Druga szansa

27 2 10
                                    

!!!ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENY, KTÓRE MOGĄ POWODOWAĆ OBRZYDZENIE!!!

***

- Kally? - Olivia szturchnęła Kally. Właśnie siedziały na drugiej godzinie Historii żywiołów, a Black nie oderwała jeszcze ani razu spojrzenia od okna. - Wszytko w porządku? - zapytała gdy dziewczyna zwróciła na nią swój wzrok.

- Tak. - powiedziała wracając do obserwowania okna.

- Boli cię ta ręka?

- Przecież mówiłam, że nie.

- Kally. - Olivia popatrzyła się na nią.

- Tylko trochę. - odpowiedziała Kally.

- Pokaż to.

- Nie trzeba. - mruknęła, jednak Walldest chwyciła jej prawe przedramię pod ławką, podwinęła rękaw koszuli i delikatnie zdjęła lepiący się od krwi kawałek papieru.

- Kally, to nie wyglada dobrze. - stwierdziła przypatrując się okrągłej ranie, którą otaczała sino fioletowa barwa, a w środku zaczynała się robić czarna. - Powinnaś iść z tym do profesor Fire.

- Nic mi nie jest. - powiedziała zabierając rękę i poprawiając koszulę. - A z resztą i tak nic z tym nie zrobię.

Olivia posłała Kally niepewne spojrzenie. Ewidentnie coś było nie tak.

***

Gdy Kally wychodziła z Łączności żywiołów myślała, że zaraz zaśnie na stojąco. Czwartki były dość ciężkie ze względu na to, że uczniowie czwartego roku w tym dniu kończyli lekcje o 19.20.

Szła przed siebie. Jedyne o czym marzyła to gorący prysznic i położenie się do łóżka.

- Kally! - ocknęła się dopiero gdy ktoś złapał ją za ramię.

- Harry? Co ty tu robisz? - odpowiedziała odwracając się w jego stronę.

- Mieliśmy pogadać... No, a ty dobrze się czujesz? Wyglądasz okropnie.

- No dzięki, Potter. - parsknęła chcąc obrócić sytuację w żart. Wiedziała jak skończy się ta rozmowa jeżeli będzie szła w tym kierunku.

- Nie o to chodzi. Jesteś blada i masz sińce pod oczami.

- Po prostu jestem zmęczona. Nie wyspałam się dzisiaj. A poza tym wiesz, że nie musiałeś na mnie czekać?

- Mieliśmy pogadać. - powtórzył. - Ja się po prostu martwię. Dziwnie się zachowujesz, no i...

- Skąd wiesz, może zawsze się tak zachowuję? - zapytała. Miała dość. Co im się wszystkim teraz zebrało na zamartwianie?

Harry przełknął ślinę, gdy jej głos rozniósł się po korytarzu, na którym zostali zupełnie sami. Chciał z nią porozmawiać na spokojnie, chciał to wszystko szczerze wyjaśnić i ewentualnie jej pomóc, jeżeli byłaby taka potrzeba.

- Chodzi mi o to, że coś się w tobie zmieniło. Chciałem żebyś wiedziała, że możesz mi o tym powiedzieć, a ja spróbowałbym ci pomóc i...

- Nic się we mnie nie zmieniło. Zawsze taka byłam. Poza tym nawet nie wiem czy jeżeli coś by się stało to bym ci powiedziała. Znam cię zaledwie cztery miesiące i nie jestem w stanie zaufać ci w stu procentach.

Harry szczerze się zdziwił. Myślał, że się przyjaźnią i mogą ze sobą porozmawiać o swoich problemach.

- Ale przecież się przyjaźnimy. - powiedział jakby to było oczywiste.

WybrankaWhere stories live. Discover now