Następnego dnia chodziłam zakłopotana, ponieważ wieczirem miały się odbyć dwa mecze jednocześnie. Bardzo ważne, na jedym grał "mój chłopak" a na drugim chłopak, który zawrócił mi w głowie. Zdecydowałam jednak, że skoro obiecałam João, że przyjdę to tak zrobię.
- To co idziemy na kolejny zakład? Jak strzelę bramkę to pójdziemy na jakąś kolacje do restauracji?- zapytał nachylajac się nademną, siedzialam przy biurku malując rzęsy czarnym tuszem.
- Niech będzie, i tak nie trafisz - mruknełam kolejny raz sunąc szczoteczką po włoskach.
- Patrz bo skończy się jak ostatnio.
A może bym chciała, żeby tak się skończyło
Przejechalam po ustach czerwoną szminką i wstałam z krzesła. Czułam na sobie jego wzrok, wciąż opierał się o krzesło.
- Co? - zapytałam w końcu. Narzucilam na ramiona swoją bluzę.
- Liczyłem na jakiegoś buziaka, w końcu tak ładnie ci w tym czerwonym - powiedział z uśmieszkiem, którego całą sobą nienawidziłam. Wywrócilam oczami i złapałam go delikatnie za szczękę. Chyba liczył na pocałunek, jednak ja przechylilam jego głowę i cmoknęlam go w policzek.
Odsunelam się chcąc ruszyć do drzwi jednak brunet zamknął mi je przed nosem a zaraz potem odwrócił mnie w swoją stronę i docisnął do ściany. Jego dłonie wylądowały na mojej talii, natomiast moje znalazły się na jego ramionach.
Mój wzrok zjechał z jego oczu na usta a już po chwili mogłam poczuć jego wargi na swoich. Zszedł na moją szyję zostawiając mokre ślady. Uchyliłam usta z których wydobyły się ciche pomruki, moje powieki się przymknęły kiedy poczułam jak jego szorstka dłoń wsuwa się pod moją koszulkę. Druga natomiast odchyliła moją bluzę i rękaw na bok. Jego wargi znalazły się na moim ramieniu jak i obojczyku.
Odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni kiedy drzwi obok nas otworzyły się z hukiem.
- Mamy trenin..- przerwał Pedri stojący w drzwiach - Cholera.. przeszkodziłem - dodal drapiac się po karku. - Chciałem tyljo powiedzieć, że trening jest za chwilę..- chrząknąl widząc jak poprawiam ubranie i natychmiast wyszedł. Spojrzelismy z Gavirą po sobie, aby za chwilę parsknąć śmiechem. Zaczelam się rumienić coraz bardziej.
- Popraw szminkę - powiedział wycierajac kciukiem miejsce pod moja wargą jak i kącik ust. Ja natomiast znowu znalazłam się przy biurku aby poprawić makijaż.
Potem wyszliśmy razem z pokoju. Cały trening spędziłam na czytaniu książki co było już moją normalnością. Przychodzilam na murawe, siadałam na ławce i zagłębiałam się w lekturze.
Nie mogłam się jednak skupić na słowach, cały czas myślałam o dwóch różnych meczach. Coś podpowiadało mi żeby jednak zostać z Gavirą jednak ja starałam się odgonić tą myśl. Przecież powiedzialam João, że będę a ja nigdy nie rzucałam słów na wiatr.
Tak więc wieczorem byłam w drodze na drugi stadion. Tak jak chłopak mówił załatwił mi świetne miejsce za co byłam mu wdzięczna. Tym razem moje myśli były jednak przy Hiszpanii, zastanawiałam się jak sobie radzą i czy wygrywamy.
Dziesieć minut po rozpoczęciu drugiej połowy, portugalia prowadziła dwoma bramkami, w tym jedna strzelona przez chłopaka, dla którego tu przyszłam. W pewnym momencie poczułam wibracje telefonu.
Torres
Gdzie się podziewasz?A ty przypadkiem nie powinieneś
być na boisku?Torres
Siedzę dziś na rezerwie
Czemu cię nie ma?Siedze na meczu Portugalii
Nie mów nic GavirzePotem schowalam telefon do kieszeni i wróciłam wzrokiem na boisko. Nie minęło jednak pięć minut a mój telefon znowu zawibrował. Przeklnęlam pod nosem i zobaczyłam kolejnego smsa.
Torres
Gaviego wynieśli na noszachWidząc tą wiadomość serce zabiło mi mocniej. Poderwałam się z krzesełka i zaczęłam wymijać ludzi. Starałam się jak najszybciej znaleźć przed budynkiem. Kiedy mi się to udało złapałam taksówkę i byłam w drodze na drugi stadion, który nie był aż tak daleko. Kiedy weszłam na stadion zobaczyłam jak Gavira ledwo siedzi na krzesełku z zimnym okładem przy głowie a przy nim było kilku ratowników. Schowalam telefon do kieszeni i szybko znalazłam przy nim. Kucnęłam przed chłopakiem.
- Co się stało?- zapytałam a ten spojrzał na mnie gniewnie.
- Wiedziałabyś gdybyś była tu od początku - warknął - mogłaś w ogóle nie wracać, trzeba było zostać z tym swoim głupim Felixem - dodał a ja poczułam pierwszy raz jak robi mi się aż tak głupio. Sztab medyczny zostawił nas samych widząc, że Gavira się trzyma. Usiadlam obok niego i westchnęlam cicho.
- Przepraszam - powiedziałam - Głupio zrobiłam, nie powinnam była cię oklamywać, że przyjdę.. - dodalam bawiąc się palcami. Po chwili złapałam delikatnie za jego głowę przyciagajac do siebie tak, że znalazła się na moim ramieniu. Jego dłoń wylądowała na mojej talii. Siedzieliśmy tak w milczeniu bo chłopak był zbyt zmęczony i obolały a mi było zbyt niezręcznie zaczynać rozmowę.
Po dwudziestu minutach mecz się zakończył wygraną hiszpani a my mogliśmy wrócić do hotelu. Najpierw kąpiel wziął chłopak a potem ja. Kiedy wyszłam z pomieszczenia leżał po ciemku, wpatrujac się w sufit. Zamknęłam za sobą drzwi od łazienki i powoli podeszłam do łóżka. Położylam się obok bruneta i wtuliłam w niego tak jak zawsze. Przykrył nas kołdrą a moja dłoń delikatnie wplotła się w jego włosy.
- Dalej cię boli?- zapytałam cicho. Dopiero teraz zauważyłam jak chłopak zaczyna na mnie działać. Okropnie mi się to nie podobało.
- Już nie - przyznał gładząc mnie po plecach - Śpij już - dodał i poczułam jak składa pocałunek na mojej głowie. Czułam jego chłodny ton. Jakby dalej był zły za to co zrobiłam.
Po jego słowach po prostu przymknęłam oczy i tego wieczoru zasneliśmy bez pożegnania.
CZYTASZ
Ultima Rosa
FanfictionKażdy z nas, kiedy się rodzi jest małym płomykiem. Są ludzie którzy wzniecaja ogień, z czasem staja się silni oraz niezależni. Należą do osób upartych, oraz tych którzy łatwo się denerwują. Reszta ludzi, postanowiła zgasić płomień walki, stali się z...