Rozdzial trzeci - „Paryż"

5.9K 184 111
                                    

Do moich uszu dotarł odgłos wołania. Przeciągając się w łóżku zignorowałam czyjeś prośby, po czym przewróciłam się na bok. Pare sekund później, do moich nozdrzy dotarł ten irytujący zapach.
Zapach który ostatnio tak błagalnie chciałam poczuć, ale nie mogłam. Perfumy Artemis'a.

— No Rora! — Głos kolejny raz zawołał moje imię.

— Już starczy. — Dołączył się drugi. — Aurora ma ochotę jeszcze pospać. Połóż jej rzeczy tutaj a ja cie odwiozę.

— Nie! — Syknął dziewczęcy głos. — Wiesz że Rory na kacu potrzebuje mnie albo Lane?

— Co? — Zapytał drugi głos. — Dlaczego?

— Bo zawsze zrobi coś głupiego po alkoholu, i musi nam to powiedzieć. A my musimy dać jej jakąś głupią radę. — Odpowiedziała
dziewczyna. — Uprawialiście seks? Kupić tabletki?

Drugi głos parsknął. Męski głos.

— Już dobrze. — Powiedział mężczyzna. — Zadzwoni do ciebie. Żegnam, Olivio.

Olivia.
Moje powieki z prędkością światła samowolnie się otworzyły. Uniosłam szybko głowę z nad poduszki i skanując pokój wzrokiem dostrzegłam rude pukle dziewczyny.

— Wstałaś! — Powiedziała przepełniona z entuzjazmem omijając Artemis'a.

Szok po przebudzeniu trwał od kilku sekund do kilkunastu. Kiedy budzisz się na kacu dalej masz wrażenie że śnisz.

— Tak.. — Wyjęczałam łapiąc się za głowę. — Ała..

— Spokojnie. — Powiedziała Olivia. — Mam tu zestaw małego alkoholika.

Błagam nie wyjmij tylko żadnego alkoholu.
Tak brzmi zestaw małego alkoholika.

— Tabletki przeciwbólowe. Ziółka. Tabletki na ból po stłuczeniach. Kurkuma. Taki śmieszny
napoik. — Powiedziała wbijając wzrok w
fiolkę. — No dobra. Może tego nie pij.

Zaśmiałam się przenosząc wzrok na chłopaka który opierał się o futrynę drzwi.

— I owoce. — Dodała robiąc z łóżka Artemis'a targ warzywny.

Skinęłam głową przytulając dziewczynę.

— No i jeszcze.. — Powiedziała dziewczyna siadając na ziemii. — Załatwię te tabletki. Jeśli tylko będą potrzebne ja..

Pokręciłam szybko głową wytrzeszczając oczy.

— Nie! — Odpowiedziałam prędko na co czarnowłosy się zaśmiał.

— Zostaniesz na śniadanie, Olivio? — Zapytał niechętnie Artemis.

Ciało chłopaka w pełni podtrzymywane było przez jasną framugę. Czarnowłosy ubrany był schludnie, zresztą jak zwykle. Czarna koszulka i pasujące spodnie. Jego włosy żyły dzisiaj własnym życiem a mina oznaczała jedno. Olivia, wypierdalaj.

Dziewczyna kiwnęła głową na co usta chłopaka zacisnęły się w linie.

— Artemis bardzo dobrze gotuje! — Dziewczyna rzuciła się na łóżko tuż obok mnie. — Prawda Arte?

Artemis zamrugał kilkukrotnie widząc że Olivia okrywa się jego kołdrą i przytula do mojego ramienia. Zaśmiałam się widząc jego wkurwioną minę. Chłopak rzucił ręką w powietrzu po czym zostawił nas same.

— Robię naleśniki. — Rzucił odwracając się w stronę korytarza. — I nie. Nie, Olivio. Nic
innego. — Odpowiedział zanim dziewczyna zdążyła wydusić z siebie słowo.

ᴍʏ ɪɴᴛʀɪɢᴜᴇ | 16+ ( Część Druga) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz