🍏 11. Z daleka

4 2 9
                                    


Wchodząc do kawiarni, prawie zabił się o własne nogi. Fakt, że był niezdarą i przez to często też chodzącym nieszczęściem... Tym razem jednak czuł się całkowicie rozgrzeszony!

Boże!, nie na to się pisałem, wybierając koreańską uczelnię – pomyślał, śledząc wzrokiem mijającego go właśnie faceta.

Namjoon nie był przyzwyczajony do widywania tak... pięknych mężczyzn! Wprawdzie wiedział o istnieniu idoli, ale myślał, że to tak jak amerykańskimi celebrytami – wyglądają genialnie jedynie na zdjęciach, a w realnym życiu ciężko ich dostrzec i odróżnić od sąsiada z naprzeciwka. Zaś ta wyjątkowa uroda to 30% make upu, 70% Photoshopa... Tymczasem tutaj nieustannie spotykał przynajmniej jednego przystojniaka dziennie! A dziś okazało się pod tym względem rekordowe.

Najpierw na uczelni zobaczył najprzystojniejszego chłopaka na świecie. Naprawdę! Na jego widok zapomniał, że powinien oddychać. Nieskazitelna cera, lekko falujące włosy i różowe wargi wygięte w delikatnym uśmiechu, gdy słuchał rozmówcy... Gdyby nie konieczność pozostania na swoim stanowisku, zaproponowałby zagubionemu pierwszakowi osobiste oprowadzanie. Niestety, jego koreański nadal nie był wystarczająco dobry, aby wybrano go na przewodnika dla nowych studentów. Dlatego utknął jako osoba rozdająca uczelniane gadżety i po części jako maskotka swojego wydziału, mogąc tylko przez chwilę podziwiać wyjątkową urodę młodzieńca.

Po spędzeniu kilkunastu godzin w jednym punkcie długiego holu oraz rozdaniu ponad tysiąca zestawów potrzebował odrobinę ruchu. Zima nadal dawała w kość, więc wybrał się do centrum handlowego, żeby zrobić zakupy na kolację albo zjeść ją na miejscu. I tak parę minut po wejściu w ciepłe objęcia klimatyzowanego budynku spotkał drugiego tak niewiarygodnie przystojnego mężczyznę! Ten był z pewnością od niego starszy o parę lat, ale to nie miało najmniejszego znaczenia dla biednego Namjoonowego serca. Mało tego – nastolatek, który facetowi towarzyszył też nie wyglądał źle... jak na nastolatka... (I w całkowicie platonicznym ujęciu! Nie był przecież zboczeńcem – dzięki wielkie za to).

A kiedy zarządził taktyczny odwrót, planując się zaszyć na chwilę w kącie z ciepłym napojem, by porozmyślać o swoim smutnym losie singla, niemalże wpadł na opuszczającego ją gościa z uśmiechem jak milion dolarów i szczęką zdolną kroić żyletki (w przenośni oczywiście!).

Nic więc dziwnego, że był skołowany, prawda...?

Westchnął ciężko, ostatni raz spoglądając w ślad za mężczyzną o uśmiechu rodem z reklamy pasty do zębów. Oryginalnie miał zamiar zamówić sobie karmelowe macchiato albo latte, ale po czymś takim potrzebował czegoś zdecydowanie mniej słodkiego, by zbić nagle podniesiony poziom słodyczy w powietrzu. Inaczej niczego nie zdoła więcej zrobić, a przecież obiecał sobie czytanie podręczników akademickich z wyprzedzeniem!

Podszedł do lady.

– Dzień dobry, poproszę... hm, jedno americano na wynos – zamówił po szybkim zerknięciu na tablicę z dostępnymi napojami, a kącik ust pracownika powędrował do góry na jego wyraźny akcent.

Ha, ha, ha, bardzo zabawne – stwierdził w myślach, ledwie pohamowując przewrócenie oczami – Amerykanin zamawiający americano. To było tak suche, że aż będzie musiał popić... swoją kawą. No hellou, przecież praktycznie ją wynaleźli! Dlatego tak się nazywa! Ale najwyraźniej dla innych nacji to nie było takie oczywiste...

Kolejne minuty, kiedy oczekiwał na realizację zamówienia, wypełniły mu różne luźne myśli, aż znów wrócił do wspominania przystojniaków. Po części winny był barista, który przypomniał mu o istnieniu jeszcze jednego cudnej urody anioła, pracującego dorywczo w ich studenckiej stołówce. Namjoon uwielbiał obserwować go ukradkiem z daleka. Gość był mniej więcej w jego wieku, ale nadal noszący w sobie coś chłopięcego i uroczego, więc wydawał się znacznie młodszy. A przynajmniej tak myślał, dopóki nie ujrzał go ubranego od stóp do głów w czerń i z poważną miną. Jakimś cudem to połączenie dawało hot-hot-efekt, wypędzając całą domniemaną niewinność z obrazka.

PołówkaWhere stories live. Discover now