Rozdział VII - Dylematy

170 40 15
                                    

Kierowca lawety, który przedstawił się jako Leo, sam zadzwonił do ubezpieczalni i poinformował bezczelną konsultantkę, że klientka pakietu VIP zmieniła zdanie i zamierza rozliczyć się z nimi bezgotówkowo. Ubezpieczalnia dostanie fakturę za holowanie, naprawę samochodu i wypożyczenie auta zastępczego. Na koniec dodał, że z taką jakością usług, nie będą mogli powalczyć więcej o uwagę właścicielki auta i to ostatni rok, kiedy korzysta z ich ubezpieczenia.

– Wow. – Ellie nie mogła wydusić z siebie nic więcej. – Mówisz jak prawnik.

– Pracuję w tej branży dziesięć lat, złotko – zaśmiał się mężczyzna. – Na obowiązkach ubezpieczyciela znam się jak nikt.

– Widzę właśnie – podsumowała z podziwem.

Leo zawiózł Ellie do warsztatu. Posadził ją w biurze i powiedział:

– Szef tego grajdołka przyjdzie za chwilę. Postawimy najpierw twoje auto na podnośniku, żeby zdjąć uszkodzone koło i ocenić stan zawieszenia.

– Jasne. Dziękuję – wydukała.

Przez okno widziała, jak dwóch mężczyzn ściąga jej autko z lawety, a potem jeden z nich wchodzi do kanału i ogląda je od spodu. W końcu wyszedł, ustawił metalowe łapy pod samochodem i podniósł go o dwie, może dwie i pół stopy. Następnie odkręcił koło, zdjął je i położył obok. Kiedy odwrócił się w jej stronę, udała, że patrzy na biurko i komputer.

Po chwili drzwi się otworzyły i na wprost niej stanął przystojniak w czarnych ogrodniczkach. Równie czarny t-shirt opinał się na jego umięśnionych ramionach, ale kiedy podniosła wzrok, oniemiała.

On również stanął jak wryty. Dopiero po chwili się zreflektował, że należy się odezwać.

– Witaj, Eleanor – przywitał się mężczyzna z jej snów.

– Jack? – wydusiła z siebie po chwili.

– Tak. Ja podałem ci prawdziwe imię – odparł z przekąsem.

– Ale ja... – Ellie nie wiedziała, co ma odpowiedzieć. Miał rację. Była winna. – Przepraszam cię. Spanikowałam.

– Słucham? – Tu go zaskoczyła. Spodziewał się innej wymówki.

– Spanikowałam – powtórzyła. – Bałam się, że będziesz próbował mnie odnaleźć.

– Bo próbowałem. Ale nie było tematu, Eleanor Bethell, rozumiem, kiedy mnie nie chcą.

Nie chcą?

– Skąd wiesz, jak się nazywam?

– To miasto nie jest aż tak wielkie, jak ci się wydaje.

– A więc już wiesz. Możemy przedstawić się jeszcze raz? – spytała.

– Tak. Jack Sanders, szanowna pani. Mechanika pojazdowa. – Jack skłonił się z galanterią. – Naprawa pani auta zajmie jakieś dwa dni, o ile hurtownia przyśle mi jutro części. Dziś już na to za późno.

– Ale... – próbowała się wtrącić, ale Jack kontynuował, nie zważając na to:

– Pani ubezpieczenie pokryje koszt lawetowania, naprawy oraz samochodu zastępczego. Proszę wybrać model, zaraz zadzwonię do wypożyczalni – dodał, podając jej katalog Rental Cars.

Ellie przyjrzała się przedstawionym samochodom. Tak naprawdę było jej wszystko jedno, byle miała jak dotrzeć dziś do domu i jutro oraz pojutrze do pracy.

– Naprawdę nie wiem, co wybrać.

– W takim razie wybiorę sam auto odpowiedniej klasy dla wybitnej przedstawicielki angielskiej arystokracji – żachnął się.

DZIEWCZYNA Z WYŻSZYCH SFEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz