[1] Barbie

1K 21 31
                                    

-I only call you when it's half-past five. The only time that I'll be by your side. I only love it when you touch me, not feel me. When I'm fucked up, that's the real me! When I'm fucked up, that's the real me, yeah!- wydarłam się na cały głos, wymachując pędzelkiem ociekającym farbą. Kilka czerwonych kropli upadło na podłogę brudząc przy tym beżowy dywan.

- Naprawdę?! - podniosłam głos, spoglądając na formującą się plamę - Oczywiście, że tak.- powiedziałam przewracając oczami.

Wstałam z podłogi, sięgając przy tym po telefon by wyłączyć piosenkę. Uwielbiałam The Weeknd. Mogłabym śmiało powiedzieć, że jestem jedną z jego największych fanek. Z rzeczy, których aktualnie żałuje w życiu najbardziej, jest fakt nie pójścia na jego koncert. Miałam nawet kupiony bilet, ale oczywiście jak zawsze musiało się coś wydarzyć w nieodpowiednim czasie.

Sięgnełam do górnej półki w szafce po ręczniki papierowe, kątem oka spoglądając przelotnie na przepisy mojej mamy. Zazdroszczę jej umiejętności kulinarnych, zawsze umie coś zrobić na obiad, nawet gdy niczego nie ma w lodówce. Wtedy doszedł do mnie fakt, że nie wiem która jest godzina. Zgubiłam poczucie czasu gdzieś miedzy malowaniem nieba a młynu. Gdy widzę szóstkę na przodzie zegarka elektrycznego, zamieram. Mam godzinę na ogarnięcie się.

Szybkimi krokami pokonuje odległość miedzy kuchnia, a moja sypialnia. Odrywam dwa kawałki papieru z rolki i maczam delikatnie w wodzie do pędzelków. Chaotycznie pocieram dywan, myślami będąc już z Madeline. Blondynka zadzwoniła do mnie dwa dni temu z propozycja wyjścia do nowego klubu. Nie jestem osobą, która uwielbia tego typu miejsca, a w szczególności tłok jaki tam panuje. Jednak fakt, że będzie tam muzyka i alkohol spowodował moja zgodę.

Zużyte ręczniki zgniatam w kulkę i rzucam gdzieś w bok. Omijając wszystkie farby oraz ubrania podchodzę do szafy. W myślach już wybrałam sukienkę na dzisiejszy wieczor, teraz została najgorsza część, czyli znalezienie jej. Jestem straszną bałaganiarą, przynajmniej ja tak myślę, bo moi znajomi niekoniecznie. Musze mieć wszystko idealnie - to prawda - ale jeśli chodzi o porządek w pokoju to ciężko mi go utrzymać.

Sukienka jest przylegająca, prosta oraz krótka, sięga mi za tyłek. Ma delikatne wycięcie na udzie przez co nie jest nudna, a dekolt idealnie podkreśla moje piersi. Dzisiejszy wieczor nie należy do najcieplejszych, więc nałożę na nią biały rozpinany sweterek. Makijaż oraz włosy ogarniam w mniej więcej czterdzieści pięć minut. Gdy dokonuje ostatnich poprawek słyszę dzwonek do drzwi. Pospiesznie idę w stronę wyjścia z domu, uważając by nie przewrócić się przez białe wiązane za kostką buty na obcasie. Dostałam je niedawno od taty, po tym jak gadałam mu o nich przez tydzień. Jestem tak z siebie dumna, że udało mi się go nakłonić, ponieważ samej byłoby mi szkoda wydać tyle pieniędzy.

Gdy otwieram drzwi od razu napotykam wzrok szarych tęczówek. Blondynka skanuje mnie delikatnie się uśmiechając.

- Chyba padnę na zawał. Vera, wyglądasz przepięknie w tym różu. Jezusie, zakochałam się  - odparła chwytając się za serce, co spowodowało mój cichy śmiech.

- Ty też wyglądasz ślicznie, Maddie - powiedziałam przepuszczając ją w drzwiach. Dziewczyna miałą na sobie czarną krótką spódniczkę i top tego samego koloru, który zakrywał jedynie obszar piersi, a na to zarzuciła ciemny zrobiony z koronki i siatki sweterek. Odrazu się w nim zakochałam. Rozkloszowane rękawy pięknie wyszczuplają ręce, a wiązanie pod topem dziewczyny dodaje jeszcze większej delikatności.

Maddie rozsiadła się na kanapie, a ja poszłam do pokoju po torebkę. Gdy przeglądałam się w lustrze ostatni raz, usłyszałam odgłos szpilek. Dziewczyna stanęła w drzwiach opierając się bokiem o futrynę.

THE HILLSWhere stories live. Discover now