- 28 -

1.1K 117 135
                                    

Obudził mnie głośny dźwięk mojego telefonu. Ledwo co pamiętam z wczorajszego wieczora, ponieważ alkohol był moim głównym przyjacielem. Oczywiście chciałabym zapomnieć o tym, co zaszło przed restauracją, ale niestety próba gwałtu była pierwszą rzeczą, którą sobie przypomniałam zaraz po otworzeniu oczu.

- Halo? - mruknęłam, nie patrząc nawet kto dzwoni.

- Chciałaś pogadać - w telefonie usłyszałam głos, a jego właściciela tak bardzo potrzebowałam obok.

- Chciałam wczoraj, nie przypominam sobie, żebym dzisiaj cię o cokolwiek prosiła - odparłam, odtwarzając w głowie nagrania z relacji Lucreci.

- Olivia, sama wydzwaniałaś do mnie w środku nocy, więc o co ci chodzi - usłyszałam jego irytację i przysięgam, że miałam ochotę się po prostu rozryczeć.

- Przepraszam, że ci przeszkadzałam - rzuciłam, a Mbappe głośno westchnął.

- Wszystko w porządku? - spytał, a ja spojrzałam ślepo w lustro, które stało przed łóżkiem.

- Tak, nie masz się o co martwić - powiedziałam po dłuższej chwili, po czym się rozłączyłam.

Rzuciłam urządzenie gdzieś w poduszki, ilustrując dokładnie swoje odbicie. Gdyby nie Abigail, dzisiaj chciałabym się już po prostu nie obudzić. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że muszę pracować z tym człowiekiem nadal i udawać, że kompletnie nic się nie wydarzyło. Nie mogę zostać z nim sam na sam, bo boję się, że sytuacja może się powtórzyć.

Nieudolnie wstałam z łóżka i poszłam pod prysznic, aby następnie ogarnąć się jakkolwiek do pracy. Muszę sprawiać wrażenie zadowolonej, wypoczętej i pełnej chęci do współpracy, bo inaczej zaczną się pytania, a ja nie potrafię kłamać.

***

Siedziałam już w biurze, obserwując po kolei twarze pracowników zaangażowanych w nasz wspólny projekt. Ze skupieniem klikali coś w laptopach, realizując najpewniej swój zakres przydzielonych zadań.

- Przepraszam was bardzo za spóźnienie, nie przewidziałem korków - powiedział Philippe, wchodząc do pomieszczenia.

Po ciele przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz, ale jedynie poprawiłam rękawy od czarnej marynarki i weszłam w program graficzny.

- Jesteście zwarci i gotowi do pracy? - spytał, zajmując ostatnie wolne miejsce, które było naprzeciwko mnie.

- Po naszej wczorajszej rozmowie tak - odparła Abigail, posyłając uśmiech do swojego szefa.

- A kierowniczka Francuzów? - zadał następne pytanie, a ja poczułam na sobie wzrok większości zespołu.

-  Też - rzuciłam krótko, chcąc jak najszybciej zakończyć rozmowę.

- Będziemy musieli później omówić pewne szczegóły Olivio, nie zdążyłem przekazać ci wszystkiego wczoraj - oznajmił, a ja podniosłam wzrok znad laptopa, napotykając się na jego chytry uśmiech.

- Liv, możesz zerknąć? - z opresji uratowała mnie Emma, która chciała pokazać początkowy zarys swojego pomysłu.

- Super, prześlij mi jeśli możesz - uśmiechnęłam się do niej, a po chwili dostałam powiadomienie o mailu.

Próbowałam stworzyć coś fajnego, co nie byłoby na pierwszy rzut oka tak oczywiste, jak wszystkie moje projekty, ale nie byłam w stanie się skupić. Co chwilę czułam, jak mężczyzna albo dotyka mnie po nodze, albo się na mnie gapi. Praca w takich warunkach była koszmarem, a ja nie zasłużyłam sobie w ani jedynym stopniu, żeby tak to wyglądało.

The same | Kylian MbappeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz