Gabriel
Chyba trochę przesadziliśmy. Zwłaszcza kiedy potwierdziłem słowa Adriena o tym, że Katrina jest problemem. Widziałem jaki ból czuła, gdy nic nie odpowiedziałam. Jeszcze ten jebany napad.
Gdy tylko koła auto zatrzymały się w garażu, dziewczyna ze łzami w oczach wybiegła, jak oparzona. Tym razem nie przejmowała się, czy trzaska, czy nie. Miała na to wylane.
I pewnie myślała, że podobnie mamy wylane na nią.
- Pierdole, a ta znowu ryczy. - przewrócił oczami Adrien.
- Przestań...- jęknąłem błagalnie. - A tak poza tym, chyba przesadziliśmy. - dodałem.
Szkoda mi się jej zrobiło. Nie zrobiła w sumie nic złego, a cierpiała.
- Za dobry jesteś. - odparł machając ręką.
- Może...
Wysiedliśmy z pojazdu, aby obejrzeć szkody. Lakier był gdzie, nie gdzie zdarty, w szybie była dziura, a w oponę było zbite kilka naboi.
Szczerze? Nie wyglądało to aż tak źle, jak myślałem. Zawsze mogło bić gorzej.
- Dobra, idziemy do Iwana. - zarządziłem.
Iwan
Siedział spokojnie nad papierkową robotą, której nie lubiłem, no ale trudno. Nagle ktoś do mnie zadzwonił. Był to Gabriel. Oczywiście odebrałem, bo to mogło być ważne.
- Co chciałeś? - spytałem, przeglądając akta dłużników.
- No bo Katrina się zbuntowała i teraz poszła do swojego kolegi. - powiedział zmieszany.
- Co? - dopytałem, a krew zaczęła się niebezpiecznie gotować.
Wstałem z fotela i szybkim krokiem podszedłem do okna.
- Wkurwiła się. Powiedziała, że temu koledze ufa bardziej niż nam. No to powiedzieliśmy, że skoro tak, to ma sobie do niego iść... No i poszła. - dodał Adrien.
Wyjąłem paczkę papierosów i wziąłem jednego. Podpaliłem, a po chwili zaciągnąłem się mocno.
Nikotyna. Tego było mi trzeba.
-Ale wy jesteście kretyni. KURWA! Zabuja ojca jest na wolności, będzie pragnął zemsty, a wy do mnie dzwonicie, i mówicie, że zostawiliście ją samą?! - dopytałem,lekko unosząc głos.
No mnie z tymi debilami, chyba popierdoli.
- Oj, nie dramatyzuj, Alex jest cały czas blisko, a ona o tym nie wie. - powiedział lekko rozbawiony ciemno włosy.
- Bądźcie cały czas nie daleko jej. Nie chciałbym, przysporzyć tej dziewczynie kolejnych traum. - zarządziłem, już spokojniej. Odpowiedziała mi cisza. - Halo? Jesteście tam? - spytałem z lekkim niepokojem.
- Chyba ją łeb napierdala. - stwierdził Adrien.
-Chyba się z tobą zgodzę.
- Co się dzieje? - dopytałem.
-Katrina pocałowała tego "kolegę". - powiedział blondyn, z obrzydzeniem ostatnie słowo.
Westchnąłem głośno, po czym już wiedziałem co zrobić.
-Wracajcie do domu. - zarządziłem chłodno po czym się rozłączyłem, nie pozostawiając pola do dyskusji.
Ona sobie chyba serio jaja robi. Będę musiał z nią o tym porozmawiać.
YOU ARE READING
Zaadoptowana przez mafiozów
Teen FictionKatrina Wood ma zaledwie czternaście lat gdy dowiaduje się, że jej starsza siostra, matka i ojciec potwór, zostali zamordowani. Biedna dziewczyna trafia do domu dziecka. Po pewnym czasie zostaje zaadoptowana przez trzech tajemniczych mężczyzn. Czy d...