Rozdział 4

793 32 4
                                    

Po powrocie do domu postanowiłem się trochę ogarnąć przed przyjazdem chłopaków. Wziąłem szybki prysznic i przebrałem się w wygodne dresy. Wszedłem do salonu, który zdecydowanie potrzebował, żeby ktoś w nim posprzątał, jednak za bardzo się tym nie przejąłem. Rozpakowałem zakupy, zrobione przed przyjazdem do domu oraz podgrzałem sobie wczorajszą pizzę. Nakarmiłem Bibi i usiadłem na kanapie, włączając telewizor. Właśnie leciał jakiś denny program, w którym bohaterowie biorą ślub, nawet się nie znając. Chwile wgapiałem się w ekran, jedząc, lecz moją uwagę przyciągał telefon, który sygnalizował przychodzące coraz to nowsze wiadomości. Przelotem spojrzałem na wyświetlacz.

Od: Wiktoria Bochnak

„Przepraszam cię za akcję w aucie. Trochę poniosły mnie emocje. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zły. Love u mimo wszystko 🫶🏼🫶🏼"

Za to właśnie cenię Wikę najbardziej. Nie znam drugiej osoby, która ma tak wielkie serce jak ona. Mimo że miała rację i na pewno jest tego świadoma oraz miała prawo być na mnie zła, dalej troszczy się o moje uczucia. Ja na jej miejscu zapewne miałbym po prostu wyjebane.

Od: Qry

„Mordzia, trochę się spóźnimy. Spodziewaj się nas koło 20.40"

Te ich trochę to czterdzieści minut. Westchnąłem i przejrzałem pozostałe powiadomienia. Około dwudziestu powiadomień z konwersacji z Genzie na temat powrotu Hani i Świeżego z Białegostoku, masa oznaczeń pod tiktokiem, zapewne pod editami ze mną i Fausti. Przecież te dzieci wpadną w szał, jak dowiedzą się, że Faustyna jest singielką. Już widzę wszystkie edity i teorie na nasz temat. Świeży nie da nam spokoju.

Zignorowałem resztę powiadomień i wszedłem na Instagram. Po kolei przeglądałem story wszystkich znajomych. W końcu trafiłem na story Patryka, które było dla bliskich znajomych. Na nagraniu zobaczyłem Fausti, która siedziała na sofie u niego w salonie i na pytanie co tu robi, odpowiedziała, że spędza dziś wieczór ze swoim najlepszym przyjacielem. Zablokowałem telefon i rzuciłem go w najdalszy kąt kanapy. Zacisnąłem zęby, próbując zapanować nad złością, która zaczęła się we mnie gromadzić. Oddychaj i nie zachowuj się, jakby właśnie miał się skończyć świat, powtarzałem cały czas w myślach. Nie mam prawa mieć do nich pretensji. Patryk sam mi dziś powiedział, że między nimi jest tylko przyjaźń. Milion razy widziałem podobne story u jednego i drugiego, więc nie potrzebnie się teraz nakręcam. Chociaż przy poprzednich razach dziewczyna była w związku. Teraz oboje są singlami, nic nie stoi im na przeszkodzie. Musiałem zapalić i napić się czegoś mocnego.

Wyjąłem z lodówki zimne piwo, otworzyłem kapsel jednym z moich sygnetów i pociągnąłem spory łyk z butelki. O tak, tego właśnie potrzebowałem. Czułem, jak przyjemna gorycz zalewa mi przełyk. Udałem się na balkon, po drodze zgarniając paczkę papierosów. Stanąłem przy barierce z piwem w ręce i odpaliłem szluga, rozkoszując się dymem wypełniającym płuca. Muszę się ogarnąć, bo jak dalej tak będzie, to długo nie pociągnę. Zacząłem wpatrywać się w las, który rozprzestrzeniał się za moim domem. Subtelny, wieczorny wiatr muskał moje włosy, a ja poczułem ulgę, której bardzo pragnąłem. Musiałem stać tak dłuższa chwile, ponieważ z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Zerknąłem na zegarek na nadgarstku, była 20.23. Czyżby chłopakom udało się przyjechać wcześniej? Uchyliłem drzwi balkonowe i krzyknąłem.

- Otwarte!

- Hej, możemy wejść? - po usłyszeniu tego głosu od razu wszedłem do środka, zostawiając piwo na zewnątrz.

- Hej, pewnie. Co tu robicie? - spytałem skonfundowany.

- Fausti nalegała, żeby odwiedzić cię przed wyjazdem. - powiedział Patryk, dziwnie się na mnie patrząc. Odwzajemniłem jego spojrzenie, a on szturchnął dziewczynę w ramie, przez co zrobiła kilka kroków do przodu.

empty bedWhere stories live. Discover now