Rozdział 27 - Nieznany

452 67 15
                                    


Pov: Nieznany

Między nimi padał ciężki, rzęsisty deszcz. Patrzył na jej twarz schowaną pod szarym kapturem. Czuł rosnące między nimi napięcie. Elektryzujące, dostające się pod skórę, oszałamiające doświadczenie.

Śliskie, czarne rękawy bluzy kobiety nie pomagały w utrzymaniu torby w miejscu. Dlatego ta zaplątała się wokół jej ręki. Puściła torbę. Wiedziała, że nie będzie jej do niczego potrzebna. Na twarzy miała wypisany strach. Ludzie nie lubią rozstawać się ze swoimi rzeczami, ale Christinie nie zależało na napoju i przepoconej koszulce. Najważniejsze rzeczy miała schowane i zamknięte w kieszeniach bluzy.

To przezorna i ostrożna kobieta. Wiedział o tym. Dlatego tak bardzo delektował się smakiem satysfakcji, gdy wyprowadzał ją w równowagi.

Zrobiła krok w tył, a więc on krok w przód. Powtórzyła to, on też. W jej twarzy coś się zmieniło, myślała nad czymś, rozważała swoje położenie. Serce biło mu mocniej, bo wiedział, że właśnie teraz ona zrobi coś, czego się po niej nie spodziewał.

– Czy to nie podniecające? – zadał sobie pytanie w głowie.

Zrobiła krok w przód, uśmiechnął się przebiegle, choć nie mogła tego zauważyć, bo zakryty był czarną bandaną. Krzyczała, złościła się, była gotowa, żeby ją zabił.

– Czyżby, Christino? Jesteś gotowa na śmierć? – odezwał się do niej wyłącznie w myślach, nie chcąc, żeby usłyszała jego głos.

Nie zamierzał jej zabijać. To przecież zepsułoby całą zabawę. Było zdecydowanie zbyt wcześnie na tak drastyczne kroki. A mimo to udawał, że wyciąga coś, czym mógłby ją skrzywdzić i znów zbliżył się o krok. Zerwała się z miejsca. Biegła najszybciej jak potrafiła, a on tam stał. Stał i patrzył z satysfakcją na swoje dzieło. Na sposób, w jaki łamał tę kobietę. Kiedy zniknęła mu z oczu, zabrał jej torbę i wsiadł do samochodu.

– Do zobaczenia, Christino – powiedział do siebie, odpalając silnik.

Uśmiechnąłem się do ekranu. Tak, bardzo podobało mi się to, co napisałem. Chloe była niezwykłym natchnieniem, moją muzą, weną, objawieniem. Była lepsza od wszystkich poprzednich kobiet.

Sprawdziłem, jak wiele tekstu już miałem za sobą. Z zadowoleniem się przeciągnąłem.

– Chloe, mamy już ponad trzysta tysięcy znaków. Powoli zbliżamy się do końca, moja droga. Czekasz na koniec tak samo, jak ja? Tak, myślę, że wiesz jak to się skończy. Czujesz to. Czyż nie jesteśmy dla siebie stworzeni?

Niestety przeżywałem kryzys, jako autor.

Czytelnicy często mówią, że bywa tak, że chcesz skończyć książkę i nie chcesz jej kończyć jednocześnie. Tak, tak bywa. Chodziło im o czytanie, mi o pisanie. I nie mieli pojęcia co czuję, jak silne to jest, nie znali Chloe i napięcia między nami. To było coś znacznie mocniejszego od ich miłości do książek.

Co ja ze sobą zrobię, gdy z tobą skończę, moja droga?

^^^^^^

Natchnienie (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz