Siedziałam właśnie ze łzami w oczach patrząc jak reprezentacja Hiszpanii właśnie przegrała swój mecz. Oznaczało to, że wracamy do domu a mój zakład właśnie jutro dobiegnie końca. A ja? Ja go przegrałam. Tyle, że nie mówiłam tego na głos. Nie chciałam się do tego przyznać. Udawałam, że wszystko jest dobrze.
- Hej, nie płacz - Pablo kucnął przed moją ławką jak przy małym dziecku. Oparł dłonie na moich kolanach. Jego oczy też były szklane ale chciał być silny.
- Przegraliśmy - wyjąkałam.
- Ale zobacz jak daleko doszliśmy - powiedział siadajac obok mnie. Przytulił mnie mocno i ucałował w czubek głowy. - Wracamy do domu Ruby..
Po jego słowach mocniej zacisnęłam materiał jego koszulki. Zebraliśmy się i cała drużyna wróciła do hotelu. Każdy był strasznie smutny z powody tego co się stało. Ja za to siedziałam zawiedziona na ziemi w hotelowym pokoju z walizką przed nosem i pakowałam nasze rzeczy.
- Nie przejmuj się, na prawdę - powiedział wychodząc z łazienki - jeszcze czeka nas euro - zaśmiał się chcąc rozluźnić atmosfere.
- Wiem, ale tu mi się tak podobało..
- Chyba nie od początku - uśmiechnął się - Chodź - dodał podając mi dłoń. Spojrzałam na niego niepewnie i chwyciłam za jego rękę. - Ufasz mi?
- Zależy - parsknęłam śmiechem.
- Zamknij oczy, ale nie podglądaj.. albo czekaj - powiedział i zasłonił moje oczy swoimi dłońmi.
- Nie zabijesz mnie?
- Jakbym śmiał - zacząl kierować do wyjścia. Z tego co wiem napewno jechaliśmy windą, ale nie wiem dokładnie gdzie. Po chwili poczułam powiew świeżego powietrza.
Albo jesteśmy przed hotelem
Albo na dachu..
- Gotowa? - zapytał a ja kiwnęłam głową. Ściągnąl dłonie z moich oczu. Staliśmy na krańcu dachu w totalnej ciemności. Oświetlał nas tylko księżyc i liczne gwiazdy.
Na szczęście murek sprawiał, że czułam się bezpieczniej..
- I jak?- zapytał kiedy zobaczył, że milczę.
- Jest.. cudownie - uśmiechnęłam się unoszac delikatnie głowę. Oparłam się o mur a Pablo zjawił się przedemną, jego ręce znalazły się na moich biodrach a moje na barkach chłopaka.
Ucałował moje usta raz, drugi, trzeci. Buziaki stawały się co raz dłuższe i namiętniejsze. Czułam dziwne uczucie w brzuchu. Było mi tak przyjemnie. Kiedy powiał chłodny wiatr, przysunęlam się bliżej i oparłam głowę na jego torsie.
- Jutro kończy się zakład.. i jak?- zapytał patrzac mi w oczy. Zacisnęlam dłonie na jego koszulce. Moje serce znacznie przyspieszyło.
- Nie kocham cię - patrzyłam mu pewnie w oczy.
- To dobrze, inaczej musiałbym złamać ci serce, a nawet cię polubiłem - powiedział z uśmiechem.
Zabolało
Uśmiechnęłam się sztucznie i przegryzłam wnętrze policzka.
- Czyli wychodzi na to, że teoretycznie przegrałeś - mruknęłam lekko zadowolona.
- Ty teoretycznie też - zaśmiał się.
- Wiesz.. do północy mamy jeszcze dziesięć minut - spojrzałam na mój zegarek na nadgarstku, tak pięknie się komponował z tą bransoletką..
- Nie rozkochalaś mnie przez czas mundialu a zdołasz w ostatnie dziesięć minut?- zaśmiał się.
Cholera przestań
- Mogłabym się tego podjąć - powiedziałam i ucałowałam delikatnie jego wargi.
- Ale jestem na to trochę za leniwa - powiedziałam patrzac na niego spod rzęs.
- Jesteś nawet całkiem fajna, nie patrze jużna ciebie z pogardą i.. wydajesz się mniej irytująca.
- A ty.. dalej jesteś dupkiem - powiedziałam krzyżując ręce na piersi. Wypchnęłam policzek językiem i przeskanowalam wzrokiem jego osobę. - No.. może mniej klaunowaty - dodalam.
- Sypiesz dziś komplementami Hernández - parsknął śmiechem.
Wracamy do mówienia do siebie po nazwisku
A księżniczko i skarbie było takim pieknym określeniem
Wracamy do rzeczywistości Ruby..
- Staram się być miła - powiedziałam - Wracamy? Muszę się wyspać - dodalam a ten kiwnął głową i wróciliśmy do pokoju.
Położyłam się na łóżku i nakryłam kołdrą. Chłopak położył się obok, ale tym razem nie leżeliśmy w sowich objęciach. Jakby już między nami była bariera. Tak jak to w bajkach, po północy czar pryska, a księżniczki wracają do szarej rzeczywistości.
- Dobranoc - powiedziałam sucho kiedy leżeliśmy tak w milczeniu.
- Dobranoc - odparł. Czułam, że to będzie najgorszy okres w moim życiu. Nie bylam jeszcze w takiej sytuacji. Kiedy upewniłam się, że chłopak śpi, wyszłam po cichu z pomieszczenia i znalazłam się przed pokojem Torresa.
Liczyłem, że on jak i Pedri nie śpią. Po zapukabiu usłyszałam pozwolenie i weszłam do środka. Z łazienki dobiegał dźwięk prysznica więc Pedri się mył.- Prosze chodź na chwilę - powiedziałam a Ferran wyszedł ze mną na korytarz.
- Co sie dzieje, Ruby?- zapytał.
- Tak mi jest źle - nagle załamał mi się głos. Przyjaciel przytulił mnie do siebie. - Ferran.. on mi powiedział, że mnie nie kocha.
- A wyznałaś mu co czujesz?
- Nie.. ale to dobrze - powiedziałam po czym opisałam mu cały przebieg rozmowy.
- Trudno.. będzie dobrze Ruby - tulił mnie mocno. - Masz mnie.. a jak coś to weźmisz się za jego przyjaciela - dodał.
Uderzylam go w ramie i spojrzalam w oczy. - No żartuję żabciu, nie dąsaj się - uszczypnął mój policzek. - Wracaj do spania.. a jeśli chcesz możesz dziś spać u nas.- Nie trzeba.. wrócę do siebie.. w końcu to ostatni dzień - oczy znowu zaszły mi łzami.
- Nie płacz - otarł moje miejsce pod oczami. - Damy sobie radę, oboje tak?- kiwnęlam głową a ten ucałował mnie w czoło.
Potem rozeszliśmy się w swoje strony.
Ale ja już nie zasnęłam.
Za dużo myśli krążyło po mojej głowie.
CZYTASZ
Ultima Rosa
FanfictionKażdy z nas, kiedy się rodzi jest małym płomykiem. Są ludzie którzy wzniecaja ogień, z czasem staja się silni oraz niezależni. Należą do osób upartych, oraz tych którzy łatwo się denerwują. Reszta ludzi, postanowiła zgasić płomień walki, stali się z...