18

1.7K 109 81
                                    

Od powrotu do domu minął tydzień. Ferran bardzo mi pomagał jeśli chodzi o panowanie nad złymi emocjami.

- Po co mnie tu wyciągnąłeś - westchnęłam chwilę przed meczem.

- Bo musisz mnie dopingowac? - parsknął prześmiewczo. Wywróciłam oczami z lekkim uśmiechem i w tej chwili usłyszałam bardzo znajomy mi głos.

- Hernández - odwróciłam głowę - Przyszłaś na mnie popatrzeć?- zaśmiał się.

- Gavira - zaczęłam - Chciałabym ci przypomnieć, że nie tylko ty jesteś piłkarzem na tym boisku - dodałam a ten pokręcił głową i odszedł. Przegryzłam policzek od środka i zwróciłam wzrok ku Torresowi.

- Nie przejmuj się - poklepał mnie po ramieniu. - Lecę, zaraz się zaczyna - Ferran ruszył w stronę boiska a ja usiadlam na krzesełku. Był to nasz ostatni mecz na Camp Nou z powodu remontu. Było mi z tym faktem jeszcze gorzej gdyż spędziłam tu połowę swojego życia.

Kiedy w drugiej połowie Pablo strzelił bramkę, poderwałam się z miejsca. Przypomniał mi się mundial i nasz głupi zakład o pocałunek. Widziałam jak podbiega do trybun, moje serce zabiło szybciej a potem jakby na chwile stanęlo w miejscu kiedy znalazł się przy jednej dziewczynie. Jeszcze bardziej wstrząsnęło mną to kiedy złożył delikatny pocałunek na jej ustach. Moje oczy od razu się zaszkliły a wargi zadrżały. Mój wzrok był utkwiony w tą dwójkę a dźwięk łamanego serca odbijał się w moich uszach.

Widziałam jak tata na mnie zerka razem z Ferranem. Wsunełam dłonie do kieszeni i zeszłam do szatni. Obraz cały czas zamazywał mi się przed oczami przez łzy.

- Kurwa! - krzyknęlam widząc, że nikogo nie ma na korytarzu. Cały mój smutek przerodził się w złość. Kopnęłam w pobliska ławeczke i oparłam się o ścianę i zjechałam po niej w dół.

- Przeszkadzam? - usłyszałam głos Pedriego. Jeszcze jego tu brakowało.

- Nie - powiedziałam już spokojniej a chłopak usiadł obok.

- Czemu płaczesz? - otarl kilka kropel z mojego policzka. - I na dodatek maltretujesz ławkę?

- Nie ważne - mruknęlam odwracając wzrok.

- Boli cię, że Pablo chodzi teraz z Astrid?

Astrid

- Nie interesuje mnie to - skłamałam, choć było inaczej. Zupełnie inaczej.

- A jednak popłakałaś się po ich pocałunku - brnął w to dalej.

- Jeśli powiesz mu o tym choć słowo..- zagroziłam.

- Spokojnie, młoda - uniósł ręce w geście obronnym. - Ani słowa mu nie powiem, ale przyznaj.. czujesz coś do niego?

- W Katarze nie chciałam przegrać tego pieprzonego zakładu więc powiedziałam mu, że go nie kocham - mówiłam - A on odpowiedział mi, że to dobrze bo inaczej musiałby złamać mi serce..

- No tak.. - westchnął. - Z Pablo już tak jest, wygrywa każdy zakład, ma silną wolę. - objął mnie delikatnie ramieniem a ja bezsilnie się w niego wtuliłam.

- Okropne uczucie.. jakby ktoś wydzierał ci dusze razem z sercem od środka - głos mi się załamał.

- Nie płacz, nie masz za czym zaufaj mi - powiedział. Siedzieliśmy tak w milczeniu do zakończenia meczu. Podziekowałam Pedriemu, za towarzystwo bo może nie wyglądam na taką ale tego potrzebowałam.

Kiedy ruszyłam w stronę boiska na korytarzu spotkałam Pablo razem z Astrid, szli w moją stronę trzymajac się za ręce.

- Ruby - uśmiechnął się. - Miło cię widzieć.

Mi ciebie niekoniecznie

- Poznaj Astrid, moją nową dziewczynę.

Mogę go zabić? Tutaj? Teraz?

Zacisnełam zęby i wysiliłam się na uśmiech. Czarnowłosa podała mi rękę z jeszcze sztuczniejszym gestem niż mój.
Wtedy odezwała się moja zimna strona, którą Pablo na mundialu znacznie zagłuszył i uciszył. Przy nim byłam dużo inna. Teraz było mi to wszystko obojętne.

- Nie lubię poznawać nowych osób, zwłaszcza tych z twojego otoczenia - powiedziałam w strone Gaviry i ominęłam ich zostawiajac dziewczynę bez usciśnięcia jej dłoni. Z mojej twarzy od razu zeszedł uśmiech.

- Tak mi przykro - powiedział Torres kiedy do niego podeszłam.

- A mi nie - mruknęłam wsuwając dłonie do kieszeni.

- Ruby - westchnął - Nie możesz teraz tłumić wszystkiego w sobie.

- Nie tłumię, możemy iść?- spytałam wskazując głową na wyjście. Ten przytaknął i ruszyliśmy do wyjścia.

- Ferran!- usłyszeliśmy głos mojego ojca. Zatrzymaliśmy się na chwilę i spojrzeliśmy na niego. - Chciałem z tobą pogadać już wcześniej ale nie było okazji.. - zaczął niepewnie. - Zapisałem cię na wymianę..

- Tato - zaczęłam ostro.

Czyli teraz zostawi mnie też przyjaciel?

- Musimy wysłać kogoś, stwierdziliśmy że to dobry wybór.

- Nie, to fatalny wybór - wtrącilam się broniąc Torresa.

- Ruby.. spokojnie - przerwał mi brunet. - Mogę się zgodzić na wymianę, ale nie na sprzedaż - dodał. Móh ojciec westchnął.

- Moja córka by mnie chyba zabiła gdybym sprzedał jej przyjaciela - mruknął patrzac na mnie.

Potem razem z chłopakiem ruszyliśmy do auta.

- Tak najlepiej zostawcie mnie wszyscy samą..

- To nie mój wybór

- Mogłeś zaprotestować!

- Ruby to tylko głupia wymiana..

- Może dla ciebie! Ja będe musiała patrzeć jak chłopak którego kocham obściskuje sie codziennie z inną dziewczyną a mój przyjaciel w tym czasie będzie na drugim końcu świata!- krzyczałam łamiącym się głosem. Chciałam odejść w przeciwnym kierunku ale ten złapał mnie za nadgarstek, przyciągajac do siebie i przytulając.
Wybuchłam płaczem.

- Shh.. już dobrze, poradzimy coś na to - ucałował mnie w głowę. - Już nawet mam pewien pomysł.. tylko nie panikuj i nie płacz.

- Zostawisz mnie samą..

- Nie zostawię.

Ultima RosaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz