Od powrotu do domu minął tydzień. Ferran bardzo mi pomagał jeśli chodzi o panowanie nad złymi emocjami.
- Po co mnie tu wyciągnąłeś - westchnęłam chwilę przed meczem.
- Bo musisz mnie dopingowac? - parsknął prześmiewczo. Wywróciłam oczami z lekkim uśmiechem i w tej chwili usłyszałam bardzo znajomy mi głos.
- Hernández - odwróciłam głowę - Przyszłaś na mnie popatrzeć?- zaśmiał się.
- Gavira - zaczęłam - Chciałabym ci przypomnieć, że nie tylko ty jesteś piłkarzem na tym boisku - dodałam a ten pokręcił głową i odszedł. Przegryzłam policzek od środka i zwróciłam wzrok ku Torresowi.
- Nie przejmuj się - poklepał mnie po ramieniu. - Lecę, zaraz się zaczyna - Ferran ruszył w stronę boiska a ja usiadlam na krzesełku. Był to nasz ostatni mecz na Camp Nou z powodu remontu. Było mi z tym faktem jeszcze gorzej gdyż spędziłam tu połowę swojego życia.
Kiedy w drugiej połowie Pablo strzelił bramkę, poderwałam się z miejsca. Przypomniał mi się mundial i nasz głupi zakład o pocałunek. Widziałam jak podbiega do trybun, moje serce zabiło szybciej a potem jakby na chwile stanęlo w miejscu kiedy znalazł się przy jednej dziewczynie. Jeszcze bardziej wstrząsnęło mną to kiedy złożył delikatny pocałunek na jej ustach. Moje oczy od razu się zaszkliły a wargi zadrżały. Mój wzrok był utkwiony w tą dwójkę a dźwięk łamanego serca odbijał się w moich uszach.
Widziałam jak tata na mnie zerka razem z Ferranem. Wsunełam dłonie do kieszeni i zeszłam do szatni. Obraz cały czas zamazywał mi się przed oczami przez łzy.
- Kurwa! - krzyknęlam widząc, że nikogo nie ma na korytarzu. Cały mój smutek przerodził się w złość. Kopnęłam w pobliska ławeczke i oparłam się o ścianę i zjechałam po niej w dół.
- Przeszkadzam? - usłyszałam głos Pedriego. Jeszcze jego tu brakowało.
- Nie - powiedziałam już spokojniej a chłopak usiadł obok.
- Czemu płaczesz? - otarl kilka kropel z mojego policzka. - I na dodatek maltretujesz ławkę?
- Nie ważne - mruknęlam odwracając wzrok.
- Boli cię, że Pablo chodzi teraz z Astrid?
Astrid
- Nie interesuje mnie to - skłamałam, choć było inaczej. Zupełnie inaczej.
- A jednak popłakałaś się po ich pocałunku - brnął w to dalej.
- Jeśli powiesz mu o tym choć słowo..- zagroziłam.
- Spokojnie, młoda - uniósł ręce w geście obronnym. - Ani słowa mu nie powiem, ale przyznaj.. czujesz coś do niego?
- W Katarze nie chciałam przegrać tego pieprzonego zakładu więc powiedziałam mu, że go nie kocham - mówiłam - A on odpowiedział mi, że to dobrze bo inaczej musiałby złamać mi serce..
- No tak.. - westchnął. - Z Pablo już tak jest, wygrywa każdy zakład, ma silną wolę. - objął mnie delikatnie ramieniem a ja bezsilnie się w niego wtuliłam.
- Okropne uczucie.. jakby ktoś wydzierał ci dusze razem z sercem od środka - głos mi się załamał.
- Nie płacz, nie masz za czym zaufaj mi - powiedział. Siedzieliśmy tak w milczeniu do zakończenia meczu. Podziekowałam Pedriemu, za towarzystwo bo może nie wyglądam na taką ale tego potrzebowałam.
Kiedy ruszyłam w stronę boiska na korytarzu spotkałam Pablo razem z Astrid, szli w moją stronę trzymajac się za ręce.
- Ruby - uśmiechnął się. - Miło cię widzieć.
Mi ciebie niekoniecznie
- Poznaj Astrid, moją nową dziewczynę.
Mogę go zabić? Tutaj? Teraz?
Zacisnełam zęby i wysiliłam się na uśmiech. Czarnowłosa podała mi rękę z jeszcze sztuczniejszym gestem niż mój.
Wtedy odezwała się moja zimna strona, którą Pablo na mundialu znacznie zagłuszył i uciszył. Przy nim byłam dużo inna. Teraz było mi to wszystko obojętne.- Nie lubię poznawać nowych osób, zwłaszcza tych z twojego otoczenia - powiedziałam w strone Gaviry i ominęłam ich zostawiajac dziewczynę bez usciśnięcia jej dłoni. Z mojej twarzy od razu zeszedł uśmiech.
- Tak mi przykro - powiedział Torres kiedy do niego podeszłam.
- A mi nie - mruknęłam wsuwając dłonie do kieszeni.
- Ruby - westchnął - Nie możesz teraz tłumić wszystkiego w sobie.
- Nie tłumię, możemy iść?- spytałam wskazując głową na wyjście. Ten przytaknął i ruszyliśmy do wyjścia.
- Ferran!- usłyszeliśmy głos mojego ojca. Zatrzymaliśmy się na chwilę i spojrzeliśmy na niego. - Chciałem z tobą pogadać już wcześniej ale nie było okazji.. - zaczął niepewnie. - Zapisałem cię na wymianę..
- Tato - zaczęłam ostro.
Czyli teraz zostawi mnie też przyjaciel?
- Musimy wysłać kogoś, stwierdziliśmy że to dobry wybór.
- Nie, to fatalny wybór - wtrącilam się broniąc Torresa.
- Ruby.. spokojnie - przerwał mi brunet. - Mogę się zgodzić na wymianę, ale nie na sprzedaż - dodał. Móh ojciec westchnął.
- Moja córka by mnie chyba zabiła gdybym sprzedał jej przyjaciela - mruknął patrzac na mnie.
Potem razem z chłopakiem ruszyliśmy do auta.
- Tak najlepiej zostawcie mnie wszyscy samą..
- To nie mój wybór
- Mogłeś zaprotestować!
- Ruby to tylko głupia wymiana..
- Może dla ciebie! Ja będe musiała patrzeć jak chłopak którego kocham obściskuje sie codziennie z inną dziewczyną a mój przyjaciel w tym czasie będzie na drugim końcu świata!- krzyczałam łamiącym się głosem. Chciałam odejść w przeciwnym kierunku ale ten złapał mnie za nadgarstek, przyciągajac do siebie i przytulając.
Wybuchłam płaczem.- Shh.. już dobrze, poradzimy coś na to - ucałował mnie w głowę. - Już nawet mam pewien pomysł.. tylko nie panikuj i nie płacz.
- Zostawisz mnie samą..
- Nie zostawię.
CZYTASZ
Ultima Rosa
FanfictionKażdy z nas, kiedy się rodzi jest małym płomykiem. Są ludzie którzy wzniecaja ogień, z czasem staja się silni oraz niezależni. Należą do osób upartych, oraz tych którzy łatwo się denerwują. Reszta ludzi, postanowiła zgasić płomień walki, stali się z...