- Powiedz mi w końcu, czemu jedziemy na lotnisko? -spytałam siedząc w aucie Gaviry z założonymi rękoma. Było jakoś po trzeciej, byłam cholernie zaspana, miałam na sobie jakiś luźny dres, a moje włosy wcale nie wyglądały lepiej.
- Bo to ta niespodzianka - parsknął śmiechem, zmieniając bieg.
- Jedziemy pooglądać blaszane maszyny? Jezu zawsze o tym marzyłam, dziękuję za to, że sprawiłeś mi taką niespodziankę - złapałam się teatralnie za serce, lekko rozchylając usta.
- Ruby.. - westchnął. - Pamiętasz, jak mówiłaś, że chcesz polecieć na taką jedną wyspę w Indonezji? Bali ci coś mówi? - spytał, a moje oczy nieco się powiększyły. Lekko uniosłam się z siedzenia.
- Nie.. Nie mów, że..
- Lecimy do Indonezji, Ruby - Jego kąciki ust lekko powędrowały ku górze. Uśmiechnęłam się jak małe dziecko, któremu właśnie wręczono lizaka. Opadłam znów na swoje miejsce.
- Wiesz Pablo, nie jesteś taki zły.. - zaczęłam, a jego ręka zsunęła się z biegu i wylądowała na moim udzie, usłyszałam ciche westchnięcie.
- Mów dalej.
- Kiedyś bardzo cię nie lubiłam.. Dobra, nienawidziłam cię z całego serca, miałam odruchy wymiotne, za każdym razem jak spojrzałam w twoją stronę.. - mówiłam. - A teraz.. Jest zupełnie inaczej.
- Wierz mi Ruby, cholernie cię rozumiem - po tym, ścisnął moje udo po wewnętrznej stronie. Po moich plecach przebiegł przyjemny dreszcz. Moja dłoń wylądowała na jego, zaczęłam bawić się palcami chłopaka. - Kiedyś widziałem w tobie narcystyczną dziewczynę, która cały czas siedziała z książkami, a na treningach pokazywała co to nie ona - przyznał - I wiesz co? Byłem ślepy.
- Miłe - zaśmiałam się cicho - Ja widziałam w tobie.. Chuja - dodałam na co się zaśmiał. - Tak to chyba dobre określenie.
- Nawet nie zaprzeczę - Chłopak skręcił na parking lotniska i zajął wolne miejsce. Potem wysiedliśmy, aby zabrać swoje walizki.
Nawet nie zarejestrowałam momentu, w którym znaleźliśmy się w samolocie lecącym na Bali. Podróż była cholernie długa i męcząca, w końcu siedemnaście godzin siedzenia w jednym miejscu to trochę dużo.
- Bolą plecy? - zapytał chłopak kiedy wysiedliśmy z samolotu, a ja rozprostowywałam bolące miejsce.
- Bolą - westchnęłam - Jestem zmęczona, daleko jest hotel?
- Trochę - zaśmiał się biorąc ode mnie mój plecak. - Zaraz złapiemy jakąś taksówkę.
Wykonaliśmy plan chłopaka, ten podał adres i po około piętnastu minutach znaleźliśmy się pod pięknie wyglądającym budynkiem, a kiedy udało nam się dogadać z recepcjonistką, ta wskazała nam część, która była nasza.
- I to jest nasze? To wszystko? - Wskazałam na basen i altankę.
- A co myślałaś? - parsknął, ciągnąc mnie za dłoń, aż do barierek tarasu. Za nimi rozciągał się widok gęstych lasów i pięknej natury, słońce akurat zachodziło. Stanął za mną i delikatnie docisnął mnie do zabezpieczenia. Jego dłonie wylądowały na mojej talii, a swoją głowę ułożył na czubku mojej.
Poczułam jak oczy, zaczynają mnie szczypać od łez, kilka z nich wypłynęło, spływając po moich policzkach, dopiero kiedy pociągnęłam nosem, chłopak zorientował się, że coś jest nie tak.
- Ruby? Ty płaczesz? - Odwrócił mnie w swoją stronę, a mój krzywy uśmiech załamał się jeszcze bardziej.
- Ja po prostu.. - zaczęłam, Pablo widząc jak się trzęsę, przytulił mnie mocno do siebie. - Cieszę się, że cię mam - dodałam, jego dłoń gładziła moje plecy.
- Ja też się cholernie cieszę, Rubinku, a teraz chodźmy do środka, zaczyna się ściemniać - powiedział odsuwając się ode mnie. Osunął swoje rękawy bluzy i wytarł moje mokre policzki.
Potem chwycił moją dłoń i pociągnął do domu. Kiedy ja wskakiwałam na łóżko z baldachimem, brunet ruszył do kuchni. Mój telefon zawibrował, a ja poczułam, jak się spinam, znowu na ekranie widniało imię Thomasa.
- Kto napisał? - usłyszałam z kuchni, ale nic nie odpowiedziałam - Skarbie?
- A.. Nie - mruknęłam - To tylko pomyłka - dodałam ze słabym uśmiechem.
Myślisz, że to zdjęcie spodoba się twojemu kochasiowi?
Do sms-a było dołączone moje kolejne nagie zdjęcie, które miał Thomas. Wyłączyłam wyświetlacz i przymknęłam oczy, podkulając nogi pod brodę.
- Pablo możemy pogadać? - spytałamm kiedy na ekranie pojawiła się kolejna wiadomość.
Nie próbuj mu o tym mówić i tak wszystko wiem Rubinku.
Kiedy nazwał mnie Rubinkiem, od razu wiedziałam, że mógł mieć podsłuch w moim telefonie. W taki sposób nazywał mnie tylko Gavira.
- O czym słonko? - spytał, wchodząc do sypialni.
- O naszych planach na jutro.. Musimy coś zwiedzić koniecznie - uśmiechnęłam się słabo. Po chwili jednak gwałtownie wstałam i znowu wyprowadziłam chłopaka na taras.
Tym razem bez telefonu..
CZYTASZ
Ultima Rosa
FanfictionKażdy z nas, kiedy się rodzi jest małym płomykiem. Są ludzie którzy wzniecaja ogień, z czasem staja się silni oraz niezależni. Należą do osób upartych, oraz tych którzy łatwo się denerwują. Reszta ludzi, postanowiła zgasić płomień walki, stali się z...