- 41 -

1.6K 126 355
                                    

Za dwadzieścia minut miała wybić 22, a ja siedziałam w samochodzie oglądając Paryż zza szyby. Obserwując drogę próbowałam rozkminić jaką restauracje wybrał Kylian, ale nie miałam kompletnie żadnego pomysłu. Mężczyzna kazał mi ubrać się elegancko, więc założyłam czarną, satynową sukienkę i urozmaiciłam ją złotymi dodatkami w postaci między innymi łańcuszka od dziadka.

- Zdradzisz mi w końcu nazwę? - odezwałam się, zerkając na Francuza.

- Nie - odparł krótko, skręcając w prawą stronę - najlepiej to jakbyś teraz zamknęła oczy - dodał, przepuszczając pieszych na pasach.

Zrobiłam dokładnie to o co poprosił, bawiąc się pierścionkiem na palcu, który dostałam od niego rano. Po chwili usłyszałam dźwięk kierunkowskazu, a następnie poczułam delikatne szarpnięcie związane z zatrzymaniem się samochodu.

- Mogę otworzyć? - spytałam, łapiąc za pas.

- Nie, zaraz pomogę ci wyjść - odpowiedział, a ja oparłam głowę o zagłówek.

Po jakiejś minucie poczułam delikatny powiew wiatru, a Kylian złapał mnie za dłoń, pomagając wysiąść z pojazdu. Do moich uszu doszedł dźwięk blokowania się drzwi, a napastnik jedną rękę umiejscowił na dole moich pleców, a drugą na oczach, żebym na pewno nie podglądała. Czułam się trochę jak dziecko we mgle i modliłam się w duchu, żebym o nic się nie potknęła, bo po pierwsze szkoda twarzy, a po drugie nowych sandałków na szpilce z Saint Laurent, które kurier rano mi dostarczył jako prezent od brata.

- Noga do góry - oznajmił, a ja po chwili weszłam na krawężnik.

Mężczyzna na chwilę mnie puścił, otwierając jakieś drzwi. Usłyszałam ciche szepty i już chciałam otworzyć oczy, ale Kylian zasłonił je ponownie w idealnym momencie, uniemożliwiając mi podglądanie. Na ciele nie czułam już wiatru więc pewnie znajdowaliśmy się w restauracji, a przy stole najprawdopodobniej siedziała Blanca, Eric i reszta najbliższych mi osób, oczekując na zaśpiewanie sto lat.

- Tylko się nie złość - szepnął do mojego ucha Mbappe, a ja automatycznie się zestresowałam.

Po chwili zdjął dłoń z moich oczu, a ja musiałam pomrugać nimi kilka razy, żeby przyzwyczaić się do światła w pomieszczeniu.

- Sto lat, sto lat! - usłyszałam, a po chwili kiedy wzrok mi się wyostrzył dostrzegłam mnóstwo osób stojących naprzeciwko mnie.

- Stary, prosiłam cię - westchnęłam, spoglądając na swojego chłopaka.

- To nie on wymyślił - wtrącił się Pablo, który stał na pierwszym planie.

- Dajcie jej wódki i od razu będzie szczęśliwsza - odezwał się Olivier, który znajdował się gdzieś w środku tłumu.

Rozejrzałam się po sali, która w ani jednym procencie nie przypominała restauracji, w której powinnam się obecnie znajdować.

- Wszystkiego najlepszego słońce, spełniaj marzenia - powiedziała Blanca, zamykając mnie w szczelnym uścisku.

Uśmiechnęłam się do blondynki, a tuż za nią stał Carlos, który wyglądał jakby nie mógł doczekać się swojej chwili.

- Bądź dzielna i nie bój się podejmować nieoczywistych dla reszty decyzji - rzekł hiszpański pomocnik.

- To miało być to twoje winko dziś wieczorem? - zaśmiałam się, przypominając sobie jego słowa z treningu.

- Być może - odparł, ukazując rząd białych zębów.

The same | Kylian MbappeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz