Kolejne dni mijały, a moja codzienność się nie zmienia. Nico był zajęty meczami, przez co nie mogliśmy za bardzo gdziekolwiek wychodzić. Ja z tego powodu wróciłam do sesji, których szczerze mi brakowało. O treningach nawet nie było mowym. Od czasu do czasu wstawiałam coś na insta, ale to były głównie zdjęcia z sesji.
Dziś nadszedł dzień układania rzeczy w mojej garderobie. Dziś też był dzień, w którym nie miałam sesji, z tej racji psoatnowiłam zrobić porządki. Wyrzuciłam wszystko z półek i zaczęłam powoli układać wszystko po kolei od nowa. Uprzednio ścierając kurze z każdej półki.
Rzeczy, których na razie nie będę ubierać z powodu ciąży daję na jedną stronę szafy. Wszystko szło ładnie, pięknie do momentu, w którym znalazłam swój strój meczowy. Przyjrzałam się mu, wspominając najlepsze chwile z tymi dziewczynami. Wzięłam cały strój wraz z korkami.
Zobaczymy czy jeszcze pasuje.
Szybko przebrałam się w niego i podeszłam do lustra, które było umieszczone na ścianie obok drzwi. Pasuje, tylko brzuszek trochę wystaje w nim. Rozejrzałam się za swoim telefonem, który leżał na jednej z półek. Znów podeszłam do lustra i zrobiłam sobie zdjęcie w odbiciu.
Wstawię na insta, co mi szkodzi.
Weszłam na insta i wstawiłam zdjęcie. Odłożyłam telefon i znów się przebrałam, tym razem w ubraniach, które miałam na sobie przed chwilą. Wróciłam do układania ubrań, tym razem z muzyką, której mi brakowało.
***
W końcu skończyłam ogarniać tą wieką odchłań. Wyszłam z pomieszczenia i od razu poszłam do kuchni, w której zaczęłam sobie robić jedzenie. Zrobiłam sobie naleśniki. Spojrzałam przelotnie na zegar, który oznajmiał, że jest chwilę po 18:00.
Trochę się sprzątało...
Wróciłam do robienia swojej kolekcji i już nie zwracałam na nic uwagi. Skupiłam się wyłącznie na mojej kolacji.
Na dworze już było ciemno, a niebo było wyjątkowo przejrzyste. Ciągle lało i wiało, a dziś gwiazdy i księżyc. Lubiłam patrzeć na gwiazdy, można powiedzieć, że to takie moje hobby. Najlepsze są letnie noce, które spędzam na oglądaniu gwiazd i wsłuchiwaniu się w odgłosy Warszawy.
Szczerze mówiąc wiem, że mogłam usunąć ciążę, ale tego nie zrobiłam. Nie byłam na to gotowa, ale z czasem instynkt macierzyński się ujawnia i pokazuje prawdziwe wartości tego czasu. Każdy może powiedzieć „Kurwa czemu nie usunęłaś tej ciąży?" Albo „Po chuj ci to dziecko". Ja jestem już gotowa na to, a Nicola stara się, jak może aby być ze mną.
Mimo, iż moi rodzicą są przeciwni temu, a bynajmniej mama, to chcę tego. To moje życie, a nikogo innego. Czy to takie złe, że chcę wychować swoje dziecko, z osobą którą kocham? Czy to takie złe?
Nie wiem, ale wiem że jeden z moich naleśników już nie będzie dobry do sporzycia.
-Kurwa-
Mruknęłam pod nosem i szybko starałam się zabrać tego naleśnika, starając się nie poparzyć. Ale ja, jak to ja z moim talentem, nie obeszło się od poparzenia. Dotknąłam tej cholernej patelni. Włożyłam szybko rękę pod kran, zostawiając uprzednio spalonego naleśnila na talerzu.
-Nie pierwszy i nie ostatni-
Czy to dziwne, że gadam sama do siebie? Chyba już ta samotność się na mnie odbija. No cóż, każdy jest na jakiś sposób pierdolnięty.Gdy ból zmalał, wyłączyłam zimną wodę, lecącą z kranu i wytałam dłonie o ręcznik, który był obok na blacie. Spojrzałam na stertę naleśników, a swój wzrok zawiesiłam na tym jednym spalonym. Czemu zawsze, gdy się zamyślam to w najmniej odpowiednim momencie?
CZYTASZ
Mój piłkarz || Nicola Zalewski
FanfictionHistoria pewnej 19-latki z pewnym młodym piłkarzem.