Obudził mnie głośny dźwięk mojego telefonu. Ledwo co pamiętam z wczorajszego wieczora, ponieważ alkohol był moim głównym przyjacielem. Oczywiście chciałabym zapomnieć o tym, co zaszło przed restauracją, ale niestety próba gwałtu była pierwszą rzeczą, którą sobie przypomniałam zaraz po otworzeniu oczu.
- Halo? - mruknęłam, nie patrząc nawet kto dzwoni.
- Chciałaś pogadać - w telefonie usłyszałam głos, a jego właściciela tak bardzo potrzebowałam obok.
- Chciałam wczoraj, nie przypominam sobie, żebym dzisiaj cię o cokolwiek prosiła - odparłam, odtwarzając w głowie nagrania z relacji Lucreci.
- Olivia, sama wydzwaniałaś do mnie w środku nocy, więc o co ci chodzi - usłyszałam jego irytację i przysięgam, że miałam ochotę się po prostu rozryczeć.
- Przepraszam, że ci przeszkadzałam - rzuciłam, a Mbappe głośno westchnął.
- Wszystko w porządku? - spytał, a ja spojrzałam ślepo w lustro, które stało przed łóżkiem.
- Tak, nie masz się o co martwić - powiedziałam po dłuższej chwili, po czym się rozłączyłam.
Rzuciłam urządzenie gdzieś w poduszki, ilustrując dokładnie swoje odbicie. Gdyby nie Abigail, dzisiaj chciałabym się już po prostu nie obudzić. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że muszę pracować z tym człowiekiem nadal i udawać, że kompletnie nic się nie wydarzyło. Nie mogę zostać z nim sam na sam, bo boję się, że sytuacja może się powtórzyć.
Nieudolnie wstałam z łóżka i poszłam pod prysznic, aby następnie ogarnąć się jakkolwiek do pracy. Muszę sprawiać wrażenie zadowolonej, wypoczętej i pełnej chęci do współpracy, bo inaczej zaczną się pytania, a ja nie potrafię kłamać.
***
Siedziałam już w biurze, obserwując po kolei twarze pracowników zaangażowanych w nasz wspólny projekt. Ze skupieniem klikali coś w laptopach, realizując najpewniej swój zakres przydzielonych zadań.
- Przepraszam was bardzo za spóźnienie, nie przewidziałem korków - powiedział Philippe, wchodząc do pomieszczenia.
Po ciele przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz, ale jedynie poprawiłam rękawy od czarnej marynarki i weszłam w program graficzny.
- Jesteście zwarci i gotowi do pracy? - spytał, zajmując ostatnie wolne miejsce, które było naprzeciwko mnie.
- Po naszej wczorajszej rozmowie tak - odparła Abigail, posyłając uśmiech do swojego szefa.
- A kierowniczka Francuzów? - zadał następne pytanie, a ja poczułam na sobie wzrok większości zespołu.
- Też - rzuciłam krótko, chcąc jak najszybciej zakończyć rozmowę.
- Będziemy musieli później omówić pewne szczegóły Olivio, nie zdążyłem przekazać ci wszystkiego wczoraj - oznajmił, a ja podniosłam wzrok znad laptopa, napotykając się na jego chytry uśmiech.
- Liv, możesz zerknąć? - z opresji uratowała mnie Emma, która chciała pokazać początkowy zarys swojego pomysłu.
- Super, prześlij mi jeśli możesz - uśmiechnęłam się do niej, a po chwili dostałam powiadomienie o mailu.
Próbowałam stworzyć coś fajnego, co nie byłoby na pierwszy rzut oka tak oczywiste, jak wszystkie moje projekty, ale nie byłam w stanie się skupić. Co chwilę czułam, jak mężczyzna albo dotyka mnie po nodze, albo się na mnie gapi. Praca w takich warunkach była koszmarem, a ja nie zasłużyłam sobie w ani jedynym stopniu, żeby tak to wyglądało.
CZYTASZ
The same | Kylian Mbappe
FanfictionByliśmy tacy sami. Tak samo zaślepieni sławą, pieniędzmi i dobrą reputacją. Przed ludźmi wyglądaliśmy na parę idealną, jednak prywatnie nie było tak kolorowo. • Jest to kontynuacja książki „A new beginning | Kylian Mbappe"