21

1.6K 100 62
                                    

Po miesiącu spędzonym w Nowym Jorku i codziennym dzwonieniem do taty, aby upewnić go, że tak, jego jedyna córka jeszcze żyje, mogłam śmiało powiedzieć, że życie tutaj wcale nie jest takie złe. Ludzie są pogodni, życzliwi, a miasto samo w sobie cudowne. 

Weszłam do mieszkania po całym dniu latania w tę i we w tę. Ferran akurat wrócił z popołudniowego treningu, chyba był bardziej zmęczony niż ja. Moje wyczerpanie zagłuszała ekscytacja, jaką teraz odczuwałam. Zacisnęłam w dłoni mocniej papierek i usiadłam uradowana obok chłopaka, wzięłam głęboki oddech i podałam mu świstek.

- Co to? - zapytał podejrzliwie. Odstawił szklankę, widząc, że nic nie mówię i chwycił za papierek. Rozłożył go delikatnie i wczytał się w tekst. Potem jego źrenice znacznie się powiększyły, a na mojej buzi wylądował wyraz zadowolenia. - Zdałaś!? - poderwał się z miejsca, a ja kiwnęłam głową. Od razu znalazł się przy mnie, odzyskując całą energię, którą stracił podczas treningu.

Papierkiem, który przed chwilą przeczytał, było potwierdzeniem tego, że zdałam test na prawo jazdy. Ciemnowłosy przytulił mnie i poniósł delikatnie do góry, poczułam jak moje nogi, odrywają się od ziemi.

- I to za pierwszym razem! Mówiłam, że będę lepsza od ciebie! - pisnęłam. W końcu Torres zdał dopiero za trzecim. Przez miesiąc nie wsiadłam z nim do auta, aby sprawdzić, czy nie rozbije się gdzieś przypadkiem.

- Dobra już, dobra! - zaśmiał się. - Jesteś lepsza, przyznaję - dodał i odstawił mnie na ziemię. - Więc może z racji tego, że jesteś taka super, to zrobisz nam kolację? Umieram z głodu, a nie mam siły iść pod prysznic, a co dopiero zrobić sobie coś do jedzenia.

- Zgoda - Westchnęłam zrezygnowana. - Ale proszę cię, idź się umyj - Spojrzałam na niego rozbawiona, a ten tylko pokręcił głową, złapał za swoją bluzę i zniknął za drzwiami jednej z łazienek. 

Kiedy makaron się gotował, ja siedziałam na blacie kuchennym zaraz obok garnka. Przeglądałam social media, musiałam nadrobić cały dzień bez telefonu. Na Instagramie wyświetlił mi się post Pablo. Chłopak strzelił gola na ostatnim meczu z Realem Madryt, uśmiechnęłam się pod nosem, widząc, jak się cieszy. Zjechałam do sekcji komentarzy, nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale wyszukałam emotkę serduszka i umieściłam ją pod postem.

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź, ponieważ chłopak zareagował tym samym. 

- Ziemia do Ruby! - usłyszałam głos Torresa, który właśnie wyłączył płytę indukcyjną. - Kolacja nam się zaraz zapali - parsknął śmiechem, odstawiając garnek na bok.

- Przepraszam, zamyśliłam się - odłożyłam telefon na bok. - Z czym zjemy ten suchy makaron? - dodałam, schodząc z blatu.

- Zaraz coś się wymyśli,  nie mam ochoty latać po sklepach.

- Wierz mi, ja też - odparłam i wyciągnęłam nam dwa talerze. Może nasza kolacja nie była jakaś wykwintna, ale za to w miarę smaczna. 

Stanęłam w przedpokoju i złapałam za torebkę, wsunęłam nogę w szpilki. Zaczęłam układać włosy przed lustrem.

- Znowu gdzieś wychodzisz? Poznałaś kogoś i mi o tym nie powiedziałaś? - zapytał podejrzliwie, skrzyżował ręce na klatce piersiowej, na co przechyliłam głowę lekko w bok i spojrzałam na niego jak na idiotę.

- Oczywiście, że nie, po prostu idę na spacer.

- W tej krótkiej sukience, szpilkach i pełnym makijażu?

- Zawsze noszę pełny makijaż.

- Tak, ale nie zawsze masz na sobie takie ubrania - parskął.

- Daj mi spokój Ferran, idę tylko się przejść.

- Ruby, ja się tylko martwię o ciebie, jeśli kogoś poznałaś, to po prostu mi to powiedz, jesteśmy w obcym mieście i..

- Nie kończ nawet - przerwałam mu - Z nikim nie idę, przyrzekam. - podeszłam do niego i złożyłam pocałunek na jego policzku, zanim coś powiedział, ja po prostu opuściłam mieszkanie. 

---

- Byłaś cudowna, skarbie - usłyszałam głos trzydziestolatka, kiedy ubierałam bieliznę. Nic na to nie odpowiedziałam. Wsunęłam na siebie sukienkę. - A może zostaniesz na noc?

- Nie mogę, Thomas - odparłam łapiąc za swoją sukienkę. Przysięgam, że w tamtym momencie miałam ochotę zwymiotować. Czułam się brudna, jak po każdym stosunku z nim, ale potrzebowałam odskoczni. Kiedy moje myśli schodziły na Gavirę, przyjeżdżałam tutaj.

- Pieniądze masz na komodzie w korytarzu - powiedział - do jutra - dodał a ja wyszłam, zgarniając po drodze pieniądze.

Tego wieczoru czułam się jeszcze gorzej. Już nawet seks z Thomasem nie zagłuszył moich myśli, wyciągnęłam z torebki papierosa i odpaliłam go, wkładając do ust. Przeliczyłam jeszcze pieniądze i schowałam do torebki. Oparłam się plecami o budynek, wydobywając telefon. 

Bez jakiegokolwiek zawahania się, wybrałam numer mojego kochanego klauna..

Pierwszy sygnał..

Drugi..

Trzeci..

Czwarty..

Odrzucił.

Dzwonię ponownie.

To samo.

Zgasiłam papierosa i wyrzuciłam go na ziemię. Ścisnęłam telefon w dłoni i schowałam do torebki. Pieprzony kretyn..





Ultima RosaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz