Rozdział 17

3.9K 134 71
                                    

Gabriel

Chyba trochę przesadziliśmy. Zwłaszcza kiedy potwierdziłem słowa Adriena o tym, że Katrina jest problemem. Widziałem jaki ból czuła, gdy nic nie odpowiedziałam. Jeszcze ten jebany napad.

Gdy tylko koła auto zatrzymały się w garażu, dziewczyna ze łzami w oczach wybiegła, jak oparzona. Tym razem nie przejmowała się, czy trzaska, czy nie. Miała na to wylane.

I pewnie myślała, że podobnie mamy wylane na nią.

- Pierdole, a ta znowu ryczy. - przewrócił oczami Adrien.

- Przestań...- jęknąłem błagalnie. - A tak poza tym, chyba przesadziliśmy. - dodałem.

Szkoda mi się jej zrobiło. Nie zrobiła w sumie nic złego, a cierpiała.

- Za dobry jesteś. - odparł machając ręką.

- Może...

Wysiedliśmy z pojazdu, aby obejrzeć szkody. Lakier był gdzie, nie gdzie zdarty, w szybie była dziura, a w oponę było zbite kilka  naboi.

Szczerze? Nie wyglądało to aż tak źle, jak myślałem. Zawsze mogło bić gorzej.

- Dobra, idziemy do Iwana. - zarządziłem.

Iwan

Siedział spokojnie nad papierkową robotą, której nie lubiłem, no ale trudno. Nagle ktoś do mnie zadzwonił. Był to Gabriel. Oczywiście odebrałem, bo to mogło być ważne.

- Co chciałeś? - spytałem, przeglądając akta dłużników.

- No bo Katrina się zbuntowała i teraz poszła do swojego kolegi. - powiedział zmieszany.

- Co? - dopytałem, a krew zaczęła się niebezpiecznie gotować.

Wstałem z fotela i szybkim krokiem podszedłem do okna.

- Wkurwiła się. Powiedziała, że temu koledze ufa bardziej niż nam. No to powiedzieliśmy, że skoro tak, to ma sobie do niego iść... No i poszła. - dodał Adrien.

Wyjąłem paczkę papierosów i wziąłem jednego. Podpaliłem, a po chwili zaciągnąłem się mocno.

Nikotyna. Tego było mi trzeba.

-Ale wy jesteście kretyni. KURWA! Zabuja ojca jest na wolności, będzie pragnął zemsty, a wy do mnie dzwonicie, i mówicie, że zostawiliście ją samą?! - dopytałem,lekko unosząc głos.

No mnie z tymi debilami, chyba popierdoli.

- Oj, nie dramatyzuj, Alex jest cały czas blisko, a ona o tym nie wie. - powiedział lekko rozbawiony ciemno włosy.

- Bądźcie cały czas nie daleko jej. Nie chciałbym,  przysporzyć tej dziewczynie kolejnych traum. - zarządziłem, już spokojniej. Odpowiedziała mi cisza. - Halo? Jesteście tam? - spytałem z lekkim niepokojem.

- Chyba ją łeb napierdala. - stwierdził Adrien.

-Chyba się z tobą zgodzę.

- Co się dzieje? - dopytałem.

-Katrina pocałowała tego "kolegę". - powiedział blondyn, z obrzydzeniem ostatnie słowo.

Westchnąłem głośno, po czym już wiedziałem co zrobić.

-Wracajcie do domu. - zarządziłem chłodno po czym się rozłączyłem, nie pozostawiając pola do dyskusji.

Ona sobie chyba serio jaja robi. Będę musiał z nią o tym porozmawiać.

Zaadoptowana przez mafiozówWhere stories live. Discover now