Bal Bożonarodzeniowy

59 5 11
                                    

Po długim wyczekiwaniu nastał w końcu dzień Bożego Narodzenia. Dzisiaj miał odbyć się bal. Było nawet klimatycznie, ponieważ spadło dużo śniegu.

Kally już rano była w dobrym humorze. Był to czas na prezenty. Mimo, że nie było ich jakoś dużo, ponieważ Kally dostawała prezenty tylko od Olivii, Sashy i Marlene, to i tak przecież prezenty nie były najważniejsze.

- Chwila... pięć? - zapytała Kally widząc przy swoim łóżko pięć pudełek.

Wcześniej pewnie nie było o tym wspominane, ale powóz był powiększony nie tylko żeby wszyscy się zmieścili, ale także w ten sposób, że powstały sypialnie oraz łazienki. Co prawda, pokojów trzeba było dosyć sporo, ponieważ w jednym takim pokoju z łazienką, mieściło się sześć osób, ale i tak warunki były dość dobre, ze względu, że powóz od środka nie przypominał powozu, tylko jakąś mini szkołę tylko, że bez żadnych sal (ponieważ lekcje odbywały się w nieużywanych salach Hogwartu, no chyba, że Marlene chciała coś ogłosić).

Ale wracając, Kally chwyciła za pierwsze pudełko.

Od Olivii.

W środku znajdowała się (najprawdopodobniej) własnoręcznie zrobiona książka. Łatwo było to poznać po posklejanych taśmą kartkach i piśmie zamiast druku w środku.

Jak nie pakować się w kłopoty?
(Poradnik Olivii Walldest jak nie wyróżniać się z tłumu).

Zaśmiała się. Olivia co roku wymyślała lepsze prezenty.

- Na pewno przeczytam. - szepnęła do siebie, po czym wepchnęła książkę do swojego kufra, w taki sposób aby jej nie zgubić, ani żeby nikt się zbytnio tym nie interesował.

W pudełku było jeszcze coś, co w sumie dla nich było już tradycją.

Zawsze jak dawały sobie prezenty na jakiekolwiek okazje, dodawały swoje wspólne zdjęcie z podpisem: Pamiętasz jak...?
Po czym opisywały wspomnienie, które zostało uwiecznione zdjęciem.

Tym razem zdjęcie było dosyć stare. Pokazywało Olivię i Kally z głupimi minami, z naciągniętym na głowę kocami.

Kally odwróciła zdjęcie i przeczytała podpis.

Pamiętasz jak, przyszłam w rozpoczęcie pierwszego roku, bo nie dogadywałam się z dziewczynami z dormitorium? Wtedy wzięłam ze sobą aparat. Całą noc się wygłupiałyśmy i obgadywałyśmy każdego kto nie przypadł nam do gustu. Potem nagle powiedziałaś mi, że nie masz zbyt wielu zdjęć i zapytałaś, czy możemy sobie jakieś razem zrobić. Przez przypadek strąciłam ciastka, a ty zaczęłaś mnie naśladować rozrzucając wszystko dookoła. Potem do ciebie dołączyłam. Miałyśmy w tamtym momencie najgłupsze miny jakie potrafiłyśmy i okryłyśmy głowy kocami. Nie wiedziałyśmy, że to wzmocni naszą relacje.

Kocham cię, Livs.

Kally uśmiechała się szeroko do siebie dokładnie to pamietała. I nigdy nie chciała zapomnieć. 

Jedenastoletnia Kally siedziała na swoim łóżku i pakowała do torby książki na następny dzień, gdy nagle usłyszała pukanie.

Podeszła do drzwi i otworzyła.

- Hej. To ja Olivia Walldest. Obroniłaś mnie dzisiaj przed Vanessą. A ja... Nie mam tutaj jeszcze żadnych przyjaciół, a nie za bardzo dogaduje się z dziewczynami z dormitorium... mogłabym chwilę z tobą posiedzieć?

- Jasne. - dziewczynka się wyszczerzyła, wpuszczając do środka Olivię. - Podoba ci się tutaj?

- Bardzo... tylko... niektórzy są wredni.

WybrankaWhere stories live. Discover now