Rozdział 32

6.2K 749 117
                                    

Do sali wrócili po czterdziestu minutach. Większość uczestników i gości była zmęczona i zła, a delikatny odór wciąż unoszący się w powietrzu wcale nie pomagał. Z ich grupy to Ellie wyglądała na najmniej zadowoloną. Vincent zaproponował jej pozostanie na świeżym powietrzu, ale ta kategorycznie odmówiła co wywołało uśmiech na twarzy Sally. Tak rzadko spotykany uśmiech.

Zajęli swoje miejsca, a blondynka poszła za kulisy, by zgłosić swoją obecność. Conway wciąż nie wierzyła, że mieli tak dużo szczęścia. Jeszcze kilka chwil i jej przyjaciółka mogłaby zapomnieć o udziale w konkursie. A przecież wkradli się do gabinetu i wpisali ją na listę! Takie poświęcenie nie powinno się zmarnować z powodu...

— Wiesz po co tam pojechała? — Charlie zapytał jakby czytał jej w myślach.

— Nie.

Nie miała pojęcia. Nie wiedziała co było tak ważnego, że musiała wrócić do domu. Spotkać się z mamą? A może zostawiła w nim coś ważnego i niezbędnego do konkursu? Mogła ją o to zapytać, ale nie było czasu.

Czuła, że zaczyna się stresować. To nie ona występowała, a jednak żołądek kurczył się boleśnie. Jeszcze tylko dwie osoby i wystąpi Sally. Chciała teraz przy niej być i powiedzieć, że będzie rewelacyjna. Zamierzała głośno klaskać i krzyczeć niezależnie od powodzenia jej występu. Coś mówiło jej, że jej przyjaciółka i tak będzie świetna. Sally nigdy nie pozwoliłaby sobie na choćby gram upokorzenia. Mimo wszystko ważna była dla niej opinia innych. To jak ją postrzegali. Sally zawsze chciała być na szczycie, więc nie było możliwości, żeby wystąpiła z talentem, którego nie była pewna.

Na scenie pokazał się kolejny uczestnik. River kojarzyła go, bo brał udział w olimpiadzie matematycznej na którą pojechali do Portland.

— Z czym wystąpi Sally?

Ellie pochyliła się nad nią i zapytała szeptem. River siedziała między nią, a Charliem, który również pochylił się w jej stronę.

— Nie mamy pojęcia — River wzruszyła ramionami, a Charlie przytaknął głową. Kilka loków opadło na jego czoło i zanim zdążył je odgarnąć, Liam zrobił to za niego. Pochylił się lekko i zaczesał loki palcami. Twarz Charlie momentalnie stała się czerwona, a wszyscy zebrani udawali, że tego nie widzą. Właściwie to nie było nic nadzwyczajnego. Liam zawsze troszczył się o Charliego. Jedynym wyjątkiem było to, że w tym geście dało się wyczuć coś jeszcze oprócz troski.

River odruchowo spojrzała na Russella i jego reakcję. Teraz to on spędzał najwięcej czasu z Liamem, więc mógł wiedzieć coś więcej. Jego twarz nic nie zdradzała, ale słowa ułożył się w krótkie zdanie, które wypowiedziane na głos mogło brzmieć "później ci powiem". Dziewczyna przytaknęła delikatnie głową i powróciła wzrokiem do Charliego.

— A tak właściwie to co ona potrafi robić?

Chłopak powiedział, gdy rumieniec zniknął z jego twarzy. W tych słowach nie było złych intencji. Charlie uwielbiał Sally chociaż nigdy nie powiedział tego głośno. Po prostu żadne z nich nie miało pojęcia jaki talent może przedstawić blondynka. Może kilka figur akrobatycznych? Była w drużynie cheerleaderek i była wysportowana. Ale tym sposobem raczej nie wygra, bo już dwie inne dziewczyny przedstawiły coś podobnego.

— Cokolwiek pokaże niech będzie w tym dobra — Charlie dodał szybko. — Ale to Sally, nie? Ona zawsze jest dobra w tym co robi.

Dziewczyna pokiwała głową, bo chłopak ma rację.

Ellie uśmiechnęła się tylko i wróciła do poprzedniej pozycji. Isaak zaczął coś mówić o jedzeniu ze szkolnego automatu, a potem wyszedł z sali i wrócił po kilku minutach z przekąskami. Obejrzeli kolejny występ podjadając rzeczy kupione przez Isaaka, a potem zasłony na scenie opadły i przesłoniły im widok. W sali rozeszły się szmery. Nikt nie wiedział czy to koniec czy oznaka jakieś przerwy. Z zasłoniętej sceny dobiegały różne dźwięki. Przeciągania czegoś ciężkiego po drewnianym parkiecie. Zasłony zniknęły, a River zobaczyła duży instrument stojący na środku sali.

Czterech Ojców River Conway | TOM III ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz