8

1.9K 100 21
                                    

Kiedy rano otworzyłam oczy, poczułam koszmarny ból głowy. Dopiero teraz przypomniałam sobie, co działo się wczoraj. Alkohol, gra z chłopakami.

Szafa

Od razu wstałam z łóżka, zrzucając z siebie pościel. Gaviry nie było w pobliżu co oznaczało, że jest już późno a on jest na treningu. Wpadlam szybko do lazienki i spojrzałam w lustro. Na szyji jak i twarzy miałam pełno śladów szminki. Podwinęłam koszulkę i tak jak myślalam, dekolt też nie wyglądał najlepiej. Dopiero teraz w oczy rzucila mi się karteczka przyklejona do lusterka.

Pięknie ci w czerwonym skarbie

Zacisnęlam pięści i zerwałam ją z lustra. Wrzucilam do kosza i zajęłam się zmywaniem kosmetyku z mojej skóry. Potem wzięlam szybką kąpiel aby odświeżyć się po wczorajszym. Kiedy weszlam do pokoju złapałam za swoj telefon i zobaczyłam wiadomość od Pablo. Wysłal mi zdjęcie, które zrobił mi jak jeszcze spałam i leżałam w niego wtulona ze śladami od szminki.

Kasuj to

Klaun
Widzę, że księżniczka się obudziła
Domyłaś szminkę skarbie?

Nic mu już nie odpisałam tylko przebrałam się w coś normalnego i wyszlam z pokoju. Zeszłam na stołówkę, aby zjeść śniadanie. Zobaczyłam, że przy jednym ze stołów siedzi ostatnio poznamy przezemnie, João. Bez zastanowienia dosiadłam się do niego z lekkim uśmiechem.

- Nie masz treningu?- zapytałam na wstępie a ten podniósł na mnie wzrok i się zaśmiał.

- Dopiero wieczorem - powiedział - A ty nie jesteś na treningu swoich?

- Zaspałam - przyznałam zakłopotana.

- To skoro oboje nie mamy co robić to może się gdzieś przejdziemy?- zapytał odkładajac widelec, kończąc jeść.

- Czemu nie - odparłam - Tyle, że nie znam za bardzo okolicy, oprocz klubu i stadionu jeszcze nigdzie nie byłam - zaśmiałam się cicho co odwzajemnił mój towarzysz.

- Ja zdążyłem się już zapoznać - parsknał. - Mogę ci pokazać, chodź - wstał od stołu a ja ruszyłam za chłopakiem. Wyszliśmy z hotelu i skierowaliśmy się główną ulicą.

Miasto było bardzo ładne i o tej porze dnia nie aż tak bardzo zatłoczone jak Barcelona. Nie przeszkadzało mi to ale było to też czymś nowym.

- Robisz coś jutro wieczorem? - zapytał kiedy szliśmy tak w ciszy. Pokręcilam przecząco głową. - To może przyjdziesz na mój mecz? Mogę załtwić ci dobre miejsce - zaproponował. Uśmiechnęlam się szeroko.

- To bardzo miłe z twojej strony, chętnie wpadnę - powiedziałam.

Czas spędzany z chłopakiem mijał bardzo szybko. Nawet nie zauważyłam kiedy niebo przybrało inny kolor wskazujac, że słońce chyli się ku zachodowi. Stalam przy jednym ze straganików oglądajac jakieś pamiatki, nawet nie zauważyłam kiedy João zniknął mi z oczu.  Poczułam jak czyjaś ręka oplata mnie w pasie i przyciaga do siebie tak, że plecami dotykałam torsu tej osoby. Przed sobą natomiast zobaczyłam rękę z bukietem kwiatów. Uśmiechnęłam się szeroko biorąc kwiaty, odwrociłam się w stronę João.

- Dziękuję - powiedziałam cicho czujac jak policzki zaczynają mnie palić.

- Drobnostka - powiedział i objąl mnie ramieniem - Wracamy? Niedługo mam trening.

- Tak - uśmiechnęłam się lekko i zaczeliśmy wracać. Brunet odprowadził mnie aż pod drzwi pokoju a ja na pożegnanie ucałowałam go w policzek. Czas z nim spędzony był naprawdę przyjemny a sam w sobie chłopak był naprawdę ciekawą osoba.

Za drzwiami czekało mnie jednak małe piekło.

- Gdzieś ty była!? - warknął Pablo podrywajac się z łóżka na którym siedział. - Dzwoniłem, pisałem! A ty wychodzisz nie mówiąc mi ani słowa i znikasz na cały dzień!

- Nie jestem małym dzieckiem - powiedziałam chłodno.

- Nie?! A zachowujesz się gorzej niż małe dziecko! I co to są za kwiaty w ogóle?!- dopiero teraz zauważył co trzymam w rękach.

- Zamknij się bo mam dość już twojego krzyku o nic - powiedziałam chcąc go wyminąć ale nie spodziewałam się tego, że wyrwie mi bukiet z ręki. Rzucił go na łóżko a mnie w jednej chwili przystawił do ściany.

- Puść mnie - powiedziałam spokojnie, patrzac w jego oczy. Był zdenerwowany, było widać jak agresja wręcz promieniuje z jego ciała. Był spięty, szczęke miał mocno zaciśniętą a ja byłam pewna, że jego mocny uścisk pozostawi na mojej delikatnej skórze ślady.

- Puszczasz się z kimś?

- Pablo do cholery, puść mnie w tej chwili - powiedziałam spokojnie.

- Wiedziałem, że taka jesteś

Tym razem to ja zacisnęłam szczęke na jego słowa.

- Za dużo sobie wyobrażasz, nie jesteśmy razem, to tylko głupi zakład Gavira - warknęłam.

- W którym jesteśmy parą

- Poprawka, udajemy że jesteśmy - w końcu go od siebie odsunęłam - Nie wkręcaj się - dodałam - Nigdy nie byłabym z tobą z własnej woli, dla mnie liczy się wygrana - poprawiłam sweterek. - Nie zapomnij jak rok temu nazwałeś mnie zimną suką bez uczuć, dalej nią jestem.

Po tych słowach weszłam do łazienki zamykajac za sobą drzwi. Moje serce tlukło się w klatce piersiowej jak oszalałe. Kiedy w lustrze zobaczyłam jak łzy naplywaja mi do oczu, wytarłam je jak najszybciej mogłam. Nigdy nie płakałam, przynajmniej nie przez niego. Jednak im bardziej wycierałam oczy, tym wiecej kropel gromadziło się na mojej twarzy. Smutek po chwili zamienił się w złość, uderzyłam pięścią w kafelki, zaraz potem drugą ręką a nim sie obejrzałam moje kostki były poobijane.

Szybko przemyłam je zimną wodą aby zniwelować ból, ktorego i tak nie czułam zbyt bardzo. Z pomieszczenia wyszłam w koszuli nocnej, z lekko przekrwionymi oczami i zsiniałymi kostkami. Chłopak leżał na łóżku robiąc coś na telefonie. Spojrzał na mnie przelotnie ale mimo to dostrzegłam jak nerwowo przełyka ślinę. Wdrapałam się na łóżko i położyłam przy nim, wtulajac w niego. Sama nie wiem czemu to zrobilam ale potrzebowałam teraz bliskości, chociażby jego. Nigdy nie okazywałam tego uczucia. Uczucia potrzeby bliskości.

Odlożył telefon, jedną ręką objąl mnie w pasie a drugą gładził moją głowę i włosy. Po chwili zgasił lampkę nocną i okrył mnie kołdrą.

- Przepraszam, że powiedziałem że się puszczasz - powiedział cicho. - Nie chciałem tak zareagowac

- Okej - powiedziałam obojętnie.

- Nie Ruby, nie okej - westchnął - to było złe, nie powinienem tak o tobie mówić.

- Mówiłeś wiele złych rzeczy, nie przejmuj się, nie rusza mnie to.

- Nie rusza a jednak płakałaś.

- Nie płakałam - brnełam w kłamstwo.

- Masz przekrwione oczy, nie jestem ślepy skarbie - poczulam jak składa pocałunek na moich włosach.

- Prosze, przestańmy o tym rozmawiać.. chcialabym odpocząć- mruknęłam cicho i zamknelam oczy.

- Dobranoc Ruby - powiedział a ja zacisnelam dłonie na jego koszulce.

- Dobranoc - zasnęlam wsłuchując się w jego bicie serca.

Ultima RosaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz