Rozdział 8: My hands are tied

538 34 6
                                    

  Severy miał za dużo wolnego czasu i za mało papierosów. Patrzył na ostatniego, zastanawiając się, czy go wypalić, czy oszczędzić. Odkąd został zawieszony, całe dnie spędzał na paleniu i gapieniu się przez okno. Zachował się jak idiota, który zapomniał jak powinien się zachować. Zabierał tego dzieciaka do swojego gabinetu, gdzie go karmił posiłkami robionymi przez jego siostrę. Dobrze wiedział, że to było wbrew zasadom, ale i tak to robił. Szefostwo przymykało na to oko, jednak ucieczka była przelaniem czary goryczy i gwoździem do trumny. Za to został zawieszony i miał przemyśleć swoje zachowanie. Niby mała kara, ale z tyłu głowy miał pewne obawy, dotyczące Apisa. Wilkołak zawsze był porywczy, a niezbyt przemyślane decyzje były jego chlebem powszednim.

  Wsadził sobie papierosa do ust. Zapalił go, zaciągając się tytoniem. Po chwili wypuścił szary dymek. Obserwował, jak ten sunął góry, ostatecznie rozpływając się w powietrzu. Chciał zaznać odrobiny relaksu, ale to błogie uczucie nie nadchodziło. Było wręcz przeciwnie. Czuł się coraz bardziej zirytowany.

  Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Severy krzyknął klasyczne "proszę", pozwalając wejść swojemu gościowi do swojej sypialni. Spojrzał na swoją siostrę, która stała w progu. Kaszlnęła i machała ręką, chcąc odpędzić od siebie dym.

  – Miałeś rzucić – zauważyła Adria, podchodząc do okna, które otworzyła na całą szerokość. Wampir kilka razy wspominał, że pozbędzie się nałogu, ale nie potrafił się do tego zmusić. Jeszcze obecna sytuacja sprawiała, że chętniej sięgał po swój uzależniacz.

  – Rzucę. Kiedyś – mruknął. Przyjrzał się dziewczynie, która miała twarz wykrzywioną w grymasie zniesmaczenia. Nie lubiła kiedy palił, jednak nie zamierzała tego negować. W końcu to go nie zabije, ani nic z tych rzeczy.

  – Czyli nigdy – zaśmiała się, a jej brat tylko wywrócił oczami. Po chwili dodała: – Masz gościa. Bezwstydnik postanowił cię odwiedzić.

  – Apis? Co on tu robi? – zapytał, wracając spojrzeniem do widoku za oknem.

  – Koniecznie chciał porozmawiać i nie przyjmował odmowy – wyjaśniła. Na samo wspomnienie o wilkołaku czuła się zniesmaczona.

  Severy ciężko westchnął. Zaciągnął się po raz ostatni, po czym wytarł rozżarzoną końcówkę niedopałka w dno popielniczki. Wymienił z Adrią spojrzenia, a następnie wyszli z jego sypialni. Dziewczyna udała się do swojego pokoju, natomiast Severy przeszedł przez krótki korytarz, trafiając do salonu. Tam dostrzegł Apisa. Siedział na kanapie. O dziwo był ubrany w dresowy komplet i kręcił się, jakby miał robaki.

  Wampir usiadł naprzeciw niego. Założył nogę na nogę, wygodniej się układając na fotelu. Chrząknął głośno, chcąc zwrócić na siebie uwagę wilkołaka, a gdy tylko to się stało, zaczął mówić:

  – Rzadko opuszczasz swój teren. Czy jest jakiś powód twoje wizyty?

  – To już nie można odwiedzić swojego przyjaciela? – zapytał z głupim uśmiechem, lekko przechylając głowę na bok.

  – Nie chrzań, Apis. Obaj dobrze wiemy, po co tu przylazłeś – warknął Severy.

  – Dobra, dobra. – Wilkołak podniósł ręce w geście kapitulacji. – Chcę wiedzieć, czy ten gówniarz został ukarany.

  – Kiedy stałeś się taki konsekwentny? – zapytał. Domyślał się powodu tej wizyty, ale nie potrafiło do niego dotrzeć to, że Apis chciał sprawiedliwości. Severy praktycznie go wychował i nie spodziewał się tego po nim.

  – Dziwi cię to? Skrzywdził cię. Gdyby nie był przemieniony, zabiłbym go – powiedział to wyjątkowo zimnym tonem.

  – Nic mi nie jest i dobrze o tym wiesz. Jesteś przewrażliwiony. Chyba mieszkanie w lesie przestało ci służyć – zaśmiał się, chcąc rozluźnić atmosferę. Niestety nie udało mu się.

  – Więc dlaczego od kilku dni nie było cię w ośrodku? – zapytał podejrzliwie.

  – Zostałem zawieszony na trzy tygodnie – mruknął po minucie ciszy. – Więc nie wiem, czy został ukarany. Mam związane ręce w tej kwestii.

  – W takim razie sam się dowiem.

  Apis wstał gwałtownie z miejsca. Severy poszedł w jego ślady. Chwycił wilkołaka za ramię i siłą posadził na kanapie. Założył ręce na biodrach i patrzył na wilka z dozą gniewu w oczach.

  – Ani mi się waż. Pamiętasz warunki umowy? – W odpowiedzi otrzymał kiwnięcie głową. – Więc pamiętasz, że nie możesz wchodzić na teren ośrodka. Więc jak na grzecznego psa przystało, grzecznie będziesz tu siedzieć i czekać, aż się czegoś dowiem. Rozumiesz?

  Kolejne skinienie głową.

  – Świetnie. – Przeczesał czarne włosy Apisa. – Zaraz wracam, a ty tu siedź.

  Po tych słowach Severy wyszedł z salonu, wracając do swojej sypialni, gdyż tam zostawił swój telefon. Znalazł urządzenie na szafce nocnej. Wybrał odpowiedni numer i czekał, aż jego przyszły rozmówca raczy odebrać, czego oczywiście nie zrobił. Wampir przeklął pod nosem, podejmując kolejną próbę, która również skończyła się fiaskiem.

  Przysiadł na brzegu łóżka. Po chwili jego telefon zawibrował, sygnalizując nową wiadomość. Spojrzał na wyświetlacz, na którym widniał SMS od Olgierda, do którego niedawno dzwonił. Przepraszał za to, że nie odbierał. Jego jedynym wytłumaczeniem było to, że w ośrodku było drobne zamieszanie. Zawieszenie Severego wytrąciło z równowagi codzienną rutynę pracowników ośrodka.

  Wymienili ze sobą kilka wiadomości. Nie zdobył pożądanych informacji, jednak nic sobie z tego nie zrobił. Mu było wszystko jedno, czy ten dzieciak zostanie ukarany, czy też nie (choć w głębi chciałby, żeby obeszło się bez konsekwencji). Ale Apis... On to całkowicie inna historia. Jak się na coś uparł, to musiał to zrobić. Nie zważał na nic, brnął do wyznaczonego celu i tylko Severy mógł go powstrzymać. Tylko jemu był posłuszny i nie zamierzał tego zmieniać. W końcu Severy uratował mu życie, zaopiekował się nim. Apis miał u niego dług wdzięczności, który chciał kiedyś spłacić, a teraz nadarzyła się świetna do tego okazja.

  – Niestety nic nie wiem – powiedział Severy, kiedy tylko przekroczył próg salonu. Apis podniósł na niego niemrawe spojrzenie, wydając z siebie głośne prychnięcie, po czym ponownie utkwił spojrzenie w suficie. – Nie dąsaj się tak. Za kilka dni wracam do pracy, wtedy ci powiem o wszystkim.

  – To za długo – mruknął wilkołak.

  – Cierpliwość nigdy nie była twoją mocną stroną – zaśmiał się, czule uśmiechając się do niego. – Zostaniesz na kolację?

  Apis ochoczo pokiwał głową. Wstał z kanapy i poszedł za Severym, gdzie wspólnie przygotowali posiłek. Chociaż wilkołak bardziej przeszkadzał niż pomagał.

/Piosenka z mediów: "Lonely Together" – Avicii, Rita Ora/

Artificial Vampire |Boys Love|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz