Obudziłam się około dziewiątej rano z niesamowitym bólem głowy. Przez chwilę nie miałam zielonego pojęcia co wpłynęło na to, że odczuwałam ból, lecz po chwili zrozumiałam.
Spałam na kanapie.
Podniosłam się z miejsca i ledwo przytomna poszłam do kuchni, aby coś zjeść i się napić.
- Dzień dobry. – mruknęłam cicho do rodziców siedzących przy stole.
Odpowiedzieli mi to samo tyle, że ich humory nie znały granic. Coś mi nie grało. Spojrzałam na nich. Oni patrzyli na mnie i uśmiechnęli się jeszcze bardziej.
- Czemu się tak uśmiechacie? – zapytałam z podejrzeniem, ale i niechęcią.
Rodzice spojrzeli na siebie nawzajem, a mama kiwnęła głową. Kobieta wzięła telefon do dłoni i zaczęła coś na nim klikać. To co zrobiła później, spowodowało, że zamarłam.
Patrząc na zdjęcie, które mi pokazała, nie miałam pojęcia jak zareagować. I nie miałam też pojęcia skąd ona wzięła to zdjęcie.
Na owej fotografii byłam ja i...Aiden. Śpiący u nas na kanapie. Przytuleni.
Spałam przytulona do Aidena Walkera.
Nie, to się nie działo.
Poczułam nagłą ochotę, aby umyć się w wybielaczu.
- Skąd...
- Jak wróciliśmy do domu razem z mamą, to zastaliśmy taki widok. Później Aiden się obudził. Nie wyglądał jakby go to zdziwiło i po prostu poszedł zjeść z nami śniadanie, a później poszedł do siebie. – wyjaśnił ze spokojem mój tata.
Cóż, ja tego spokoju nie odczuwałam.
Nic nie mówiąc, pobiegłam do swojego pokoju, aby przebrać się w losowe ubrania, które znalazłam w szafie.
Padło na czarne dresy i czarną bluzę Luke'a z tekstem piosenki Eminema na plecach. Lubiłam tę bluzę. Dlatego mu ją ukradłam.
Na nogi założyłam swoje niezniszczalne czarne conversy i wyszłam z pokoju z telefonem w dłoni, biegnąc w kierunku drzwi wyjściowych.
Wychodząc niemrawo krzyknęłam, że właśnie to robię i nie wiem o której wrócę.
Jeszcze poprzedniego dnia obiecałam sobie, że już nigdy nie zawitam w pokoju Aidena Walkera. A tu proszę. Właśnie tam biegłam.
Zziajana zapukałam do drzwi wejściowych jego domu. Mogłam się spodziewać, że otworzy mi jego mama, która zapewne widziała już to zdjęcie.
- Vivi! Jak miło mi cię znowu widzieć, kochanie. – zaczęła na starcie z miłym uśmiechem. Odwzajemniłam go.
- Jest Aiden? Muszę z nim porozmawiać. Najlepiej teraz.
Kiedy Cadance pokiwała głową, nie czekając, weszłam do środka i wspięłam się po schodach do pokoju chłopaka. Nie pukając otworzyłam drzwi. I to było moim błędem.
Aiden był w trakcie przebierania się.
W czarnych dresach i białych skarpetkach z Nike, Aiden wyglądał...bardzo dobrze. Całą sobą powstrzymywałam się, aby tylko nie spojrzeć na jego nagą klatkę piersiową. Z każdą minutą wychodziło mi to coraz gorzej.
Nienawidziłam w nim też tego, że był w moim typie. Ba! On był moim mokrym marzeniem za dzieciaka. Obawiałam się, że po tym dniu znowu wrócę do tych czasów.
- Mógłbyś...mógłbyś założyć koszulkę? – zapytałam, przełykając ślinę w międzyczasie.
Aiden uśmiechnął się zawadiacko, ale po chwili faktycznie założył na siebie czarną koszulkę, którą trzymał w rękach, a ja odetchnęłam z ulgą.
YOU ARE READING
My Forbidden Love
RomanceVivienne Johnson prowadziła spokojne i swobodne życie. Na co dzień otaczała się przyjaciółmi, rodziną i rozpoznawalnością w szkole. Wszystko byłoby w porządku, gdyby tej codzienności nie zakłócał arogancki brunet - Aiden Walker. Ta dwójka od zawsze...