- Neymar ale to jest nie potrzebne - powiedziałam.
- jest - zmierzył mnie wzrokiem - nie pojedziesz tam sama - spojrzał na mnie wściekły.
Kłótnia zaczęła się od tego że moja koleżanka zaprosiła mnie do siebie, mieszka ona w starej okolicy gdzie nie ma parkingu przez co musiałabym przejść pomiędzy obskurnymi domami.
- ale - zaczęłam.
- nie ma ale - podszedł do mnie - wiesz co była ostatnio za akcja - powiedział zły.
- ale ty przecież nie możesz wychodzić z domu - jęknełam z wiedzą że z nim nie wygram.
- ochroniarz z tobą pojedzie - mruknął a ja spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- n... - nie dokończyłam bo zatkał mi usta dłonią.
- Bella, albo jedziesz z ochroniarzem albo nie wypuszcze cię z domu - zaśmiał się i oparł o ścianę a ja przewróciłam oczami i zrezygnowana poszłam do kuchni - no właśnie - usłyszałam za sobą ciche mruknięcie ale to zignorowałam - ochroniarz będzie za piętnaście minut - po jakimś czasie wszedł do kuchni.
- mhm - mruknęłam a na swojej szyi poczułam czyjś oddech.
- nie masz o co się obrażać - szepnął i położył dłonie na mojej talii - poprostu będę się martwić a wiesz do czego jestem zdolny - pocałował mnie w szyję i wyszedł z kuchni.
A niech cię
Wiedziałam do czego zdolny jest Neymar. Mógłby tam przyjechać i byłoby jeszcze gorzej, chciałam tego oszczędzić więc nie kłóciłam się dalej.
Wyszłam z kuchni i poszłam na górę, wzięłam torebkę oraz zegarek po chwili męczenia się z zapięciem go, zeszłam na dół.
Ubrałam swoje białe air force i poszłam do kuchni łyknąć się wody.
Po jakimś czasie poszłam do przedpokoju gdzie zaczęłam ubierać kurtkę, naprzeciwko mnie zjawił się Neymar.
- bez całusa? - podniosł kącik ust a ja mimowolnie się uśmiechnęłam - chodź - otworzył swoje ramiona a ja odrazu się w niego wtuliłam - poprostu się martwię - cmoknął mnie w usta.
- rozumiem - westchnełam - pa - uśmiechnęłam się i wyszłam z domu.
Zauważyłam czarny samochód ale ciężko było mi określić jaki to model. Przyciemnione szyby wskazywały na to że Neymar często się nim wozi.
- dzień dobry - uśmiechnął się łysy ochroniarz.
- dzień dobry - również się uśmiechnęłam.
- poda pani adres? - spytał a ja odrazu podałam - no to jedziemy - ruszył autem i zaczął kierować się w tym kierunku.
Naprawdę dziwnie było mi słuchać że mówi do mnie na pani pomimo tego że pewnie byliśmy podobni wiekowo.
- jesteśmy - nie zauważyłam kiedy stanęliśmy na jakimś parkingu.
Wyszłam z auta a on odrazu wyszedł za mną, z zrezygnowaniem poprostu ruszyłam dalej.
- o Jezu - mruknął ochroniarza widząc obskurne budynki - ona umie tu żyć - zaśmiał się a ja chcąc nie chcąc również to zrobiłam.
- uznała że nie ma pieniędzy więc kupiła najtańszy jaki się da - wzruszyłam ramionami kiedy akurat weszliśmy w okolice gdzie mieszkała.
- masakra - usłyszałam na co się zaśmiałam.
Dookoła byli sami mężczyźni, większość to osoby albo bezdomne albo poprostu na takich wyglądają. Każdy patrzał na mnie z dziwną iskra w oku przez co przechodziły mnie ciarki, ciężko mi to przyznać ale.
Neymar miał rację
- co się gapisz - usłyszałam za sobą głos "swojego" ochroniarza przez co zachichotałam.
- to tu - wskazałam na klatkę gdzie były praktycznie wszędzie powybijane szyby.
Zapukałam do drzwi a po chwili otworzyła się uśmiechnięta od ucha do ucha Kornelia.
- cześć - uśmiechnęła się i skierowała wzrok na osobę za mną - a pan kim jest? - spytała.
- to mój ochroniarz - zaśmiałam się.
- aha - skrzywiła się - naprawdę dużo ominelam - zaśmiała się a ja weszłam do środka.
- musze - uśmiechnął się ochroniarz a ja spytałam go wzorkiem - jakbym zostawił tu pania pan Neymar wyrzucił mnie z pracy i jeszcze utopił.
- naprawdę dużo mnie ominęło - zaśmiała się - wchodźcie - weszła do salonu a ja odrazu za nią - to jest mój chłopak - uśmiechnęła się a ja spojrzałam na osobę przedemna.
Nogi zrobiły mi się jak z waty, zaczęłam się cała trząść a w oczach pojawiły się łzy.
***********
Kolejny rozdział!Domyślacie się kto to?
Buziak ❤️
CZYTASZ
tylko my 🤍 Neymar jr
Teen Fictionbella musi przeprowadzić się do Francji do swojego brata, czy jej życie się zmieni?