki. Wyrzuciłam wszystko z półek i zaczęłam powoli układać wszystko po kolei od nowa. Uprzednio ścierając kurze z każdej półki.

Rzeczy, których na razie nie będę ubierać z powodu ciąży daję na jedną stronę szafy. Wszystko szło ładnie, pięknie do momentu, w którym znalazłam swój strój meczowy. Przyjrzałam się mu, wspominając najlepsze chwile z tymi dziewczynami. Wzięłam cały strój wraz z korkami.

Zobaczymy czy jeszcze pasuje.

Szybko przebrałam się w niego i podeszłam do lustra, które było umieszczone na ścianie obok drzwi. Pasuje, tylko brzuszek trochę wystaje w nim. Rozejrzałam się za swoim telefonem, który leżał na jednej z półek. Znów podeszłam do lustra i zrobiłam sobie zdjęcie w odbiciu.

Wstawię na insta, co mi szkodzi.

Weszłam na insta i wstawiłam zdjęcie. Odłożyłam telefon i znów się przebrałam, tym razem w ubraniach, które miałam na sobie przed chwilą. Wróciłam do układania ubrań, tym razem z muzyką, której mi brakowało.

***

W końcu skończyłam ogarniać tą wieką odchłań. Wyszłam z pomieszczenia i od razu poszłam do kuchni, w której zaczęłam sobie robić jedzenie. Zrobiłam sobie naleśniki. Spojrzałam przelotnie na zegar, który oznajmiał, że jest chwilę po 18:00.

Trochę się sprzątało...

Wróciłam do robienia swojej kolekcji i już nie zwracałam na nic uwagi. Skupiłam się wyłącznie na mojej kolacji.

Na dworze już było ciemno, a niebo było wyjątkowo przejrzyste. Ciągle lało i wiało, a dziś gwiazdy i księżyc. Lubiłam patrzeć na gwiazdy, można powiedzieć, że to takie moje hobby. Najlepsze są letnie noce, które spędzam na oglądaniu gwiazd i wsłuchiwaniu się w odgłosy Warszawy.

Szczerze mówiąc wiem, że mogłam usunąć ciążę, ale tego nie zrobiłam. Nie byłam na to gotowa, ale z czasem instynkt macierzyński się ujawnia i pokazuje prawdziwe wartości tego czasu. Każdy może powiedzieć „Kurwa czemu nie usunęłaś tej ciąży?" Albo „Po chuj ci to dziecko". Ja jestem już gotowa na to, a Nicola stara się, jak może aby być ze mną.

Mimo, iż moi rodzicą są przeciwni temu, a bynajmniej mama, to chcę tego. To moje życie, a nikogo innego. Czy to takie złe, że chcę wychować swoje dziecko, z osobą którą kocham? Czy to takie złe?

Nie wiem, ale wiem że jeden z moich naleśników już nie będzie dobry do sporzycia.

   -Kurwa-
Mruknęłam pod nosem i szybko starałam się zabrać tego naleśnika, starając się nie poparzyć. Ale ja, jak to ja z moim talentem, nie obeszło się od poparzenia. Dotknąłam tej cholernej patelni. Włożyłam szybko rękę pod kran, zostawiając uprzednio spalonego naleśnila na talerzu.
   -Nie pierwszy i nie ostatni-
Czy to dziwne, że gadam sama do siebie? Chyba już ta samotność się na mnie odbija. No cóż, każdy jest na jakiś sposób pierdolnięty.

Gdy ból zmalał, wyłączyłam zimną wodę, lecącą z kranu i wytałam dłonie o ręcznik, który był obok na blacie. Spojrzałam na stertę naleśników, a swój wzrok zawiesiłam na tym jednym spalonym. Czemu zawsze, gdy się zamyślam to w najmniej odpowiednim momencie?

Mój piłkarz || Nicola ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz