1. Dwa dni spokoju

193 11 1
                                    

 - Vivi, wstawaj natychmiast! – usłyszałam w drzwiach mojego pokoju krzyk mojej mamy.

Zdecydowanie nienawidziłam poniedziałków.

I całego tygodnia.

- Już, już... – wymamrotałam sennie, nie zdając sobie sprawy, która była godzina.

Kiedy otwarłam jedno oko, spojrzałam na zegarek.

7:07.

Kurwa, znowu zaspałam.

Czym prędzej pobiegłam do łazienki, aby ogarnąć coś na mojej twarzy, a następnie szybko ubrałam jakieś losowe ubrania, które były u mnie w pokoju.

Na szybko zjadłam śniadanie i pożegnałam się z mamą. Następnie wybiegłam z domu ciesząc się, że mój zjebany brat nie odjechał beze mnie.

- Nowy rekord, dzieciaku. – stwierdził z rozbawieniem. – Dwadzieścia minut.

- Nie mów do mnie dzieciaku. – burknęłam rozdrażniona, a Luke skomentował to tylko śmiechem.

Tak bardzo go kocham.

Luke Johnson, chcąc nie chcąc od siedemnastu lat był w moim życiu. I był dosłownie wszędzie. Nie tylko w domu za ścianą, ale i w tej samej szkole.

Dzięki Bogu, że nie byłam z nim w jednej klasie.

Cóż, Luke był starszy ode mnie o tylko dwa lata, więc powiedzmy, że mieliśmy dość dobrą relację jako rodzeństwo. Od zawsze zastanawiało mnie czemu nie przyprowadzał żadnych dziewczyn do domu, kiedy dosłownie pół szkoły na niego leciało.

Tę drugą połowę, o ile nie całość, zajmował Aiden pierdolony Walker.

Ich dwójkę znała dosłownie cała szkoła. Byli najbardziej rozpoznawalni i najbardziej – według pustych dziewczyn z mojej szkoły – przystojni. Mój brat dorobił się stanowiska zastępcy kapitana szkolnej drużyny koszykówki, a ten drugi pojeb pełnił funkcję kapitana.

Jako, że mój brat nigdy nie przyprowadzał do domu żadnych dziwek, to Aiden chyba robił za ich dwóch.

Niestety musiałam przyznać, że i Aiden, i mój brat byli...przystojni. Niestety, bo nienawidziłam Aidena, a Luke...Luke był moim bratem, więc nie wypadało mówić o nim dobrych rzeczy.

Luke był dziewiętnastoletnim blondynem o szarych – zresztą takich jak moje – oczach. Wiele dziewczyn do niego wzdychało, ale on niespecjalnie wykazywał zainteresowanie nimi.

Był wysoki, bo w końcu grał w tę koszykówkę, którą po dwóch latach już rzygałam.

Aiden natomiast był bardzo dumny z faktu iż był...znośny. Miał ciemnobrązowe włosy, które układał w artystyczny nieład. Jego oczy były dość intensywnie zielone, co pociągało zazwyczaj dziewczyny, które w mojej obecności pierdoliły o tym jaki on był tajemniczy i chłodny.

Na jego ciele było kilka tatuaży, które moim nieskromnym zdaniem mu pasowały. Aż sama dziwiłam się, że przyznałam to przed samą sobą.

- Vivienne, kurwa! – nagle ni stąd ni zowąd usłyszałam krzyk mojego brata przy moim uchu.

Spojrzałam na niego z opóźnionym refleksem, a następnie rozejrzałam się i zobaczyłam, że byliśmy już na parkingu naszego liceum.

Brentwood High School było zdecydowanie najlepszym jak i najgorszym miejscem, do którego regularnie chodziłam. Z jednej strony nienawidziłam ludzi tam, ale z drugiej były tam naprawdę w porządku osoby, dla których mogłam tam przyjeżdżać.

My Forbidden LoveWhere stories live. Discover now