9

1.7K 109 19
                                    

Następnego dnia chodziłam zakłopotana, ponieważ wieczirem miały się odbyć dwa mecze jednocześnie. Bardzo ważne, na jedym grał "mój chłopak" a na drugim chłopak, który zawrócił mi w głowie. Zdecydowałam jednak, że skoro obiecałam João, że przyjdę to tak zrobię.

- To co idziemy na kolejny zakład? Jak strzelę bramkę to pójdziemy na jakąś kolacje do restauracji?- zapytał nachylajac się nademną, siedzialam przy biurku malując rzęsy czarnym tuszem.

- Niech będzie, i tak nie trafisz - mruknełam kolejny raz sunąc szczoteczką po włoskach.

- Patrz bo skończy się jak ostatnio.

A może bym chciała, żeby tak się skończyło

Przejechalam po ustach czerwoną szminką i wstałam z krzesła. Czułam na sobie jego wzrok, wciąż opierał się o krzesło.

- Co? - zapytałam w końcu. Narzucilam na ramiona swoją bluzę.

- Liczyłem na jakiegoś buziaka, w końcu tak ładnie ci w tym czerwonym - powiedział z uśmieszkiem, którego całą sobą nienawidziłam. Wywrócilam oczami i złapałam go delikatnie za szczękę. Chyba liczył na pocałunek, jednak ja przechylilam jego głowę i cmoknęlam go w policzek.

Odsunelam się chcąc ruszyć do drzwi jednak brunet zamknął mi je przed nosem a zaraz potem odwrócił mnie w swoją stronę i docisnął do ściany. Jego dłonie wylądowały na mojej talii, natomiast moje znalazły się na jego ramionach.

Mój wzrok zjechał z jego oczu na usta a już po chwili mogłam poczuć jego wargi na swoich. Zszedł na moją szyję zostawiając mokre ślady. Uchyliłam usta z których wydobyły się ciche pomruki, moje powieki się przymknęły kiedy poczułam jak jego szorstka dłoń wsuwa się pod moją koszulkę. Druga natomiast odchyliła moją bluzę i rękaw na bok. Jego wargi znalazły się na moim ramieniu jak i obojczyku.

Odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni kiedy drzwi obok nas otworzyły się z hukiem.

- Mamy trenin..- przerwał Pedri stojący w drzwiach - Cholera.. przeszkodziłem - dodal drapiac się po karku. - Chciałem tyljo powiedzieć, że trening jest za chwilę..- chrząknąl widząc jak poprawiam ubranie i natychmiast wyszedł. Spojrzelismy z Gavirą po sobie, aby za chwilę parsknąć śmiechem. Zaczelam się rumienić coraz bardziej.

- Popraw szminkę - powiedział wycierajac kciukiem miejsce pod moja wargą jak i kącik ust. Ja natomiast znowu znalazłam się przy biurku aby poprawić makijaż.

Potem wyszliśmy razem z pokoju. Cały trening spędziłam na czytaniu książki co było już moją normalnością. Przychodzilam na murawe, siadałam na ławce i zagłębiałam się w lekturze.

Nie mogłam się jednak skupić na słowach, cały czas myślałam o dwóch różnych meczach. Coś podpowiadało mi żeby jednak zostać z Gavirą jednak ja starałam się odgonić tą myśl. Przecież powiedzialam João, że będę a ja nigdy nie rzucałam słów na wiatr.

Tak więc wieczorem byłam w drodze na drugi stadion. Tak jak chłopak mówił załatwił mi świetne miejsce za co byłam mu wdzięczna. Tym razem moje myśli były jednak przy Hiszpanii, zastanawiałam się jak sobie radzą i czy wygrywamy.

Dziesieć minut po rozpoczęciu drugiej połowy, portugalia prowadziła dwoma bramkami, w tym jedna strzelona przez chłopaka, dla którego tu przyszłam. W pewnym momencie poczułam wibracje telefonu.

Torres
Gdzie się podziewasz?

A ty przypadkiem nie powinieneś
być na boisku?

Torres
Siedzę dziś na rezerwie
Czemu cię nie ma?

Siedze na meczu Portugalii
Nie mów nic Gavirze

Potem schowalam telefon do kieszeni i wróciłam wzrokiem na boisko. Nie minęło jednak pięć minut a mój telefon znowu zawibrował. Przeklnęlam pod nosem i zobaczyłam kolejnego smsa.

Torres
Gaviego wynieśli na noszach

Widząc tą wiadomość serce zabiło mi mocniej. Poderwałam się z krzesełka i zaczęłam wymijać ludzi. Starałam się jak najszybciej znaleźć przed budynkiem. Kiedy mi się to udało złapałam taksówkę i byłam w drodze na drugi stadion, który nie był aż tak daleko. Kiedy weszłam na stadion zobaczyłam jak Gavira ledwo siedzi na krzesełku z zimnym okładem przy głowie a przy nim było kilku ratowników. Schowalam telefon do kieszeni i szybko znalazłam przy nim. Kucnęłam przed chłopakiem.

- Co się stało?- zapytałam a ten spojrzał na mnie gniewnie.

- Wiedziałabyś gdybyś była tu od początku - warknął - mogłaś w ogóle nie wracać, trzeba było zostać z tym swoim głupim Felixem - dodał a ja poczułam pierwszy raz jak robi mi się aż tak głupio. Sztab medyczny zostawił nas samych widząc, że Gavira się trzyma. Usiadlam obok niego i westchnęlam cicho.

- Przepraszam - powiedziałam - Głupio zrobiłam, nie powinnam była cię oklamywać, że przyjdę.. - dodalam bawiąc się palcami. Po chwili złapałam delikatnie za jego głowę przyciagajac do siebie tak, że znalazła się na moim ramieniu. Jego dłoń wylądowała na mojej talii. Siedzieliśmy tak w milczeniu bo chłopak był zbyt zmęczony i obolały a mi było zbyt niezręcznie zaczynać rozmowę.

Po dwudziestu minutach mecz się zakończył wygraną hiszpani a my mogliśmy wrócić do hotelu. Najpierw kąpiel wziął chłopak a potem ja. Kiedy wyszłam z pomieszczenia leżał po ciemku, wpatrujac się w sufit. Zamknęłam za sobą drzwi od łazienki i powoli podeszłam do łóżka. Położylam się obok bruneta i wtuliłam w niego tak jak zawsze. Przykrył nas kołdrą a moja dłoń delikatnie wplotła się w jego włosy.

- Dalej cię boli?- zapytałam cicho. Dopiero teraz zauważyłam jak chłopak zaczyna na mnie działać. Okropnie mi się to nie podobało.

- Już nie - przyznał gładząc mnie po plecach - Śpij już - dodał i poczułam jak składa pocałunek na mojej głowie. Czułam jego chłodny ton. Jakby dalej był zły za to co zrobiłam.

Po jego słowach po prostu przymknęłam oczy i tego wieczoru zasneliśmy bez pożegnania.

Ultima RosaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz