Wybór

58 4 12
                                    

Kally rano udała się do sali wejściowej. Oparła się o ścianę, czekając na profesor Fire.

Oglądała poczynania bliźniaków, których spotkała w lesie na mistrzostwach.

- Gotowi? - zapytał któryś z nich do swojego bliźniaka i ich czarnoskórego przyjaciela. - No to... ja idę pierwszy...

Wyciągnął ze swojej kieszeni pergamin ze swoim imieniem, nazwiskiem i szkołą, a potem podszedł do złotej lini i stanął tuż przy niej i szybko ją przeskoczył. Tuż za nim jego bliźniak.

Kally przez chwilę myślała, że im się udało, ale już po chwili wylecieli w powietrze i wyrosły im obu długie, siwe brody.

Cała sala zaczęła się głośno śmiać, a Kally skręcała się ze śmiechu.

- Ostrzegałem was. - rozbawiony dyrektor Hogwartu stanął kilka kroków przed Kally. - Radzę wam iść do pani Pomfrey. Już zajmuje panną Fawcett z Ravenclawu i panem Summersem z Hufflepuffu. Oboje postanowili dodać sobie parę lat. Ale muszę przyznać, że ich brody nie są tak malownicze jak wasze.

Idealnie gdy Dumbledore wyszedł Fire weszła.

- No to co, gotowa? Nie ma odwrotu. - powiedziała Fire uważnie jej się przyglądając.

- Czy jestem gotowa? Totalnie nie. Czy to zrobię? Oczywiście, że tak. - oznajmiła Kally. - Strasznie się stresuję.

- Nie musisz brać w tym udziału. Zawsze możesz się wycofać. Nie będę naciskać. - zaczęła szybko Marlene.

- Nie, ja wezmę w tym udział. - zaprzeczyła stanowczo.

Czerwonowłosa tylko westchnęła i złapała Kally za rękę.

Na sali zrobiło się cicho i wszyscy patrzyli tylko na nie. Marlene wyciągnęła kawałek pergaminu z napisem: Kally Black - Akademia Żywiołów i podała go Black.

Czarnowłosa westchnęła. Zawahała się, rozważając wszystkie rzeczy, które mogą się stać. Po kilku sekundach wzięła pergamin do swoich rąk. Marlene pociągnęła ją, czyniąc, że przeszły przez linię. Fire szybko się wycofała.

Wszyscy myśleli, że czternastolatka odleci, tak jak w przypadku bliźniaków, jednak nic takiego się nie stało. Podeszła bliżej i wrzuciła pergamin do czary.

Uczniowie Akademii Żywiołów zaczęli klaskać, a szczęśliwa Kally wpadła w uścisk profesor Fire. Gdy została puszczona i obdarzona ciepłym uśmiechem, objęła ją Olivia, a potem Sasha, którzy zdążyli znaleźć się tu na czas i to zobaczyć.

Teraz już wszyscy bili brawo, a niektórzy nawet wiwatowali.

Kally wychodząc przybijała piątki uczniom Akademii.

- Kally! - usłyszała, że ktoś ją woła, więc się odwróciła.

- Co jest, Hermiona? - odpowiedziała siadając na ławce obok niej.

- Jakim cudem udało ci się zgłosić do turnieju, jeżeli masz czternaście lat? Fred i George są od ciebie starsi, a ich wyrzuciło. - powiedziała po chwili Hermiona.

Kally spojrzała na Harry'ego i Rona, którzy również wpatrywali się w nią, oczekując odpowiedzi. Zaśmiała się krótko.

- Widzicie, to jest o wiele bardziej skomplikowane niż wam się wydaje. - widząc niezrozumienie na ich twarzy ciągnęła dalej. - Bo... to zaczęło się w sumie pod koniec wakacji. Profesor Fire ustalała to z Ludo Bagmanem i w ogóle dostałam jakby specjalne pozwolenie i... no jakoś po prostu tak wyszło.

- Po prostu tak wyszło? - zapytała Hermiona.

- Tak. - Kally uśmiechnęła się do nich.

- Pójdziesz z nami na śniadanie? - zapytała.

WybrankaWhere stories live. Discover now