ROZDZIAŁ 8

757 28 0
                                    

Genziaki usiedli na kanapie i zaczęliśmy reakcje na piosenkę.

- W ogóle to najbardziej nie mogę się doczekać zwrotki Wiki i Patryka, bo nie wiemy jaki mają tekst, bo sami sobie pisali.

Puściłam im piosenkę. Kiedy już przeleciały wszystkie zwróci zaczęli sobie klaskać i przytulili się.

- Teraz przeczytam wam co napisała mi Natalia. Mam wam przeczytać, więc napisała tak. Jestem z was bardzo dumna kochani. Jak byliśmy w studiu to cały czas przelatywać mnie takie ciarki, że to szok. Jestem z was dumna.

Skończyłam czytać, a Genziaki zaczęli mowić, że kochają Nati i że jest najlepszą menadżerką na świecie.

- Ja też jestem z was dumna. Super wam wyszło i cieszę się, że bawiliście się dobrze.

- My to w ogóle dziękujemy tobie Livia, bo gdyby nie ty ta piosenka by nie powstała.

Rozłożyli ręce by się przytulić, więc podeszłam do nich i przytuliliśmy się.

- Kochamy cię Liv.

Rzucili wszyscy.

- Ja też was kocham. Bardzo.

*

Podczas nagrywania zanim jeszcze Genziaki pojechali z domu Faustyna znalazła w lodowce jakieś fioletowe mięso, które śmierdziało, a oni to otworzyli.

- Patryk masz to natychmiast zamknąć.

Odrzekłam.

- No własnie zamknij to idioto, bo będzie nam śmiedziało na całą chate kurwa.

Część osób wyszła na dwór. Ja jeszcze siedziałam w domu chociaż miałam z nimi na chwilę wyjść.

*

Ubrałam swoją kurtkę i wyszłam na dwór gdzie zobaczyłam przed naszym domem Genziaków, któży zrobili bitwę na śnieżki.

- Ej dobra bo trafiło mi za kaptur!

Krzykną Kubicki.

- Dobra, bo chory jestem, chory jestem.

Dodał.

- Wąski w swoją laskę też tak nie trafiasz?

Zapytał Patryk, a wszyscy zrobili syrenę pożarniczą. Tak to bynajmniej brzmiało.

- Teraz powinieneś powiedzieć twoja matka nie narzeka.

Rzekł Bartek.

Po długich bitwach na śnieżki jeszcze dopiero zebrali się i pojechali do galerii, a ja wróciłam do domu. Do Gengarka.

Nie robiłam nic ciekawego przez całą ich nieobecność, ale stwierdziłam, że zrobię im jedzenie, więc poszłam do sklepu razem z Gengusiem, aby kupić potrzebne mi rzeczy. Kupiłam składniki na carbonare i wróciłam z pieskiem do domu. Był bardzo szczęśliwy, że mógł po turlać się w śniegu.

W domu odstawiłam torbę z zakupami i pierwsze co zrobiłam to wytarłam Gengara, aby nie naniósł nigdzie śniegu. Później rozebrałam się z butów i kurtki, a na końcu zdjęłam Gengarowi szelki.

Zabrałam się za robienie carbonary.

*

Właśnie Genziaki podjechali pod dom, a ja już prawie kończyłam robić jedzonko dla nich. Pamiętałam oczywiście też i o operatorach.

Weszli do środka. Była godzina grubo po trzynastej. Pierwszy wchodził Przemek, ponieważ nagrywał ich.

- Uu, a co tu tak ładnie pachnie?

Nie wszystko jeszcze stracone ~ GenzieWhere stories live. Discover now