- Pani Deschamps, znowu się spotykamy - uśmiechnął się, wystawiając przy tym rząd białych zębów - Philippe Leconte - przedstawił się, wyciągając dłoń w moją stronę.
Przysięgam, że chyba nigdy w życiu nie czułam się idiotyczniej, niż w tej chwili. Przez najbliższy miesiąc mam współpracować z mężczyzną, w którego samochód wjechałam pod jednym z francuskich sklepów, a potem zignorowałam jego zaloty. Świetnie.
- Olivia - podałam swoje imię, ponieważ nazwisko powiedział kilka chwil wcześniej.
- Wszystko w porządku? Przez przypadek usłyszałem kawałek waszej rozmowy - odparł, zjeżdżając mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Zachowajmy profesjonalizm i darujmy sobie takie pytania, dobrze? - zignorowałam jego wcześniejszą wypowiedź, spoglądając na dłoń, która nadal czekała na mój uścisk.
- Chciej tu człowieku być miły - powiedział sam do siebie, chowając rękę do kieszeni.
- Wystarczy, że będziesz przydatny i skupiony w stu procentach na projekcie, więcej nie oczekuję - skwitowałam, po czym złapałam za walizkę i udałam się w stronę wyjścia.
Jeszcze tylko tego mi brakowało, żeby wiedział, że w moim związku się nie układa.
Wyszłam z lotniska, szukając wzrokiem ubera, który miał zawieźć mnie pod sam hotel. Byłam już lekko podirytowana, bo widać po Philippie, że nie odpuszcza, a ja naprawdę nie mam ochoty bawić się tutaj w prywatę.
- Znacie się? - do moich uszu doszedł głos zdyszanej Rachel.
- Niestety - mruknęłam, zakładając na nos okulary przeciwsłoneczne.
- Ale jakim cudem? - spytała, wyczekując na jak najszybszą odpowiedź.
- Wjechałam mu kiedyś w samochód jak był w Paryżu - wzruszyłam ramionami, jakby to było coś normalnego.
- Nie będziemy mieli przez to kłopotów jako firma? - zadała następne pytanie, a ja przeniosłam na nią swój wzrok.
- Nie, zajmę się tym jak będzie trzeba - odparłam, a szatynka przytaknęła ruchem głowy.
Stwierdziłam, że powiadomię kogokolwiek o tym, że już wylądowałam. Jako pierwszy na messengerze rzucił mi się aktywny Giroud, więc to w konwersacje z nim weszłam.
Od: Ja
Jestem w Miami, żyję i mam się dobrze.Od: Olivier Giroud
A szkoda.Od: Ja
dzięki Olivier, dziękiOd: Olivier Giroud
Zasłużyłaś sobie.Od: Ja
Uspokójcie się, bo ta irytacja was wyniszczy..Od: Olivier Giroud
A ciebie głupie pomysły.Uznałam, że na tym zakończę wymianę zdań z Francuzem, bo kłótnia przez aplikację to ostatnie, czego teraz potrzebuję. Jestem w pięknym miejscu i nie chce denerwować się poglądami moich znajomych w temacie wyjazdu.
***
Siódma rano, dźwięk budzika rozniósł się po całym hotelowym pokoju. Nie byłam wyspana w żadnym procencie, ponieważ przez jet lag spałam niecałe dwie godziny. Dzisiaj o dziewiątej musiałam być już w biurze, więc nie ma możliwości, że położę się spać dalej, bo nie mogę zaspać na pierwszy dzień.
Ledwo żywa weszłam do sporej łazienki, która wystrojem przypominała mi trochę tą z Kataru. Szare płytki na ścianach i ogromne, podświetlane lustro. Zdjęłam z siebie piżamę, którą była moja ulubiona bluzka Kyliana, zabrana podczas mundialu jak jeszcze nie byliśmy w związku.
CZYTASZ
The same | Kylian Mbappe
FanfictionByliśmy tacy sami. Tak samo zaślepieni sławą, pieniędzmi i dobrą reputacją. Przed ludźmi wyglądaliśmy na parę idealną, jednak prywatnie nie było tak kolorowo. • Jest to kontynuacja książki „A new beginning | Kylian Mbappe"