[5] Ptaszek

396 17 32
                                    

Siedziałam na podłodze czytając setny raz notatki z biologi. Moja cudowna nauczycielka kazała nam powtórzyć cały poprzedni rok w jeden dzień i już jutro będziemy mieć z tego pracę klasową.

Czemu? Nie mam jebanego pojęcia.

Westchnęłam pocierając twarz rękoma. Byłam padnięta. Wypiłam chyba z pięć energetyków i jedną kawę. Wiem, że to niezdrowe, ale jakoś muszę to zdać, żeby moja matka była z tego zadowolona. Chociaż usłyszeć od niej pochwałę na temat nauki to jest chyba nierealne.

Spojrzałam na elektryczny zegarek stojący na szafce nocnej. Było wpół do piątej. Nawet sensu nie było, aby teraz położyć się spać. Już wolę przesiedzieć ten krótki czas czytając głupie notatki. W tej samej chwili usłyszałam szelest. Był on prawie nie do wyłapania, ale moje przewrażliwione ucho odrazu go zakodowało. Rozejrzałam się po pomieszczeniu szukając wzrokiem czegoś co mogłoby wydać taki odgłos. Wszystko było tak jak powinno być. Nic się nie zmieniło, nie przewróciło, po prostu wszystko stało na swoim miejscu.

Postanowiłam zignorować ten specyficzny dźwięk i wrócić do dalszego powtarzania materiału, gdy znowu usłyszałam tym razem świst powietrza za moimi plecami. Automatycznie odwróciłam się w tamtą stronę, ale nikogo tam nie było. Spojrzałam na okna, były zamknięte. Zmarszczyłam brwi, odkładając kartki papieru na miejsce obok. Wstałam na równe nogi kiedy szelest znowu doszedł do moich uszu. Tym razem był bliższy, nie tak odległy jak wcześniej. Czułam uderzające o moje żebra serce. Biło szybko ponaglone przez adrenalinę, która zaczynała płynąć w moich żyłach. W pomieszczeniu tlił się zapach lasu i dymu papierosowego, co było dziwne, ponieważ ja nie palę.

Ktoś tu jest.

Powietrze stało się jakby gęstsze i cięższe do pobierania. Mój wzrok wyostrzył się jeszcze bardziej dostrzegając więcej szczegółów. Skakałam z przedmiotu na przedmiot. Nie wiedziałam kogo szukam i jak ten ktoś się znalazł w moim pokoju. Chwyciłam za lampkę stojącą na szafce nocnej kiedy poczułam delikatne szturchnięcie w ramię od tyłu. Gwałtownie odwróciłam się, ale nikogo już tam nie było. Przede mną stała jedynie przestronna szafa. Moje ciało powoli odmawiało posłuszeństwa. Czułam wkraczające podniecenie, które było nieodłącznym elementem w sytuacjach zarówno przerażających, jak i tych zagrażających mojemu życiu. Skanowałam wzrokiem szafę i lampkę stojącą koło niej, która nadawała delikatnego światła pomieszczeniu. Kiedy chciałam się obrócić z powrotem poczułam, jakby ktoś pochylał się nad moim uchem. Ciepłe powietrze otoczyło moją małżowinę, a ciarki przeszły po całym ciele.

Ktoś się ze mną droczył. Chciał, żebym się bała. Czuła się jak w pierdolonym horrorze, które tak uwielbiałam.

Między zbiegiem ud była tylko wilgoć. Moje źrenice jak nic były powiększone, a poliki delikatnie zaróżowione. Ta sytuacja trochę przypominała polowanie. Ja byłam zwierzyną, a on myśliwym chcącym mnie upolować. Tylko były dwa pytania: po co i kim jest ten łowca?

Znowu to zrobił. Znowu poczułam jego oddech, tym razem z tyłu na szyi.

- Dobra, przestań już się wydurniać i wyłaź - powiedziałam w ciemną przestrzeń nawet się nie odwracając, bo wiedziałam, że już go tam nie zastanę.

Oczywiście nie dostałam odpowiedzi, jakżeby inaczej. Dalej stałam z lampką w jednej ręce wpatrując się w przestrzeń przed sobą. Dla osoby trzeciej, ktora by weszła teraz do mojego pokoju ta sytuacja wyglądałaby wręcz komicznie. Laska stojąca z prowizoryczną bronią w ręce patrząca i gadająca do niby pustego pomieszczenia. Sama bym się na taką spojrzała jak na idiotkę.

THE HILLSWhere stories live. Discover now