Rozdział 16

7.7K 836 125
                                    

Mogła go stracić.

Mogła stracić ich obu i to jednego dnia.

Nie mogła uwierzyć, że dzielił ją tylko krok od utraty ich dwóch. Nigdy nie bala się tak bardzo jak w tamtej chwili. Russell. Logan. Russell. Logan. Logan, Logan. Russell.

Śmierć, rozstanie, kłamstwo, zagrożenie.

Śmierć, śmierć, śmierć.

Miała ochotę wykrzyczeć światu, że nie jest wariatką. Po prostu chwilowo straciła kontrolę nad własnymi myślami.

Przeniosła swoje spojrzenie na sufit. Zepsuta lampa migała i wprawiała ją w dziwne uczucie złości. Przyglądała się jej, choć nie miała ku temu większego powodu. Lampa migała, a po chwili zaczęło się z niej wydobywać dziwne piszczenie. Było bardzo głośne, coraz głośniejsze. Rozrywało jej bębenki, a miganie lampy sprawiało, że piekły ją oczy. Czuła, że szpitalne ściany przybliżają się do niej, a tlenu jest coraz mniej. Lampa dalej migała, dalej wydobywał się z niej irytujący dźwięk. Było za jasno, za głośno. Wszystkiego było za wiele.

— River.

Gwałtownie oderwała wzrok od lampy i spojrzała przed siebie.

— Tak?

— Wracamy do domu — Vincent powiedział.

— Nie chcę — powiedziała i wyprostowała swoje plecy. Sądziła, że jej zgarbiona figura pokazuje jak bardzo zmęczona jest. — Chcę tu zostać.

— To nie jest propozycja, którą możesz przyjąć lub odrzucić — z Vincentem nie miała żadnych szans w dyskusji. Niechętnie ruszyła do przodu.

Nie mogła z nim dyskutować.

Może udałoby się jej przekonać Raya. On zawsze dawał się przekonywać dobrymi argumentami, a jeden taki miała. Wiedziała, że nie ma sensu przedstawiać go Vincentowi, bo on i tak nie weźmie go pod uwagę. Postanowił, że River ma wrócić do domu i tak właśnie będzie. Chciałaby się kłócić, ale nie miała na to zbyt wielu sił.

— Co tam widziałaś? — Vincent zapytał, gdy wsiedli do jego samochodu.

— Hm?

Gdy zajęła miejsce na wygodnym fotelu od razu poczuła jak jej ciało ogarnia błoga ulga. Nawet nie miała pojęcia jak bardzo jej mięśnie były napięte. Siedziała przy łóżku Logana i jedynie raz wyszła do łazienki. Wszyscy inni pojechali do domu. Jej przyjaciele, Russell musiał pojechać załatwić jakąś sprawę, Ray musiał pójść do pracy, a Isaak gdzieś zniknął i nikt nie wiedział, gdzie. Tylko ona była przy Loganie przez cały ten czas.

I dobrze.

Bo to ona była jego córką.

— Patrzyłaś w sufit, co tam zobaczyłaś? Wyglądałaś na bardzo skupioną.

Mogła ich straci.

Obu. I to jednego dnia.

— Żarówka dziwnie piszczała.

— Żarówka?

— Mhm — pokiwała głową i oparła głowę o szybę. Przymknęła powieki. Tylko na moment. Chwile odpocznie.

***

Obudziło ją delikatnie szturchnięcie w ramię. Nie zarejestrowała momentu zaśnięcia. Musiała to zrobić w samochodzie Vincent i to on musiał przenieść ją do łóżka. Chciała spojrzeć na zegar i zobaczyć, która jest godzina, ale jej uwaga skupiła się na Ellie.

— Przepraszam, że cię obudziłam — Ellie posłała jej przepraszający uśmiech. — Ale spałaś naprawdę długo i pomyślałam, że powinnaś coś zjeść. Zrobiłam obiad.

Czterech Ojców River Conway | TOM III ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz