VII.2.

185 40 31
                                    

Następnego dnia w porze lunchu w kancelarii Attorney i Wspólnicy pojawiła się kobieta, która przedstawiła się sekretarce jako Miranda Attorney umówiona z Eleanor Bethell. Lacey zadzwoniła do biura, w którym teraz pracowała Ellie.

– Panno Bethell, gość do pani – poinformowała oficjalnie, mając na uwadze nazwisko kobiety.

– Jasne, już wychodzę – odpowiedziała jej Ellie jak zwykle.

Po chwili Eleanor była przy kontuarze. Kobieta, ubrana dość kolorowo i swobodnie, ale na pewno w drogie ubrania, odwróciła się w jej stronę akurat, kiedy podeszła.

– Dzień dobry – przywitała się.

– Och, to pani – wymknęło się Ellie, która rozpoznała w niej od razu balową partnerkę Jacka. – Dzień dobry. W czym mogę pomóc?

– Nazywam się Miranda Attorney – przedstawiła się. – Stryj powiedział mi, że może pani się ze mną spotkać. Wyjdziemy na lunch? – spytała.

Ellie spojrzała na zegar nad głową Lacey. Wskazywał dwunastą.

– Oczywiście – potwierdziła.

Wyszły.

Miranda zabrała ją do restauracji po przeciwnej stronie ulicy. Kiedy obie zamówiły lunch, odezwała się w swojej sprawie:

– Zdaje się, że mamy wspólnego znajomego, panno Bethell. Czy możemy sobie mówić po imieniu? Jestem Miranda. – Podała jej rękę.

– Tak, naturalnie. Eleanor, dla przyjaciół Ellie. – Uścisnęła jej dłoń.

– Miło mi się cię poznać, Ellie.

– Mnie również. Czy mi się wydaje, czy chciałaś porozmawiać ze mną o Jacku Sandersie, Mirando? Zapewniam cię, że nic nas nie łączy, choć aktualnie naprawia mi samochód.

– Nie jesteśmy razem – wypaliła Miranda. – Jack był na przyjęciu mojego ojca i stryja jako osoba towarzysząca. Przyjaźnimy się od wieku nastoletniego.

– A. – Ellie nagle zabrakło słów.

– Lubisz go? – spytała nagle kobieta.

– Tak. Ale on chyba mnie nie.

– On ciebie też. – Attorney puściła do niej oko. – Zastanawia mnie jednak twoja relacja z Chesterem Cardwellem.

– To już dawno nieprawda. Rozstaliśmy się właśnie na tamtym przyjęciu, na którym się widziałyśmy pierwszy raz.

– Cardwell w towarzystwie twierdzi co innego.

– Mam nadzieję, że nie, bo musiałabym interweniować.

– Niestety, to prawda.

Ellie udała, że ta wiadomość nie zrobiła na niej wrażenia, ale złość już w niej kiełkowała.

– W takim razie zajmę się tym jeszcze dziś. Dziękuję za informację, Mirando. Powiedz mi jednak, jaki masz interes w tym spotkaniu ze mną?

– Już mówiłam, Jack jest moim przyjacielem, a ja mam wobec niego dług wdzięczności, który właśnie spłacam.

– Ale jaką on ma korzyść z tego spotkania?

– Och, o to musisz już zapytać jego – zaśmiała się Miranda. – Ale zapewniam cię, że to wspaniały facet i najlepszy przyjaciel.

Niedługo przyniesiono ich lunch. W czasie jedzenia nie rozmawiały już zbyt wiele, ale potem Miranda odprowadziła Eleanor do kancelarii.

– Dziękuję ci za spotkanie, Ellie. Miło mi było cię poznać.

DZIEWCZYNA Z WYŻSZYCH SFEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz